Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Być do bólu sobą

Redakcja
Pati jak zawsze rozmarzona Fot. EMI Music Poland
Pati jak zawsze rozmarzona Fot. EMI Music Poland
- Materiał na Twój nowy album powstawał w Warszawie i w Manchesterze. W jaki sposób klimat tych obu miast wpłynął na jego brzmienie?

Pati jak zawsze rozmarzona Fot. EMI Music Poland

Album "Wires And Sparks" odsłania nową twarz PATI YANG. Rozmawialiśmy o nim z atrakcyjną wokalistką.

- Warszawa ma w sobie ogromnie dużo charakter. Nie mieszkam w niej od tak dawna, więc ponownie odkrywałam jej czar, ale i ciężar historii. Dla mojego producenta, Joe Crossa, była to też wycieczka sentymentalna, bo wychowany w Anglii kojarzył Warszawę z płytami "Lodger" i "Heroes", które David Bowie nagrał z Brianem Eno we wschodnim Berlinie. Manchester jest przesiąknięty muzyką, która jest bliska mojemu sercu, więc był to dla mnie również ogromnie klimatyczny pobyt.

- Co Cię skłoniło do podjęcia współpracy z Crossem - topowym producentem z Wielkiej Brytanii?

- Tak naprawdę był to pomysł naszego wspólnego managera, Jazza Summersa. Joe jest niesamowitym wizjonerem. To on odpowiada za sukces Hurts, La Roux czy The Klaxons. Postanowiłam mu zaufać.

- Sięgnięcie po rytmy electro w kilku nagraniach wywołało burzę wśród Twoich fanów: jedni są za, drudzy - przeciw. Co Cię skłoniło do wykorzystania tej modnej stylistyki?

- Nie nazwałabym tego stylistyką electro. Pracując nad płytą w ogóle nie rzucaliśmy takich haseł. Dla nas najważniejsza była zabawa dźwiękami, na którą mogliśmy sobie pozwolić, bo pojawiła się między nami prawdziwa chemia.

- Drugą stroną "Wires And Sparks" są surowe i szorstkie brzmienia - choćby w "Revolution Baby" czy "Let It Go". Skąd te niemal post-punkowe czy industrialne reminiscencje z lat 80.?

- To są po prostu korzenie, i moje, i Joe`ego. Ważna była pewnego rodzaju odwaga, by je wykorzystać, bez przerostu formy nad treścią. Stąd właśnie wspomniana surowość. Poza tym wszystko nagrywaliśmy na żywo i czasem szorstkie brzmienia po prostu bardziej pasowały do słów i melodii niż elektronika.

- Nie brakuje na płycie również przejmujących ballad. Czy to wyraz Twojego sentymentu do trip-hopu, od którego zaczynałaś trzynaście lat temu?

- Nie, to po prostu słowa i melodie, które przychodzą mi do głowy - prosto z serca. (śmiech)

- W nagraniach takich, jak "Breaking Wave" czy "Fold", sięgasz po zupełnie nieznane z Twych wcześniejszych płyt rejestry wokalne. Jak odnalazłaś nowe możliwości swojego głosu?

- W pewnym momencie zauważyłam, że tłumione emocje spowodowały, iż w ogóle przestałam śpiewać. To było tuż po rozwodzie. Dopiero potem zaczęłam śpiewać - ale zupełnie inaczej. Sama byłam zaskoczona nowymi rejestrami. To może brzmieć jak żart, ale emocje naprawdę tłumimy w gardle. I to słychać.

- Twoje poprzednie albumy przypominały trochę albumy wspomnianego Davida Bowie - ukrywałaś się na nich za różnymi maskami czy konceptami. Tym razem wydaje się, że wreszcie odsłaniasz siebie taką, jaka jesteś naprawdę.

- To była przemiana, której jeszcze nie próbowałam. Bycie do bólu sobą. W zasadzie potrzeba na nią więcej odwagi niż na kreacje artystyczne, bo... nie ma gdzie się schować. Ale zdobyłam się na nią i nie żałuję.

- W jednym z wywiadów powiedziałaś, że nagrywanie "Wires & Sparks" było dla Ciebie terapią. Czy to znaczy, że tym razem od intelektu ważniejsze okazały się emocje?
- W muzyce najpierw zawsze są emocje, dopiero później intelekt. Muzyka, choćby nie wiadomo jak mądra i konceptualna, jeśli nie trafia do serca, nie spełnia swojej roli. Dlatego często proste rozwiązania stają się emocjonalnie najsilniejsze.

- Utwory z "Wires & Sparks" mają zdecydowanie popowy charakter. Masz apetyt na komercyjny sukces?

- To wyszło przypadkiem. Nie było ani jednego momentu w procesie twórczym, kiedy pomyślelibyśmy: "O, to się dobrze sprzeda". Bardziej chodziło o zabawę, o "drive". I o to, aby w muzyce było życie. Jakaś iskra.

- Wydaje się, że większość piosenek z płyty świetnie wypadłaby na żywo. W jaki sposób i z kim planujesz zaprezentować ten materiał na koncertach?

- Terminy koncertów zostaną ogłoszone niebawem. W sierpniu gramy dwa razy w Polsce - 13 i 27. Skład zespołu niech na razie pozostanie niespodzianką. Ale będzie miły dla oka. (śmiech)

Rozmawiał Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski