W sobotę ktoś wrzucił wiadomość na Twittera, że szejk Ali ibn ben Zulfarida (milczy na temat tej rzekomej postaci nawet wszystkowiedzący Google) chce zainwestować w Widzew Łódź 300 milionów petrodolarów, bo kocha się na zabój w tym klubie od czasów, gdy występował w nim Zbigniew Boniek. Nikt się nie nabrał, gdyż przesada kryła się już w samej liczbie - przecież wystarczyłoby na początek trzy miliony i to nie petrodolarów, a złotych, a na koniec, przy spłacaniu długów i ucieczce z tonącego okrętu, jakieś dodatkowe trzydzieści.
Wspomniane trzy miliony to nie jest kwota wzięta z kapelusza. Tyle właśnie (z niewielkim dodatkiem w wysokości 607 tys. złotych) zapłaci Dieter Burdenski za 72 procent akcji Korony. Miasto Kielce poszło w przeciwnym kierunku do obowiązującego trendu, „odpolonizowując” klub i oddając go w ręce kapitału niemieckiego. Nikt jednak nie powinien mieć tego za złe, bo akurat na tym poletku im więcej znajdziemy w krainie Angeli Merkel frajerów gotowych wrzucać własne pieniądze do naszej studni bez dna, tym lepiej.
Poszukiwania nowego współwłaściciela dla Korony trwały od dobrych kilku lat. Do Kielc pielgrzymowali biznesmeni najróżniejszej maści, Jacoba Meresińskiego (jeśli to pomyłka, to nie moja - nazwisko z takim właśnie imieniem widnieje w ostatnich dokumentach sprzedaży Korony) nie wyłączając. Przeglądam projekty uchwał, jakie Rada Miasta skonstruowała najpierw w porozumieniu z Meresińskim przed rokiem, a następnie w ostatnich dniach z Burdenskim. W tym drugim, na samym końcu, widnieje zapis, który wiele, jeśli nie wszystko wyjaśnia: „Zmiana struktury akcjonariatu spółki nie wpłynie na sytuację pracowników spółki Korona SA”. Meresiński, zanim cokolwiek podpisał, zaczął straszyć pracowników i piłkarzy zwolnieniami. W Kielcach wyciągnięto wnioski i Niemiec dostał zgodę na przejęcie klubu dopiero wtedy, gdy zobowiązał się, że nie powyrzuca na bruk znajomych radnych i znajomych tych znajomych. Przed zawarciem porozumienia nie widział nawet kontraktów zawodników. Przytomnie zastrzegł sobie prawo do zerwania umowy w okresie trzech miesięcy, więc dopiero po przejrzeniu tajnych dokumentów dowie się, jaki naprawdę zrobił interes. I ile w tym, co do tej pory usłyszał było fake newsów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?