Na zakopiańskiej imprezie sylwestrowej bawiło się około 13 tysięcy ludzi. Zagrały m.in. zespoły Zakopower i Brathanki. Miasto za całe wydarzenie zapłaciło 800 tys. zł. - Opłacało się. Z informacji, jakie do nas płyną, wynika, że impreza przyciągnęła pod Giewont więcej turystów - twierdzi burmistrz Leszek Dorula.
Organizacja plenerowego sylwestra stała w Zakopanem pod wielkim znakiem zapytania. Od kilkunastu lat rządzący miastem obawiali się organizowania takiej zabawy. Poprzedni burmistrz Janusz Majcher każdego roku podkreślał, że nie wyobraża sobie zabezpieczenia imprezy i opanowania bawiących się ludzi - przede wszystkim tych pijanych.
Okazało się wręcz coś innego. Tegoroczny sylwester - co potwierdza zakopiańska policja - był jednym ze spokojniejszych w ostatnich latach.
- Zabawa pod chmurką to był strzał w dziesiątkę - nie ma wątpliwości Dorula. - Goście w naszym mieście mieli się gdzie bawić. O wiele spokojniej było na Krupówkach, a wielu właścicieli pensjonatów czy kwater twierdzi, że noc sylwestrowa minęła spokojniej niż dawniej. Nikt, jak bywało wcześniej, nie urządzał u nich awantur. Na dodatek miasto zyskało na promocji. O naszej zabawie mówiły największe stacje telewizyjne. Dlatego Dorula już zapowiada, że za 12 miesięcy również chciałby zorganizować zabawę. - Oczywiście zrobimy to, gdy da nam zgodę rada miasta - dodaje.
Nie wszyscy jednak są szczęśliwi. Narzekają głównie restauratorzy. - Gości w mieście być może faktycznie było więcej, ale ja sam zarobiłem mniej niż w poprzednich latach - narzeka Dariusz Gryniewicz, współwłaściciel ośmiu lokali na Krupówkach. - Część ludzi zamiast przyjść do nas, wybrała darmową imprezę w plenerze. W poprzednich latach bale robiłem we wszystkich lokalach, a teraz tylko w trzech.
Co na to władze? - Do mnie głosy o mniejszych zarobkach restauratorów nie dotarły - zastrzega wiceburmistrz Agnieszka Nowak-Gąsienica. - Musiały to być odosobnione przypadki. Osoba wybierająca bal to nie ten sam klient, który idzie na koncert pod gołym niebem.
Jej zdaniem, ogólny bilans zysków i strat - tak miasta, jak i mieszkańców - jest dodatni.
- Nawet jeśli jakiś restaurator miał mniej gości, to zarobili kwaterodawcy, a te pieniądze wrócą do nas w podatkach - podsumowuje Nowak-Gąsienica.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?