Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Była bizneswoman ratuje bezdomne psy i zmienia mentalność ludzi

Anna Agaciak
Magda prowadzi przytulisko w gminie, 20 km od Włoszczowy. Troszczy się o 20 porzuconych psów
Magda prowadzi przytulisko w gminie, 20 km od Włoszczowy. Troszczy się o 20 porzuconych psów Fot. Archiwum prywante
Ludzie. Krakowianka stworzyła w Świętokrzyskiem przytulisko dla psów. Uczy tamtejszych mieszkańców empatii, szacunku dla zwierząt i... zabytków. Podpowiada, jak zmniejszać bezdomność czworonogów. Wraz z grupą przyjaciół szuka dla porzuconych psów domów.

Magda Stojek jeszcze kilka lat temu była właścicielką dobrze prosperującej firmy. Prowadziła w Krakowie drukarnię i zatrudniała prawie 30 osób. Pracowała po kilkanaście godzin dziennie. Cieszyła ją prawie rodzinna atmosfera w pracy: wszyscy się lubili i pomagali sobie.

Magda od zawsze pomagała też bezpańskim zwierzętom. Nie miała zbyt dużo czasu, więc głównie finansowo. Wspomagała schroniska i fundacje zajmujące się niechcianymi czworonogami. Nagle ten stabilny świat rozpadł się na drobne kawałki.

– _W 2011 roku splajtowałam. Postanowiłam zmienić maszynę w drukarni na ekonomiczniejszą, wzięłam ją w leasing, a maszyna okazała się zepsuta. Musiałam ją spłacać na raty, nie było czym pracować. Ta maszyna to było serce firmy. Usiłowaliśmy ją naprawić, ale się nie udało. W ciągu trzech miesięcy było pozamiatane… _– wspomina z bólem.

Dramat w Dyminach
Krótko przed bankructwem Magdy całą Polskę zelektryzowały medialne doniesienia o koszmarnej sytuacji schroniska dla zwierząt w Dyminach w Świętokrzyskiem. Psy umierały tam z głodu. Telewizja pokazała film z ukrytej kamery, jak pracownik tej placówki wywoził taczką na wysypisko jeszcze żywego psa.

Wieści te dotarły do Magdy, która nie chciała pozostać obojętna. Pieniędzy miała wprawdzie coraz mniej, ale i tak pomagała, jak mogła.

Pikietowała pod urzędami z dziewczynami ze Świętokrzyskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Walczyła o ratunek dla głodzonych zwierząt. Sprawa skończyła się likwidacją azylu i wyrokami dla jego kierowniczki.

Uratowanymi z tej umieralni psami zajęły się dziewczyny z Towarzystwa. Sytuację miały jednak nie do pozazdroszczenia, ponieważ brakowało im pieniędzy na taką działalność. Magda nie mogła ich zostawić. Załatwiała klatki, karmę, budy. Z grupą krakowian szukała psom domów.

Inny świat
Magda ze zdumieniem odkryła wtedy biedę regionu świętokrzyskiego i nieprawdopodobnie dużą liczbę bezdomnych psów.

– W __Krakowie przez całe swoje życie spotkałam dwa bezdomne psy – _zauważa. – Tutaj działa Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, normalne schronisko. Gdy po ulicy błąka się pies, wystarczy zadzwonić do azylu i w ciągu godziny jest zabrany. Wszystko jest cywilizowane. W Świętokrzyskiem działało jedno schronisko, w którym psy umierały z głodu. A po polach, lasach i _drogach błąkają się porzucone zwierzęta. Tam jest inny świat – wspomina.

Depresja i psy
Likwidacja drukarni była początkiem nowych kłopotów. Aby spłacić ogromne zadłużenie, Magda wraz z mężem postanowili zastawić swój ukochany dom.

Teraz będą go spłacać przez kolejnych 20 lat, a raty są ogromne… Na szczęście mąż Magdy pracuje.

Krakowianka wpadła w skrajną depresję. To było pół roku wycięte z życiorysu. Nie pamięta, co się wtedy działo, jak funkcjonowała. – Nie rozpaczałam po firmie, po straconych pieniądzach i ambicjach, ale czułam się winna, że zawiodłam moich pracowników. Czułam, że przeze mnie zostali na lodzie. Nie wszyscy od __razu mogli znaleźć pracę – opowiada Magda.

Jedyną pociechą był cierpliwy i kochający mąż Krzysztof oraz przytulające się do kobiety przygarnięte psy. A miała ich wtedy aż siedem. To one zmuszały ją do życia. Jest osobą odpowiedzialną, więc wyprowadzała je, karmiła, pielęgnowała. Była im potrzebna. Po sześciu miesiącach takiej wegetacji mąż Magdy zapytał, co dalej.

– Nie chciało mi się żyć, chciałam tylko gdzieś się zaszyć w jakimś pustkowiu razem z moimi psami – mówi Magda. – I mój najukochańszy mąż za ostatnie pieniądze, jakie mieliśmy, postanowił kupić mi jakąś działkę na odludziu. Od razu postanowiliśmy, że w __Świętokrzyskiem.
Ustalili także, że miał być łatwy dojazd do Krakowa i – z powodu choroby ścięgien i mięśni Magdy – powinno być płasko, nie górzyście.

Rudera w lesie
Pan Krzysztof szukał ofert sprzedaży w internecie. Pieniędzy starczyło jedynie na walące się gospodarstwo w leśnej głuszy. Do najbliższego sąsiada jest ok. 700 metrów. – Ale jest prosto! Mogę jeździć na rowerze i chodzić z psami na __spacery – cieszy się Magda.

Budynki jednak nie nadawały się do użytku. Na działce była waląca się stajnia, parnik dla świń i stodoła. Jedynie murowany parnik o powierzchni 12 m kw. od biedy można było zaadaptować na mieszkanko. Żeby było ciepło, przyjaciele obłożyli je belami słomy. – To mi wystarczyło. Doprowadziłam prąd i __wodę – chwali się Magda. Choć nie ma normalnej kuchni, łazienki i toalety, twierdzi, że nie jest źle…

Magda nie narzeka, choć wilgoć daje się jej we znaki. Zaczęły wysiadać kolana i kręgosłup. – Nic to – śmieje się. – Najważniejsze, że teraz mam miejsce dla bezdomnych psów.

Zastrzega się od razu, że nie jest zbieraczem. Nie podaje nawet adresu swego przytuliska, aby obcy ludzie nie podrzucali jej zwierząt.

Prowadzę dom tymczasowy, do którego trafiają psy z trzechźródeł. Od fundacji specjalizującej się w opiece nad psami rasy akita; z gminy, która podpisała ze mną umowę na opiekę nad podrzuconymi pod urząd bezdomnymi zwierzętami, mam także czworonogi, które znajduję sama, a tych jest najwięcej – wyjaśnia.

Lekko nie jest, ale byt około 20 zwierząt Magda ma zapewniony. Pracuje przy zwierzętach 24 godziny na dobę. Załatwiła dobre kojce. Wyprowadza je na spacery, leczy, pielęgnuje, karmi i … sprząta kupy. – Wyobraża sobie pani, jak wyglądałoby moje gospodarstwo, gdybym nie zbierała kup? – śmieje się.

Wokół Magdy jednoczą się ludzie, którzy chcą pomóc. Mają jeden cel: szukać dla znajd dobrych, odpowiedzialnych domów. Prowadzą profil na Facebooku: Zwierzęta – Obczajzwierzaka.

Po informacjach o przytulisku Magdy w mediach do krakowianki zgłosiła się emerytowana nauczycielka z Kielc. Zaprzyjaźniły się. Teraz Basia przyjeżdża pomagać. Gdy Magda musi jechać do Krakowa, Basia przejmuje opiekę nad przytuliskiem. Jest też Piotr, który za drobne wynagrodzenie wykonuje najcięższe prace.

Psy ją znajdują...
Magda ma dość niezwykłą zdolność dostrzegania bezdomnych psów. Gdy na autostradzie pojawia się porzucony pies, tysiąc samochodów przejedzie, nie zwracając uwagi, a Magda na pewno się zatrzyma.

W Świętokrzyskiem porzucone psy widzi niemal wszędzie. Bywa że w miesiącu znajduje ich kilkanaście! Nie zostawia bez pomocy. Zabiera, ratuje i szuka im domu. – Ona jakby przyciąga te biedaki, albo raczej wyczuwa je szóstym zmysłem – opowiada Joanna Repel z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. _– Magda po prostu urodziła się po to, by pomagać _– stwierdza Joanna.

Wszystko się da!
Magda przeprowadzając się na wieś, odkryła jeszcze jedną smutną prawdę. Mieszkańcy tego biednego regionu nie myślą o losie zwierząt, jeśli sami nie mają co do garnka włożyć. Nie mają pieniędzy na szczepienia przeciwko wściekliźnie, ani tym bardziej na dość drogą sterylizację. Widziała powszechny marazm i słyszała, że nic się nie da zrobić!

– Przejeżdżałam obok cmentarza i zobaczyłam tam niesamowitą, ale zupełnie zniszczoną żelazną zabytkową konstrukcję kapliczki _– wspomina. – _Zapytałam w gminie, dlaczego tego nikt nie ratuje. Dziwnie na mnie patrzono. Uruchomiłam krakowskie kontakty i udało się znaleźć pieniądze na konserwację. Wszystko się da!

Kobieta zyskuje coraz większe uznanie w oczach mieszkańców i gminnych urzędników. Potrafiła ich zarazić swym entuzjazmem. Opracowała, przyjęty już przez gminę, plan zapobiegania bezdomności. Przekonała do sterylizacji suk. Tłumaczyła: jeśli biega bezdomna suka i ją odłowimy i wysterylizujemy, to znajdziemy jej dom. Jeśli tego nie zrobimy, za chwilę urodzi sześć szczeniaków potrzebujących domu. Trzeba będzie pomóc wszystkim.

Magda rozumie, że możliwości pomocy dla zwierząt w biednej gminie są ograniczone. Zaczyna więc rozmawiać z fundacjami z Niemiec i Szwajcarii. Może oni sfinansują część sterylizacji w tym rejonie.

Trzeba jej pomóc!
Joanna Repel zna Magdę od 5 lat. – _To przecudowna kobieta o wielkim sercu. Niestety, Magda nigdy sama nie prosi o pomoc, jest niesamowicie skromna i __często przez to zaniedbuje swoje zdrowie. Odda ostatni grosz, żeby pomóc zwierzętom – _mówi Joanna.

Każdy, kto chciałby wesprzeć Magdę, może przekazać jej dobrą karmę lub pomóc przy adopcjach, ogłoszeniach. Telefon Magdy to 535 815 820. Można kontaktować się także przez Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, ul. Floriańska 53, tel. 12 421 26 85, albo wpłacić parę złotych na konto udostępnione przez Świętokrzyskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami „Zwierzak” nr konta: 68 1240 1372 1111 0010 2812 7861 z dopiskiem „PSY MAGDY” . Magda prosi głównie o adopcję jej zwierząt. Galeria dostępna jest na profilu: ObczajZwierzaka.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski