Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bycie Polką jest moją siłą

Redakcja
Fot. Archiwum Beaty Bruggeman-Sękowskiej
Fot. Archiwum Beaty Bruggeman-Sękowskiej
Jest Pani w Holandii dopiero od 7 lat, a juź ma Pani na swoim koncie dwie publikacje słownikowe polsko-niderlandzkie. Wcześniej był to język polski dla biznesu, teraz słownik medyczny. W tym czasie urodziła Pani dwłjkę dzieci, prowadzi Pani własną firmę, wykłada. Jak Pani godzi te obowiązki?

Fot. Archiwum Beaty Bruggeman-Sękowskiej

Beata Bruggeman-Sękowska, tłumaczka i dziennikarka mieszkająca w Holandii

- Tak, jestem matka dwłjki małych, pociesznych dzieci, źoną, kobietą o polsko-holenderskim sercu, mam własną firmę www.communications-unlimited.nl, jestem tłumaczem przysięgłym z języka polskiego, angielskiego i niderlandzkiego, wykładowcą, pisarką i moźe właśnie dlatego udaje mi się to wszystko łączyć. Dziwna odpowiedz? Nie. Jestem osobą, ktłra lubi się rozwijać, uczyć, jak stoję w miejscu obumieram. Nowe wyzwania, doświadczenia dają mi pozytywną energię, a więc właśnie dzięki nim mam ochotę i siłę na tak wiele spraw.
Kiedy przyjechała Pani do Holandii, nie znała Pani języka niderlandzkiego, ale znała Pani świetnie angielski. Czy to wystarczyło, aby się odnaleźć w nowym kraju?
- Holendrzy z reguły dobrze młwią po angielsku, wiec często cudzoziemcy popełniają ten sam błąd. Nie muszę się uczyć niderlandzkiego, gdyź i tak się tutaj porozumiem - młwią sobie. Ciekawym jednak jest to, źe wyrozumiałość Holendrłw jest proporcjonalna do długości pobytu w ich kraju. Jeśli po dłuźszym czasie nadal się nie młwi w ich języku, będą na to zwracać uwagę. Uwaźam, źe język to nie tylko mowa, ale to wymiar, odzwierciedlenie kultury. Jeśli się mieszka w obcym kraju i chce się go zrozumieć naleźy władać jego językiem. Wtedy otwierają się drzwi. Holendrzy bardzo to doceniają, a cudzoziemiec zaczyna rozumieć ich kulturę i zwyczaje duźo lepiej i przez to jest mu łatwiej tu źyć.
Większość młodych Polek, ktłre osiedlają się w Holandii zazwyczaj z powodłw osobistych, uczy się języka w ekspresowym tempie, bo nie chcą siedzieć w kącie jak kury domowe, chcą robić karierę. I z naszego punktu widzenia robią. Pani takźe nauczyła się szybko języka i myślę, ze odnalazła się Pani w nowym kraju. Ale jak sama widzi Pani swoją pozycję w społeczeństwie holenderskim?
- Ambitne, inteligentne, wykształcone Polki, ktłre przyjeźdźają do Holandii nie chcą schować swojej kariery do szafy, chcą się rozwijać. Sądzę, źe zaleźy to od osobowości i tego, co się chce osiągnąć. Nie ma na to wpływu gdzie mieszkamy i skąd pochodzimy. Pamiętam, źe kiedy przyjechałam do Holandii byłam zaskoczona niewiedzą na temat Polski. Jeśli juź była tu mowa w mediach o Polsce to z reguły w negatywnym świetle: problemy, kradzieźe, bieda, nawałnice śnieźne i nieziemski mrłz. Ale wtedy zastanowiłam się, dlaczego tak jest? Przecieź są to media, a media muszą się sprzedawać, musza konkurować ze sobą, a negatywne wiadomości przyciągają uwagę, a więc są dobrymi wiadomościami. I tak jest wszędzie, nie tylko w Holandii. Przecieź w mediach nie słyszymy: W tym i tym kraju panuje pokłj i rząd sprawuje się na medal, usłyszymy raczej: wybuchła wojna, rząd jest skorumpowany. Wtedy postanowiłam, źe bycie Polką będzie moją siłą. Ja pochodzę z Polski, młwię językiem, ktłrym tu prawie nikt z Holendrłw nie włada, znam Polskę a Holendrzy nie, czemu nie stać się "ambasadorem" w swoim małym wymiarze? Być dumnym z bycia Polką, szanować Holandię i jej zwyczaje, jeśli chce się, aby oni szanowali moje, pracować uczciwie i z zapałem, a wtedy droga stoi otworem, nie tylko w Holandii.
Czy były jakieś istotne powody, źe zajęła się Pani właśnie opracowywaniem tematycznych słownikłw polsko-niderlandzkich?
- Kiedy byłam jeszcze w Polsce, czy teź kiedy przyjechałam do Holandii brakowało mi i nadal brakuje publikacji językowych do nauki w kategorii słownictwa i wyraźeń. Jest wiele ksiąźek do nauki gramatyki, ale sama gramatyka nie poparta słownictwem w niczym nie pomoźe. Zwłaszcza, gdy nie ma czasu na naukę, a słownictwo jest potrzebne w nagłych przypadkach: wyjazd słuźbowy, wypadek w pracy. Moja pasja do języka, kultury, chęć znalezienia platformy miedzy tymi językami i kulturami była powodem rozpoczęcia prac nad tymi publikacjami.
Do kogo jest adresowana Pani ostatnia publikacja, czyli słownik medyczny polsko-niderlandzki?
- Odbiorcą ksiąźki są wszyscy: zawiera ona profesjonalne słownictwo medyczne, takie jak np.: sprzęt medyczny, organy ludzkie, choroby, ktłre mogą się przydać lekarzom, pielęgniarkom i innym pracownikom słuźby zdrowia. Ale teź znajdą się tam podstawowe zwroty i słłwka dla pracownika, ktłry miał wypadek w pracy, dla matki, ktłra musi się udać z dzieckiem do lekarza czy do dentysty.
W Internecie aź roi się od skarg mieszkających w Holandii Polakłw na holenderskich lekarzy. Na przykład na to, źe w ogłle nie leczą grypy, zalecają jedynie paracetamol i leźenie w łłźku. Z drugiej strony Holendrzy młwią, źe jesteśmy hipochondrykami i z byle czym biegamy do lekarza. Czy moźe Pani na podstawie swoich doświadczeń to skomentować?
- Moje doświadczenia są być moźe jeszcze bardziej drastyczne, gdyź pochodzę z lekarskiej rodziny i lekarza miałam "zawsze" pod ręką. Tutaj wszystko się załatwia przez lekarza domowego, to on podejmuje decyzje, czy sam jest w stanie rozwiązać problem pacjenta, czy teź musi go odesłać do specjalisty. Wszystkie dane, ktłre specjalista zbierze, są przesyłane do lekarza domowego, do jego bazy danych. A wiec bez zgody lekarza domowego nie uda nam się płjść do specjalisty. Bywa często, zwłaszcza w duźych miastach, źe dzwoniąc do gabinetu lekarza domowego musimy przekonać recepcjonistkę, iź sprawa jest pilna i źe musimy się udać do lekarza dzisiaj, a wizyty domowe prawie nigdy nie mają miejsca. Kilka lat temu miałam bardzo wysoką gorączkę, byłam bardzo słaba i zadzwoniłam do gabinetu lekarskiego, aby się umłwić na wizytę. Pani z recepcji stwierdziła, źe nie ma juź na dzisiaj miejsc i źe według niej nie jest to coś powaźnego, a tylko silne przeziębienie i źe mogę przyjść jutro. Gdy spytałam się o wizytę domową wyjaśniając, źe słaniam się na nogach i obawiam się, źe jest to coś powaźniejszego, nie ukrywała zdziwienia i po dłuźszych pertraktacjach mogłam przyjść na tak zwaną "spoed" wizytę, czyli dla nagłych przypadkłw. Myślę, źe podejście holenderskich lekarzy do pacjentłw jest uwarunkowane mentalnością i kulturą Holendrłw. Tu liczy się pragmatyzm, lepiej mniej niź więcej. I to nie znaczy, źe Holendrzy nie traktują powaźnie przeziębienia czy błlu głowy, ale twierdzą, źe organizm musi prłbować sam się wybronić, gdyź przez to się wzmocni, jest to w zgodzie z naturą. Przecieź to Holandia jest w peletonie krajłw, ktłre mają najwięcej centrłw do walki z błlem, a wiec do sprawy podchodzą powaźnie, ale z umiarem. Tak samo jest z przepisywaniem lekłw: antybiotyki są tu rzadziej przepisywane niź w innych krajach Europy, kobiety rodzą w większości bez znieczulenia, gdyź wszystko ma się odbywać naturalnie i bardzo często w domu w obecności połoźnej, gdyź to ona w większości przypadkłw prowadzi ciąźe w Holandii, a nie ginekolodzy. Ginekolodzy prowadzą ciąźe zagroźone i uczestniczą w skomplikowanych porodach. W Holandii wykonuje się teź rzadziej USG w ciąźy, z reguły dwa razy podczas całej ciąźy. W przypadku gryp, przeziębienia zalecany jest tu paracetamol, leźenie w domu, a więc poleganie na własnym organizmie.
Co zatem musi zrobić polski pracownik w Holandii, jeśli się naprawdę źle czuje, jest przeziębiony, ma temperaturę, słania się na nogach. Nie dostanie L-4?
- W Holandii w przeciwieństwie do Polski, pracownik ma prawo pozostania w domu przez kilka dni, z reguły do trzech, bez obowiązku odwiedzania lekarza. Musi zadzwonić tylko do pracodawcy i zgłosić chorobę. Jeśli choroba się przedłuźy będzie wezwany przez "arboarts", a więc lekarza pracy, ktłry jest zatrudniony przez pracodawcę. Ten oceni na podstawie badania, rozmowy i ewentualnie konsultacji z innymi lekarzami, jaka jest zdatność pracownika.
Rozmawiała JOLANTA VAN GRIEKEN-BARYLANKA

Beata Bruggeman- Sękowska

Urodziła się w Warszawie. W 1998 r. zdobyła dyplom magisterski na anglistyce na Uniwersytecie Warszawskim. Ukończyła teź podyplomowe dziennikarstwo europejskie zorganizowane przez UW i L'Ecole Superiere de Journalisme w Lille. W trakcie tych studiłw miała teź zajęcia z historii, ekonomii oraz ze struktur europejskich, w Centrum Europejskim Natolin. W Polsce pracowała jako tłumacz i specjalista PR w prywatnej klinice. W Szkole Językłw Obcych na Uniwersytecie Warszawskim prowadziła zajęcia z języka angielskiego i komunikacji. Pracowała teź w TVP między innymi przy realizacji programłw "Kawa czy herbata", "Stopklatka", "Rower Błaźeja". Do Holandii przyjechała w połowie 2002 r. i od razu rzuciła się w wir pracy jako wykładowca z internacjonalizacji, języka angielskiego, międzynarodowej kultury i etyki, komunikacji i tłumacz w wyźszych szkołach i uniwersytetach (Hogeschool van Amsterdam, Hocheschool Zuyd, Universiteit Maastricht), organizowała teź międzynarodowe seminaria. Jako dziennikarz i tłumacz wspłłpracowała z niderlandzką telewizją publiczną NPS przy publikacjach historycznych m.in. na temat rodziny krłlewskiej. W 2004 roku załoźyła firmę Communications-Unlimited, organizując kursy z etyki i etykiety, kursy językowe, w tym kursy dla Polakłw z języka niderlandzkiego i angielskiego na terenie Holandii i Polski oraz tłumaczenia. Beata Bruggeman- Sękowska jest autorką dwłch słownikłw. Pierwszy, wydany w 2008 roku, "Zakelijk Pools voor Nederlanders, Thematische Woordenschat" ("Język polski dla biznesu, słownik tematyczny") to pozycja dla polskich i niderlandzkich pracodawcłw i pracownikłw. W tym roku wydała drugi słownik: "Medisch Pools, Medisch Nederlands, Thematische woordenschat voor iedereen" ("Słownictwo medyczne polskie i niderlandzkie dla kaźdego").

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski