Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byle przetrwać

Krzysztof Kawa
Niewysoko zawiesił Legii poprzeczkę w Lidze Mistrzów Jerzy Dudek - sukcesem będzie każdy gol. Hmm... Po tym, co mistrz Polski prezentuje w ekstraklasie, dodałbym, że wręcz każda składna akcja.

Będziemy bić brawo i cieszyć się, gdy unikniemy kompromitacji. Naczelny piewca Legii w gronie żurnalistów tuż po losowaniu fazy grupowej ogłosił na Twitterze, że będziemy uznawać za przyzwoity wynik każdy nie gorszy niż 0:5. Cóż tu dodać poza tym, że przy takim postawieniu sprawy szykują się dla polskiego kibica naprawdę duże emocje?

Pamiętam nastroje, jakie panowały po poprzednim awansie warszawian do Champions League. Nie żebyśmy od razu szykowali się na podbój Europy, ale występy polskiej drużyny były rozpatrywane w kategoriach rywalizacji, a nie sportowej przygody. Sprzyjał nam regulamin rozgrywek, to fakt. Startowały jedynie zespoły, które wywalczyły tytuł mistrzowski, więc nie trzeba się było martwić o nadmiar utytułowanych rywali z Anglii, Włoch, Hiszpanii, Niemiec i Francji.

A że akurat w 1996 roku na Wyspach tytuł zgarnęło przeciętne Blackburn (powiedzmy, że to casus porównywalny do obecnego Leicester), a stawkę uzupełniały Rosenborg Trondheim i Spartak Moskwa, przed Legią otworzyła się niezwykła szansa. Wykorzystanie jej przez mistrza Polski też było wyczynem, nawet jeśli w ćwierćfinale trzeba było znieść upokorzenie w postaci bramek aplikowanych przez Krzysztofa Warzychę z Panathinaikosu Ateny, którego klasy nie można nawet porównywać ze współczesnym postrachem europejskich bramkarzy Robertem Lewandowskim.

Dwadzieścia lat naszej nieobecności w piłkarskim raju nie sposób nadrobić jednym awansem, który przecież może się nie powtórzyć - co bardzo prawdopodobne - przez kilka kolejnych lat. Przez ten czas poziom całej naszej ligi nic a nic się nie podniósł, co najwyżej wyrównał, głównie dzięki wrocławskiej prokuraturze, która od 2004 roku odwaliła całą brudną robotę za organy dyscyplinarne PZPN. I niech nie zmyli was wynik ostatniego meczu w Niecieczy, choć istnieje silna pokusa, by interpretować go jako dowód na to, że Bruk-Bet Termalica mogłaby śmiało zająć miejsce sobotniego rywala w grupie z Realem Madryt, Borussią Dortmund i Sportingiem Lizbona.

To prawda, że globalne przychody ekstraklasy są coraz wyższe, lecz po pierwsze na tle Europy rosną w przeraźliwie wolnym tempie, a po drugie w zespołach nie aspirujących do czołowych miejsc panuje stagnacja. Właściciel klubu z Niecieczy inwestuje w futbol dziesięć razy mniej niż Legia, i to się nie zmieni. Ale pal sześć Bruk-Bet, który jest ewenementem na skalę światową. Przecież nawet w Wiśle Kraków, niedawnej finansowej potędze, hasło na dziś brzmi tak samo, jak w całej lidze: tnijmy koszty, by przetrwać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski