Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Być kobietą, być kobietą... Lubię kino

Ulka Wolak
Lubię kino. W minionym roku świat rozpływał się w zachwycie nad jego filmową kreacją Stephena Hawkinga w filmie „Teoria wszystkiego”. Metamorfozę arcygeniusza z dziedziny astrofizyki docenili również członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej, przyznając mu Oscara w kategorii „najlepszy aktor pierwszoplanowy”.

Od tego czasu Eddie Redmayne nie próżnował. Przyjął kolejną wymagającą (a może nawet najodważniejszą w swojej karierze) propozycję. W „Dziewczynie z portretu” Toma Hoopera („Jak zostać królem”) zagrał Einara Wegenera - mężczyznę, który czuł, że jest kobietą.

Historia przedstawiona w filmie wydarzyła się naprawdę. Mogła zostać sfilmowana dzięki osobistym dziennikom, które pozostawiła po sobie Lili Elbe (niegdyś Einar Wegener). Hooper kreśli, w sposób niezwykle subtelny, intymny obraz tytułowej postaci, zdeterminowanej do zmiany biologicznej płci, by wreszcie stać się sobą. Opowieści rozgrywająca się w pierwszych dekadach XX wieku jest jednak jakby pozbawiona politycznej wywrotowości.

Reżyser skupia się raczej na indywidualnym problemie tożsamości, z którym zmaga się Einar/Lili, a którego złożoność wymyka się nawet głośnym w ostatnim czasie teoriom gender. Redmayne/Lili jest niezwykle poruszający/a, wiarygodny/a w każdym słowie i geście, chyba dlatego, że - wbrew pozorom - jego kreacja wcale nie wymagała od niego fizycznej metamorfozy (zważywszy na androgyniczną urodę aktora). Jak można było się spodziewać, nie umknęła też uwadze amerykańskich akademików, którzy przyznali Redmayne’owi kolejną nominację do Oscara. W dobie przeobrażających się do ról aktorów, niewiele jest w kinie tak subtelnie wygranych i odważnych zarazem postaci.

Decyzja o biologicznej zmianie płci zostaje bowiem porównana w filmie do zabójstwa jednej z tożsamości - Einara, by uwolnić drzemiącą w nim przez lata Lili. Sukienki, peruki i mocny makijaż wcale, jak sugerują twórcy, nie czyni z nas kobietami, gdy biologia stoi w opozycji do zewnętrznych atrybutów.

Hooper wpisał poruszający dramat Einara/Lili w ramy małżeństwa z malarką Gerdą Wegener (również nominowana do Oscara Alicia Vikander; dla mnie największe odkrycie minionego roku w filmie „Ex Machina”), w artystyczny związek wymykający się wszelkim konwencjom. Żal rozstania, poczucie straty i gorycz porażki mieszają się w nim z pragnieniem uszczęśliwienia ukochanej osoby. „Dziewczyna z portretu” to transgenderowe love story z bardzo, bardzo smutnym finałem.

„Dziewczyna z portretu” Reż. Tom Hooper

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski