Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz wkręcony w Puszczę. Roman Ptak: Z trenerem rozmawiamy o transferach. Ekstraklasa? Mamy pomysł na stadion

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Roman Ptak na trybunach niepołomickiego stadionu
Roman Ptak na trybunach niepołomickiego stadionu Anna Kaczmarz
- Czasami uda mi się odwiedzić piłkarzy w szatni i widzę, jak oni się cieszą, jakim są kolektywem i jednością, jak sobie pomagają. Atmosfera jest świetna. Kurczę, jak to zapali… Pierwsze trzy-cztery mecze będą bardzo istotne. Jeśli wtedy nie stracimy dystansu, to może być naprawdę fajnie - mówi Roman Ptak. Sam przez wiele lat był piłkarzem Puszczy Niepołomice. Dziś, jako burmistrz Niepołomic, ma duży wpływ na działalność i rozwój tego miejskiego klubu, który w 2023 roku będzie obchodził 100-lecie istnienia, i właśnie w tym momencie znajduje się w swoim najlepszym sportowo okresie - stoi przed szansą awansu do ekstraklasy.

Załapał się pan w Puszczy na kapitańską opaskę?

Roman Ptak: - Pewnie, że tak. I w juniorach i potem w seniorach też. A ostatnio nawet bylem kapitanem w meczach reprezentacji Polski burmistrzów i prezydentów.

Ile lat był pan zawodnikiem Puszczy?

Zaczynałem jako trampkarz. Trenerem był Marek Malarz, sympatyczny człowiek. Trener od wszystkiego, od wszystkich grup - nie było tak jak teraz, że każdy rocznik ma swoich trenerów. Pamiętam, jak z panem Markiem nawet jakiś awans do okręgówki w juniorach zrobiliśmy, w barażu wygraliśmy z Węgrzcanką po rzutach karnych. Potem miałem przerwę, półtora roku-dwa lata. Wróciłem do gry już w seniorach, kiedy Puszcza grała w klasie A. Później była „okręgówka”, no i w czwartej lidze udało mi się jeszcze parę meczów rozegrać. Fajną ekipę wtedy mieliśmy - z Artkiem Błońskim, Mariuszem Myślewskim, Mariuszem Wojtygą. Zdziskiem Gackiem, Andrzejem Jałochą, Tomkiem Kwedyczenko w bramce... Artek, który miał epizod w Wiśle, czy „Mysza” mający za sobą nawet grę w ekstraklasie, to były gwiazdy. A szczebel rozgrywek tamtej czwartej ligi dzisiaj chyba odpowiada trzeciej lidze, tak? Trenerem był Tadeusz Piotrowski. Wcześniej zespół prowadzili Stanisław Leśniak, świętej pamięci Krzysztof Hausner i Jasiu Sikora jako grający trener... Fajne czasy.

Z jakiego powodu skończył pan grać, to się domyślam.

Paskudnie skręciłem nogę i miałem chyba z rok przerwy. No i zawodowo rzeczywiście mi się pozmieniało, jakieś awanse w pracy w urzędzie... W końcu burmistrz Kracik wziął mnie na rozmowę. „Stary, albo robota albo bawisz się w piłkę. Kariery oszałamiającej chyba nie zrobisz, no i trochę też nie wypada, żeby na meczach bluzgali na gościa, którego chcę zrobić sekretarzem w gminie”. Niedługo potem zostałem zastępcą burmistrza, a w piłkę bawiłem się jeszcze chwilę w A klasie, w Promieniu Zakrzowiec.

Natomiast jak już zostałem burmistrzem, przyszli do mnie chłopaki z naszej dawnej drużyny Puszczy, wtedy już działający w zarządzie, to było po awansie do II ligi. Pamiętali, że parę lat wcześniej, w meczu decydującym o awansie do IV ligi, chyba z Prokocimiem, piłka odbiła mi się od głowy, wygraliśmy chyba 3:2… „Sam trochę jesteś winny temu wszystkiemu, że idziemy do góry. Nie możesz teraz tego zostawić”. No i zaczęliśmy ciągnąć klub do przodu.

Ile meczów Puszczy, wyjazdów, zaliczył pan jako kibic?

Jestem wiernym kibicem. W tym sezonie byłem na większości wyjazdów, zresztą niemal w każdym towarzyszy mi żona. Sama złapała bakcyla. Chociaż teraz mam z tym trochę większy kłopot, niż w poprzednich sezonach, bo Polsat dopiero dwa-trzy tygodnie przed meczem publikuje terminarz. Wcześniej, kiedy był ustalany od razu na całą rundę, w moim służbowym kalendarzu wpisywaliśmy mecze Puszczy i do nich dopasowywaliśmy resztę obowiązków weekendowych. W ostatniej rundzie byłem m.in. w Opolu, w Głogowie, w Tychach, w Rzeszowie, dwa razy na Wiśle. Staram się być na meczach, lubię to, nie ukrywam. Generalnie lubię piłkę.

Opole, mecz Odra - Puszcza. Od lewej: Barbara Ptak, Roman Ptak, Janusz Karasiński (wieloletni działacz i sponsor Puszczy) oraz Marek Bartoszek (prezes
Opole, mecz Odra - Puszcza. Od lewej: Barbara Ptak, Roman Ptak, Janusz Karasiński (wieloletni działacz i sponsor Puszczy) oraz Marek Bartoszek (prezes spółki Niepołomicki Sport) Wiktor Gumiński

Tak szczerze – jest pan zaskoczony wynikami drużyny w tym sezonie?

A powiem panu, że nie. Bo myśmy mieli świadomość, że mamy niezłą drużynę i dobrego trenera. Poprzedni sezon był dziwny – najpierw spore wietrzenie szatni, wymiana zawodników, poodchodzili ci, którzy byli z klubem związani już dłuższy czas. Zespół dopiero się zgrywał, sezon do końca był nerwowy. Problemy były różne. W środku obrony postawiliśmy na Diego Bardancę, który szybko rozsypał się zdrowotnie, trzeba było szukać innych rozwiązań. Punktów na jesień zdobyliśmy mało, traciliśmy je pechowo: w ostatniej minucie z Chrobrym Dytiatjew odwalił numer, z Tychami wygrywaliśmy 2:0, a skończyło się 2:2, Żytek nam strzelił gola... Generalnie zasługiwaliśmy na więcej punktów, a drużyna, wydawało nam się, była dosyć dobrze zbudowana i piłkarsko i charakterologicznie. Wiedziałem, że to odpali. Zresztą przed obecnym sezonem nie było dużych transferów. W zasadzie tylko dwa wzmocnienia – doszedł Koj, doszedł Siemaszko. A jakie super wyniki.

Mam wrażenie, jakbym słyszał jakiegoś strasznie wkręconego w klub działacza.

Ja jestem wkręcony, nie ma co ukrywać. Spotykamy się z trenerem, z chłopakami z zarządu – z Jarkiem Pieprzycą, Markiem Bartoszkiem, Januszem Karasińskim, analizujemy zawodników, mamy dostępy do InStata. Rozmawiamy z trenerem o transferach, o tym, kto się do nas nadaje, kto nie, u znajomych zasięgamy opinii o piłkarzach. Jesteśmy zorientowani. Dlatego mówię: wiedziałem, że ta drużyna jest dobrze poukładana i zmotywowana. Oczywiście, nie spodziewałem się, że to będzie drugie miejsce, czy nawet przez jakiś czas pierwsze. Sądziłem, że będziemy w górnej połowie tabeli. Ale jest fajny wynik. Teraz wrócił po kontuzji Stępień, wrócił Kidrić. Myślę, że zrobimy zimą jakieś dwa wzmocnienia i jak wiosną odpalimy, to można o coś powalczyć. Przy czym daleki jestem od jakiegoś hurraoptymizmu, jeszcze nie awansowaliśmy… Jednak nie tylko dobry wynik sportowy może być dla nas powodem do satysfakcji: chłopaki, którzy wychodzą spod ręki trenera Tułacza radzą sobie później w ekstraklasie. Niemczycki, Kobylak, Domański, Knap, który przyszedł do nas z IV ligi, zagrał fajny sezon, no i jest w Cracovii. Kiedyś grał u nas Cholewiak. Oni wszyscy są przykładami, że w naszym małym klubie można się wybić.

Występy Puszczy, gra o ekstraklasę w tym sezonie, wpływa jakoś na zainteresowanie Niepołomicami, na rozpoznawalność Niepołomic?

Pewnie, że tak. Kiedy jeżdżę na spotkania samorządowców - zresztą też kopiemy piłkę w reprezentacji przy Związku Miast Polskich – znajomi burmistrzowie interesują się tym, pytają jak to robimy, ile to kosztuje, czy chcemy awansować. W Niepołomicach nawet na ulicy ludzie mnie pytają, czy awansujemy. Widać ten wzrost zainteresowania na meczach – jest więcej kibiców, ludzie przychodzą rodzinami. Natomiast jeżeli chodzi o ekspozycję Niepołomic w mediach, to prezes Marek Bartoszek niedawno pokazał mi raport Deloitte za poprzedni rok, a wiadomo, że pod względem sportowym nie był szałowy. Gdybyśmy jako miasto chcieli wykupić reklamy - w prasie papierowej, telewizjach, internecie – to musielibyśmy wydać 8 milionów za taką ekspozycję, jaką mieliśmy dzięki Puszczy. To pokazuje, że jest w Polsce głośno o klubie i o mieście, jest to doskonała promocja. Jest to również argument dla mnie i dla radnych: nie tylko dlatego, że jest o nas głośno, że sportowo robimy coś fajnego, ale również że dzieciaki są motywowane, nie siedzą ze smartfonami, tylko biegają za piłką, dla zdrowia – to świadczy, że warto inwestować w sport.

A ile to kosztuje? Ile miasto rocznie wydaje na Puszczę?

Do tej pory to było trochę ponad trzy miliony złotych. Z tym, że to pieniądze na wszystko, włącznie z utrzymaniem infrastruktury. Niepołomicki Sport, czyli spółka, którą powołaliśmy, zajmuje się m.in. utrzymaniem orlików, ogarnia kompleks w Staniątkach, opłaca gospodarzy, animatorów na tych obiektach. Te pieniądze idą więc nie tylko na I drużynę, ale też sport młodzieżowy. I uważam, że to, co robimy za tę kasę, to jest mistrzostwo świata.

Burmistrz wkręcony w Puszczę. Roman Ptak: Z trenerem rozmawiamy o transferach. Ekstraklasa? Mamy pomysł na stadion

Pytanie zasadnicze, które nurtuje nie tylko kibiców Puszczy: czy, jeśli trzeba będzie grać w ekstraklasie, zespół będzie grał w Niepołomicach? Innymi słowy: czy stadion w Niepołomicach jesteście w stanie dostosować do wymogów ekstraklasy?

Po pierwsze, to jeszcze nie awansowaliśmy…

To wiemy.

…ale jesień pokazuje, że jest takie „zagrożenie”. I trudno teraz byłoby na przykład wejść do szatni, powiedzieć chłopakom, żeby dali sobie spokój, albo trenerowi, żeby grał młodymi. No, nie o to chodzi. Takim podejściem zniszczylibyśmy sobie atmosferę i drużynę. Zawodnicy, trenerzy mają swoje cele, marzenia, chcą się wybić. I gdyby nam się ta ekstraklasa przytrafiła, to mamy jakiś pomysł... Specyfika naszego stadionu jest taka, jaka jest – wiadomo, znajduje się w centrum miasta. Jest bardzo ciasno. Po Nowym Roku mam spotkać się z architektem, który zna się na projektowaniu kompleksów sportowych. Chciałbym, żeby ocenił czy jesteśmy w stanie dostosować liczbę miejsc do wymogów ekstraklasy. Bo mamy podgrzewaną murawę, mamy sztuczne oświetlenie, szatnie, zaplecze – to wszystko spełnia minimalne wymogi do rozgrywania meczów w ekstraklasie. Brakuje, jak wiadomo, miejsc siedzących. I koncept jest taki, żeby najpierw zobaczyć, czy my się w terenie zmieścimy – mówię o placach za bramkami. A jeżeli tak, to zaczęlibyśmy coś projektować.

Marek Bartoszek, prezes Niepołomickiego Sportu, mówił niedawno o przepisie, którego chcielibyście się uchwycić, by móc grać na swoim stadionie w obecnym kształcie...

W podręczniku licencyjnym jest zapis o tym, że jeżeli jest modernizacja obiektu, to można do trzech sezonów grać przy zmniejszonej liczbie miejsc na trybunach. Będziemy występować do Polskiego Związku Piłki Nożnej o stanowisko w tej sprawie, czy my to dobrze rozumiemy – bo nasi prawnicy tak to rozumieją. I gdyby trafił się awans, to w pierwszym roku chciałbym przygotować projekt, a potem szukać pieniędzy i przejść do kolejnych etapów, czyli powiększyć liczbę miejsc siedzących do tych minimum czterech i pół tysiąca.

Stadion ma obecnie nieco ponad dwa tysiące miejsc. Jeżeli mielibyście stawiać nowe trybuny, to na pewno za bramką od strony budynku klubowego. A co z terenem wzdłuż linii bocznej – tam gdzie są ławki rezerwowych, a za ogrodzeniem znajduje się ulica Ułanów? Czy tam jest możliwe postawienie trybuny?

Technicznie pewnie jest możliwe, natomiast nie sądzę, żeby byli tym zachwyceni mieszkańcy tych budynków – to po pierwsze. Po drugie: to miejsce byłoby chyba słabe komunikacyjnie, trzeba byłoby tam dojść właśnie od strony ulicy Ułanów. Kołowrotki, kasy, to mógłby być duży kłopot. Wydaje mi się, że rozebranie tej trybuny, która stoi obecnie za bramką (od ulicy Bocheńskiej – przyp. boch) i postawienie czegoś murowanego, wyższego - tam, a także po przeciwnej stronie boiska - załatwiałoby temat. Proceduję w tym momencie przebudowę ulicy Kusocińskiego, wiodącej od Drogi Krajowej 75, i zrobienie porządnego parkingu z tamtej strony. Dojazd na stadion byłby więc od dwóch stron. Obiekt przypominałby trochę stadion West Hamu w Londynie, ten już nieistniejący, który był wciśnięty na małej powierzchni. I to chyba jedyne wyjście, żeby myśleć o graniu w Niepołomicach.

Kluczem jest tu stanowisko PZPN.

Jeśli PZPN wydałby zgodę na grę przy zmniejszonej pojemności trybun, miasto dałoby zabezpieczenia, gwarancje, że poważnie podchodzimy do rozbudowy stadionu. Jeszcze za czasów prezesa Bońka PZPN przyznawał nam warunkowo licencje. Ten stadion przecież już przebudowywaliśmy, potem zamontowaliśmy sztuczne oświetlenie - na co konserwator musiał wyrazić zgodę, bo cały ten teren, z zamkiem i kościołem, to jest strefa konserwatorska, więc z wysokością masztów były problemy. Ale i w tym przypadku, i później z podgrzewaną murawą, miasto pokazało, że podchodzi do tematu poważnie. PZPN nam zaufał, a myśmy się z obietnic zawsze wywiązywali. I jeśli znowu byśmy się na coś umówili, to również się z tego wywiążemy.

Byłby pewnie duży niedosyt, gdyby zespół wszedł do ekstraklasy, a mecze w roli gospodarza Puszcza musiał rozgrywać na jakimś wynajętym stadionie – w Krakowie, Niecieczy czy w Sosnowcu.

To byłaby gra prawie bez kibiców. Przecież my nie zapełnimy stadionu Wisły mieszkańcami Niepołomic w dziesięciu procentach. Niepołomice mają 15 tysięcy mieszkańców. Te półtora tysiąca przychodzących na mecze, to jest i tak bardzo dużo. To jest 10 procent. To tak jakby w Krakowie było sto tysięcy ludzi na meczu. Na pewno gra poza Niepołomicami byłaby niekomfortowa dla nas wszystkich – kibiców, zawodników, dla sztabu. Dlatego będziemy robić wszystko, by wyrażono zgodę na jakąś tymczasowość, a my dajemy gwarancję, że jeśli tylko da się to technicznie zmieścić, to będziemy stadion dostosowywać do wymogów.

Jest podobno szansa, że niedaleko stadionu, na Niepołomickich Błoniach, powstanie boisko treningowe.

Skupiliśmy działki przy Błoniach, aż do ulicy Kusocińskiego i złożyliśmy wniosek na dofinansowanie budowy w tamtym miejscu trawiastego boiska, w założeniu - treningowego dla dzieciaków. Bo grup jest bardzo dużo, dzieci trenują w różnych miejscach, trochę jeżdżą. A tutaj bardzo blisko mielibyśmy zaplecze szatniowe. Są spore szanse na tę inwestycję, realne jest pozyskanie środków z programu dedykowanego klubom z rozgrywek centralnych. To ma być program kilkuletni i myślałem też o tym, żeby właśnie z tych funduszy dało się przynajmniej częściowo pokryć rozbudowę stadionu. Gmina nie musiałaby wtedy angażować dużo „swoich” pieniędzy. Chcielibyśmy zdobyć jak najwięcej środków zewnętrznych. No bo w samorządach generalnie idą trudne czasy.

Puszcza za parę dni wejdzie w rok stulecia istnienia, wszystko wskazuje na to, że pod względem sportowym – czyli miejsca na koniec sezonu - będzie to najbardziej udany rok w jej historii. Jako miasto planujcie jubileuszowe wydarzenia czy zostawiacie to klubowi?

Zostawiamy to klubowi. Wiem, że mecz z Wisłą na wiosnę będzie traktowany jako największe wydarzenie sportowe na stulecie. Natomiast… zobaczymy, jak się ten sezon skończy. Jeśli skończy się tak, jakbyśmy sobie życzyli, to będzie feta, gala na stulecie byłaby wskazana.

A ma pan jakieś przeczucia, jak ten sezon może się skończyć?

Nie tyle przeczucia, co obserwacje. Wiem, jak zawodnicy są zmotywowani, zbudowani po meczach. Czasami uda mi się odwiedzić ich w szatni i widzę, jak oni się cieszą, jakim są kolektywem i jednością, jak sobie pomagają. Atmosfera jest świetna. Kurczę, jak to zapali… Pierwsze trzy-cztery mecze będą bardzo istotne, bo zagramy z Ruchem u siebie, mamy u siebie ŁKS. Jeśli wtedy nie stracimy dystansu, to może być naprawdę fajnie. A miejsce barażowe jest jak najbardziej realne. Musielibyśmy mieć słabą rundę, stracić naprawdę sporo punktów, żeby spaść poza „szóstkę”. No i gdyby przyszło nam grać w barażach, to tam wszystko może się wydarzyć. Dwa mecze, decydować może dyspozycja dnia.

Ma pan swojego faworyta w tej drużynie? Ulubionego piłkarza?

Trudne pytanie, w zasadzie nie chciałbym nikogo wskazywać… Powiem tak: Boguskiego pamiętam z Wisły, kiedy jeździłem na jej mecze, a teraz jest w Niepołomicach. Serafin to według mnie kawał piłkarza, Sołowiej – super charakter, wojownik, fantastyczną rundę miał Mroziński, odbudował się Thiakane. Kibicuję Krzysiowi Wróblewskiemu, który w poprzednim sezonie dopiero debiutował na szczeblu centralnym w III lidze. Wyszedł na Wisłę, buczeli na niego, rzucali zapalniczkami, a on dał radę. Ale powtórzę: jest tu przede wszystkim kolektyw. No i trener Tułacz robi robotę. To jest megainteligentny, fajny, uczciwy gość, twardo stąpający po ziemi i rozumiejący nasze realia. Zresztą cały sztab to profesjonaliści wykonujący świetną pracę.

Jeśli chodzi o trenera, jesteście ewenementem w skali Polski. Strzał w 2015 roku wykonaliście niezwykle celny.

Tak, tak, i zżyliśmy się, poznaliśmy się z trenerem. I wytrzymaliśmy ciśnienie w trudnym momencie. W tamtym sezonie jak nam nie szło, w ogóle nie było mowy o jakiejś zmianie. Trzeba było trenerowi zaufać. Pamiętam, jak przyszedł na spotkanie i powiedział: „Ja to utrzymam. Zobaczycie, że będzie dobrze”. I my mu dalej ufamy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Burmistrz wkręcony w Puszczę. Roman Ptak: Z trenerem rozmawiamy o transferach. Ekstraklasa? Mamy pomysł na stadion - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski