Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Busy przestały kursować

Redakcja
Na dotychczasowy dworzec nie wjechał wczoraj żaden bus Fot. Aleksander Gąciarz
Na dotychczasowy dworzec nie wjechał wczoraj żaden bus Fot. Aleksander Gąciarz
Część parkingu przy ulicy Kolejowej, wykorzystywana dotychczas jako dworzec dla busów, została wczoraj rano otoczona biało-czerwoną taśmą. Żaden samochód nie mógł na niego wjechać. Wkoło przechadzali się zdezorientowani pasażerowie.

Na dotychczasowy dworzec nie wjechał wczoraj żaden bus Fot. Aleksander Gąciarz

PROSZOWICE. Dzierżawca terenu dworca zabronił kierowcom wjazdu. Wszystko rozbija się o pieniądze - 230 zł miesięcznie od samochodu.

Mogli tylko bezradnie czytać wywieszone przez dzierżawcę terenu kartki z informacją: "Właściciele autobusów, którzy nie podpisali umowy na korzystanie z przystanku dla busów przy ulicy Kolejowej w Proszowicach - ZAKAZ WJAZDU." A że umowy nie podpisał na razie nikt, do południa busy praktycznie nie kursowały. Jeździły tylko te przelotowe, dla których Proszowice nie są przystankiem końcowym. Konflikt pomiędzy przewoźnikami, a nowym dzierżawcą terenu dworca wkroczył w drugą, ostrzejszą fazę.

O sprawie pisaliśmy w środę. Przewoźnicy, korzystający z proszowickiego dworca płacili firmie "Rol-Tor" (dotychczasowy dzierżawca) 82 złote miesięcznie od każdego posiadanego samochodu. Tymczasem od 1 maja plac wydzierżawiła firma "Centrum", która podczas przetargu zadeklarowała, że do gminnej kasy będzie odprowadzać 11-tysięczny czynsz. Następnie część dworcową poddzierżawiła Andrzejowi Domagale, właścicielowi firmy transportowej AD. Ten zażądał od kierowców 230 złotych miesięcznie od samochodu. - A to nie wszystko. Do tego trzeba doliczyć osobne opłaty za korzystanie z dworca w weekendy. Oprócz tego, warunkiem określenia opłaty na takim poziomie jest to, że umowy podpiszą przewoźnicy dysponujący w sumie liczbą 48 samochodów - wyliczają kierowcy.

Jak mówią, kwota możliwa dla nich do zaakceptowania to 100 złotych od pojazdu. Właściciel dwóch samochodów podaje przykład, że za korzystanie z dworca w Krakowie-Czyżynach płaci miesięcznie nieco ponad 300 złotych. - A przecież nie tylko za użytkowanie tych przystanków płacimy - tłumaczą. Z kolei Andrzej Domagała powiedział nam wczoraj, że 230 złotych to cała kwota, jakiej domaga się od kierowców i dodał, że nie podlega ona już negocjacjom. - To minimum, poniżej którego nie mogę zejść - stwierdził.

Przewoźnicy już od jakiegoś czasu zapowiadali, że cała sytuacja może się zakończyć zawieszeniem kursów. Wczoraj rano stało się to faktem. Busy stały na sąsiadującym z parkingiem terenie komunalnym, ale nie odjeżdżały. - Nikt z nas nie ma prawa wjechać na dworzec. Dzierżawca nam to uniemożliwił - mówi Waldemar Lorenc. Pasażerowie, którzy bezskutecznie oczekiwali na "swojego" busa nie kryli zdenerwowania. - Rano bus jeszcze pojechał, ale kierowca powiedział, że następnego kursu już nie będzie. Nie wiem, co zrobimy. Chyba trzeba będzie czekać do 14.30 na autobus szkolny. Innego wyjścia nie ma - mówi Małgorzata Grabska z Dobranowic. Lidia Guzik, mieszkanka tej samej miejscowości, dodaje: - To jest wielki bałagan i skandal. Co z tego, że nabudują w Proszowicach sklepów, jak nie będzie do nich jak dojechać. Przecież taksówkami przyjeżdżać nie będziemy - tłumaczy.

Taksówką przyjechała wczoraj do Proszowic Wiesława Jeż, radna powiatowa z gminy Koszyce. - Co miałam zrobić? Mamy dzisiaj ważną komisję, na której musiałam być - mówi.

Wczoraj rano przedstawiciele przewoźników byli w tej sprawie u burmistrza Jana Makowskiego. Na spotkaniu padła zapowiedź, że w południe zostanie uruchomiony tymczasowy przystanek dla busów w sąsiedztwie tego istniejącego. Zgodę na takie rozwiązanie burmistrz podpisał około godziny 14.30. - To rozwiązanie tymczasowe, które ma obowiązywać do 30 lipca. Potem trzeba będzie pomyśleć o czymś stałym. Mamy możliwość wybudowania dworca na ulicy Po Torach lub na Kolejowej - mówi. Wczesnym popołudniem część busów, kursujących po lokalnych trasach, wyjechała. Kierowcy kursujący do Krakowa mają jeździć dzisiaj od rana.
Tymczasem Andrzej Domagała utrzymuje, że dopóki kierowcy nie uzyskają nowych zezwoleń, w których zostanie określony nowy przystanek końcowy, będą jeździć nielegalnie. Z kolei Tomasz Fabiański, zastępca dyrektora Wydziału Inspekcji Transportu Drogowego w Krakowie powiedział nam, że w przypadku, gdy nowy przystanek znajduje się przy tej samej ulicy i w sąsiedztwie dotychczasowego, kontrolerzy ITD nie będą mieli podstaw do nałożenia na przewoźników kar.

Aleksander Gąciarz

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski