W Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Krakowie we wtorek zapadł wyrok w sprawie Mateusza Klinowskiego, radnego z Wadowic, który wystąpił przeciwko Ewie Filipiak, burmistrzowi gminy.
Sąd stwierdził, że informacje o listach to sprawa publiczna i nakazał, by burmistrz podała, ile zapłaciła za ich wydrukowanie i wysłanie do mieszkańców przed referendum w październiku ubiegłego roku. Będzie musiała ujawnić także, kto zaniósł listy na pocztę. Wyrok nie jest prawomocny, a burmistrz zapowiada odwołanie.
– Odwołanie jest konieczne, bo listy nie obciążyły budżetu gminy – mówi Marek Brzeźniak, sekretarz gminy Wadowice. – Zostały wysłane na koszt prywatny Ewy Filipiak i grupy mieszkańców naszej gminy – dodaje. Przekonuje też, że druki polecone nadała osobiście burmistrz i zapłaciła za to 51,30 zł. A listy wkładane do skrzynek pocztowych zostały nadane przez Stowarzyszenie Rozwoju Gminy Wadowice im. Jana Pawła II ze składek członków za nieco ponad 2 tys. zł.
Mateusz Klinowski twierdzi, że druk i nadanie listów kosztowało więcej. – Wyliczyłem, że sięgnęło 8 tys. zł, a pieniądze pochodziły z budżetu stowarzyszenia Lokalna Grupa Działania Wadoviana – mówi Klinowski. – Wykazałem przed sądem, że burmistrz ukrywa przed mieszkańcami niewygodne dla siebie informacje. Jeżeli burmistrz nie ma sobie nic do zarzucenia, niech przedstawi rachunek z urzędu pocztowego i oszczędzi gminie kolejnych przegranych procesów.
Radny od kilku miesięcy walczy o informacje dotyczące listów. Najpierw zawiadomił prokuraturę w Wadowicach, ale ta nie dopatrzyła się przestępstwa. Sąd w Krakowie był innego zdania. Zgodnie z wyrokiem Filipiak będzie musiała zwrócić także Klinowskiemu 200 zł kosztów sądowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?