Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Był po prostu dobrym człowiekiem...

Katarzyna Hołuj
Stanisław Cichoń
Stanisław Cichoń Archiwum
Wspomnienie. Myśleniczanie pożegnali w środę Stanisława Cichonia. Wielu przyznaje, że nie może pogodzić się z jego nagłym odejściem i tym, że nie usłyszą już jego głosu.

"Długo nie chcieliśmy, i do tej pory nie możemy w to uwierzyć. To jedna z najsmutniejszych informacji, jaką przyszło nam się z Wami podzielić" - napisali dziennikarze "Gazety Myślenickiej" w dniu jego śmierci.

Jak mówi jeden z nich, sekretarz redakcji Piotr Ślusarczyk, łączyła ich "wiekowa" znajomość, bo poznali się jeszcze w latach 90-tych ubiegłego stulecia.

Przez szacunek "Pan Stachu"
- Pan Stachu… Tak zostało do końca mimo, iż wielokrotnie podkreślał, że wystarczy tylko Stachu "…bo na "pana" trzeba mieć wygląd i pieniądze, Piotruś" - żartował. Jednak przez szacunek sporadycznie udawało mi się wykrztusić Stachu… bo jak mówić do człowieka po imieniu, który za moment cię przytulał jak dziecko i całując w czoło mówił: - Piotruś, przecież wiesz, że cię kocham jak syna… A kochać to On naprawdę potrafił! Myślę, że nawet nieżyjący profesor Religa nie widział tak wielkiego i gorącego serca - wspomina Piotr Ślusarczyk.

Rozpiętość jego zainteresowań, charakter pracy i natura społecznika sprawiały, że był niemal wszędzie. Jeszcze niedawno prowadził imprezę charytatywną, to spotkanie autorskie, to zaś mecz reprezentacji Polski oldbojów w futsalu.

W Myślenicach trudno znaleźć osobę, która by go nie znała. O tym, jak wielu ludzi lubiło go i ceniło świadczyły nieprzebrane tłumy na cmentarzu podczas jego pogrzebu w minioną środę.

I on znał niemal wszystkich. Był blisko ludzi, dlatego żegnając go pisali na klepsydrach nie tylko "Stanisław", ale też "Stachu". Swojsko, bezpośrednio. On też taki był.

Wychowawca murem za uczniami
Był nauczycielem i wychowawcą. I to, jak piszą teraz jego uczniowie, najlepszym jakiego mogli mieć, bo wyrozumiałym, stającym po ich stronie, walczącym o nich, kiedy było trzeba. - Zawsze zabiegał o to, żeby uczniom dać szansę. Nikogo nie przekreślał. Miał też bardzo dobry kontakt z rodzicami uczniów - mówi Maria Mikołajczyk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Myślenicach, w której uczył od samego początku - od trzydziestu lat.

W szkole inicjował wiele przedsięwzięć, jak choćby "sprzątanie świata", rajdy turystyczne, Mikołajki, w czasie których sam przebierał się w strój świętego. Angażował w to nie tylko siebie, ale i innych, jakby chciał ich "zarazić" miłością do ludzi, przyrody, tradycji, Małej Ojczyzny, wszystkiego, tego co sam tak kochał.

Kto go zastąpi na Suchej Polanie?
Tak jak młode pokolenie znało go i zapamięta głównie jako nauczyciela, tak średnie pamiętać go będzie jako jednego ze współzałożycieli myślenickiej Solidarności, a najstarsze - jako "głównodowodzącego" cyklicznym przedsięwzięciem, jakim jest Małopolski Zlot Szlakami Walk Partyzanckich AK i msza polowa na Suchej Polanie.

Wszyscy zaś zapamiętają go jako redaktora naczelnego "Gazety Myślenickiej", radnego powiatowego, spikera sportowego i konferansjera.

Wiadomość o jego śmierci zszokowała wszystkich. I nie chodzi tylko o wiek - w grudniu skończyłby dopiero 54 lata. Raczej o tę żywotność i pogodę, które go charakteryzowały. O to, że jego głos - tak charakterystyczny, donośny
- rozbrzmiewał z wielu stron.

Z pasją, bez pytania "za ile?"
Krzysztof Kmiecik, kierow-nik drużyny piłkarskiej Dalin Myślenic znał go długo, bo jeszcze ze szkoły. Potem zbliżyły ich wspólne pasje: sport, a przede wszystkim klub Dalin Myślenice.- Nie byłabym się określenia dobry człowiek. Po prostu. Cóż więcej dodać…
Roztaczał wokół siebie dobrą energię. Myślę, że nikomu nie był w stanie uczynić większej krzywdy, a na pewno nie świadomie. Będzie go brakowało, nie tylko jako spikera sportowego. Był chyba jednym z ostatnich, którzy do tego co robią podchodzą z taką pasją, robią coś a nie pytają "za ile?" - wspomina Krzysztof Kmiecik.

Kolejnym z zajęć Stanisława Cichonia było kierowanie myślenickim oddziałem PTTK Lubomir. Jego pasją była turystyka, góry… - Mówi się, że są ludzie, którzy idą do nieba z butami. Pan Stachu też tam poszedł nawet z ubłoconymi, bo wracał prosto z gór, albo ze źródełka… - mówi Piotr Ślusarczyk.

Dla Krzysztofa Knofliczka, gospodarza Schroniska PTTK na Kudłaczach, był nie tylko pracodawcą, ale przede wszystkim przyjacielem. - Kochał góry, ale i całą przyrodę i jak nikt potrafił prosto o niej mówić i szybko wszystko wyjaśniać. Kochał bagna. W tym roku zabrał mnie ze sobą nad Biebrzę. Nie dalej jak kilka dni temu, w piątek planowaliśmy kolejną wyprawę w tamte strony. Zostały nam tam dwie trasy do przejścia - opowiada.

Nieraz pojawiał się z dziećmi i młodzieżą na Kudłaczach i nie tylko tu. Jak mówi Knofliczek, był jednym z nielicznych nauczycieli, którym się chciało poświęcić wolny dzień - sobotę na wycieczkę z uczniami. Nie było miesiąca, żeby nie zorganizował jakiegoś grupowego wyjścia. Wczesną wiosną dzwonił do schroniska i pytał, czy pojawiły się już krokusy.

- Mawia się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale nie mam co do tego pewności. Jestem za to pewien, że będzie nam bez niego ciężko. Bo pomagają nam różne osoby, ale zawsze to on był "motorem" wszystkiego - mówi Krzysztof Knofliczek.

Pusta tablica w Kaplicy Ludzi Gór
W tym roku w schronisku zakończył się duży remont, a właściwie rozbudowa. A ledwie dwa tygodnie temu strona internetowa PTTK Lubomir poinformowała, że przy schronisku na Kudłaczach dobiega końca budowy Kaplicy Ludzi Gór. Jest już prawie ukończona. Na jednaj z kamiennej tablic znajdują się wyryte nazwiska zmarłych przewodników myślenickiego oddziału PTTK.
Druga jest jeszcze pusta.

- Kiedy razem ją oglądaliśmy i popatrzył na tę pustą tablicę powiedział "a to pewnie ja tu już będę" - wspomina Krzysztof Knofliczek. Będzie na pewno. Tylko dlaczego tak wcześnie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski