Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byłem już spakowany

Redakcja
Jerzy Dudek po partii golfa Fot. Michał Klag
Jerzy Dudek po partii golfa Fot. Michał Klag
Zdecydował się Pan pozostać w Realu Madryt, gdzie przez dwa lata był Pan praktycznie tylko rezerwowym bramkarzem. Co zdecydowało o tym, że nadal będzie Pan członkiem ekipy "Królewskich"?

Jerzy Dudek po partii golfa Fot. Michał Klag

ROZMOWA Z JERZYM DUDKIEM. Zostaje w Realu Madryt, bo nadal chce mieszkać w Hiszpanii i jest potrzebny "Królewskim"

- Przesądziły o tym sprawy rodzinne. Ze względu na syna Alexandra, który chodzi do szkoły i gra w piłkę w Madrycie oraz dwie małe córki, Wiktorię i Natalię (mają odpowiednio 12,5, 3,5 i 2,5 lat - przyp. J.F.) przeprowadzka do innego kraju byłaby bardzo uciążliwa. Bardzo mało klubów oferuje zawodnikom w moim wieku (36 lat - przyp. J.F.) kontrakt na 4 czy 5 lat, który pozwala się z nim związać na dłużej. Pozostanie w Madrycie sprawia, że odpadają kłopoty z szukaniem nowej szkoły, rozmowy z nowymi nauczycielami i tak dalej. Poza tym w Hiszpanii jest bardzo dobry klimat, moja żona Mirella i cała rodzina świetnie się tam czują. Nie ma problemu z aklimatyzacją w tym kraju.
Pana syn gra w szkółce Realu?
- Nie, w szkolnym klubie sportowym, nad którym patronat ma Real. Jego i kolegów trenują szkoleniowcy oddelegowani przez Real. Syn gra w bramce. Wydaje mi się, chce iść w ślady tatusia. Byłem na kilku jego spotkaniach. Spisywał się bardzo dobrze. Jestem jednak ostrożny w jego ocenie. Najważniejsze, żeby go nikt nie zmuszał do gry. Sam bardzo chce trenować. Ja w jego wieku przez rok grałem na lewej obronie. Nie mieliśmy bramkarza, to stanąłem w bramce. Syn zaczął trochę wcześniej grę w bramce. Mam nadzieję, że będzie trenował z taką ochotą, jak jego tata.
Przez ostatnie pół roku, jak sam Pan podkreślał, był Pan przekonany, że w czerwcu zakończy przygodę z Realem. Na wakacje do Polski przyjechał Pan swoim samochodem, zabierając nawet część rzeczy...
- Byłem już spakowany. Teraz będę się musiał rozpakować, wynająć dom na nowy sezon. Na razie nie wiem, gdzie będę mieszkał. Przez pół roku nie brałem pod uwagę przedłużenia umowy, choć czułem, że gdy nowi działacze klubu zbiorą więcej szczegółów na mój temat, mogą zapytać mnie, czy chcę pozostać na kolejny rok. Miałem bardzo dobrą opinię u poprzedniego dyrektora sportowego Realu Predraga Mijatovicia, ale od stycznia nie pracuje już w klubie. Gdyby od niego zależała decyzja, to już wcześniej przedłużyłbym umowę. Ale ponieważ odszedł z klubu, nie brałem pod uwagę zostania w nim.

Telefon od Valdano

Wiele zmienił telefon, jaki otrzymał Pan - podczas pobytu na wczasach w Turcji - od nowego dyrektora generalnego "Królewskich" Jorge Valdano...
- Valdano przedstawił mi plany i wizję budowy nowego zespołu. Nie było kluczenia, stawiania mnie - jak to się zdarzało w innych klubach - jako karty przetargowej. Wcześniej było mnóstwo spekulacji: że jestem za słaby, że przy pierwszej możliwej okazji wykopią mnie z klubu. Może też dlatego długo nie brałem pod uwagę możliwości negocjacji nowej umowy.
Wspomniał Pan o innych klubach. Skąd miał Pan propozycje?
- Miałem oferty i zapytania z Anglii, Holandii, Turcji i Grecji. Nie były to jednak tak klarowane propozycje - pod względem i rodzinnym, i sportowym - jak ta z Realu. Poza tym dotyczyły one klubów, które miałyby walczyć o uniknięcie degradacji. Już gdy zdecydowałem się na pozostanie w Realu, pojawiły się dwie nowe oferty z Turcji.
To chyba duża satysfakcja, gdy człowiek się dowiaduje, że jest akceptowany w takim klubie jak Real, że czuje się mu potrzebny. Został Pan doceniony nie tylko za swoje umiejętności, ale i charakter, postawę poza boiskiem...
- Ja kocham piłkę, to jest moja wielka pasja. W dalszym ciągu bardzo się angażuję w to, co robię. W Realu jestem ponad wszelkimi układami. Nieważne, czy jest to grupa piłkarzy zagranicznych czy miejscowych. Staram się robić to, co do mnie należy. Ciężko pracuję na treningach, znajduję czas dla kibiców i dziennikarzy. Słyszałem bardzo pochlebną opinię Raula o mnie. A jego zdanie mogło mieć duże znaczenie dla nowego kierownictwa klubu. Bardzo się cieszę, że pasuję do zespołu, że jestem akceptowany w szatni, że doceniono także moją klasę i osiągnięcia sportowe. W Realu nic nie dostaje się za piękne oczy.

Zmiennik Casillasa

Podkreślił Pan, że o zostaniu w Realu zdecydowały względy rodzinne. A sportowe? W ciągu 2 lat pobytu w Realu rozegrał Pan tylko 20 meczów, w tym zaledwie po jednym w Primera Division i Lidze Mistrzów. Iker Casillas to jedna z ikon Realu i praktycznie bramkarz nie do zastąpienia. Zmiennik najlepszego - zdaniem wielu - golkipera świata minionego roku to brzmi dumnie, ale czy zaspakaja Pana sportowe ambicje? Złośliwi mówią, że tych ostatnich nie ma Pan już wcale...
- Rozegrałem tyle meczów, na ile mi pozwolono. Oczywiście więcej meczów zaliczył Casillas. Ja siedziałem na ławce rezerwowych, ale w każdej chwili musiałem być w pełnej gotowości i mentalnie przygotowany do zastąpienia Ikera. Mam dobrze ukształtowaną psychikę i wiem, że w roli jego zmiennika będę musiał sobie poradzić. 20 meczów to nie jest jednak aż tak mało. Dla mnie ważne jest, że za swe występy otrzymywałem dobre oceny. Moje ambicje są nadal bardzo duże, ale muszę myśleć realnie. Mam już bliżej niż dalej do końca kariery. Gdybym w ogóle nie miał ambicji, to by Pan rozmawiał z zawodnikiem, który już skończył karierę.
Liczy Pan, mimo wszystko, że będzie grał częściej niż dotychczas?
- Tak, choć nie wiem, jaka będzie filozofia nowego trenera (1 czerwca został nim Chilijczyk Manuel Pellegrini - przyp. J.F.). Może lepiej byłoby, gdybym nie czekał na jego decyzje. Trener Bernd Schuster pozwalał Casillasowi odpocząć przed ważnymi meczami. Z kolei Juande Ramos posadził go na ławce w jednym meczu Ligi Mistrzów i w prasie rozpętała się burza.
Czy podjęcie decyzji o zostaniu w Realu warunkował Pan spełnieniem przez klub jakieś żądań - finansowych, sportowych?
- Nie. Tak było i w poprzednich klubach, gdzie także skupiałem się na aspekcie sportowym. Za każdym razem chciałem się jak najlepiej zaprezentować i chciałem, żeby według tego mnie wynagradzano. Do Feyenoordu trafiłem jako nieznany zawodnik i bez żadnych negocjacji. Po półtora roku otrzymałem dużo lepsze warunki. W Liverpoolu byłem tak samo. Na podwyżkę musiałem zapracować na boisku. W Realu też znalazłem się bez specjalnych negocjacji. Teraz w Realu zmieni się system premiowania, ale dotyczyć on będzie całego zespołu. W Feyenoordzie i Liverpoolu były nagrody za indywidualne osiągnięcia, a w Realu za końcowy efekt zespołu. Za mistrzostwo kraju i wygranie Ligi Mistrzów. Za pojedyncze mecze się nie płaci. To jest ten dodatkowy bonus dla piłkarzy.

Jeden z "Galaktycznych"

Podpisze Pan umowę na rok. Chciałby Pan podpisać ją na dłużej?
- Będzie to praktycznie przedłużenie umowy, na tych samych warunkach, co poprzednio, z opcją na kolejny sezon. W Realu nie podpisuje się umowy dłużej niż na rok z zawodnikami mającymi powyżej 33 lata. Jeśli obie strony będą zadowolone z siebie, to po roku będzie tę umowę możną przedłużyć o kolejny rok.
Real rozpoczął transferową ofensywę od zakupu Kaki i Cristiano Ronaldo. Zanosi się na wielkie zmiany kadrowe. Z klubu ma odejść sporo graczy. Podobno "pewniaków" jest tylko sześciu, w tym Pan. Tworzy się ekipa "Galaktycznych" numer dwa. Pan będzie jej częścią. To chyba też powód do satysfakcji.
- Wiadomo, że w takim klubie jak Real - największym na świecie - po każdym nieudanym sezonie dla drużyny i bardzo przykrym dla kibiców muszą nastąpić duże zmiany. Szczególnie, gdy jest nowy prezes, dyrektor i trener. Tego się można było spodziewać. Do końca nie wiadomo jednak, kto przyjdzie, kto odejdzie, kto zostanie. Nie sadzę, aby znalazło się aż tyle klubów, by kupiło wielu naszych graczy i z dawnej ekipy zostało tylko sześciu zawodników. Ja cieszę się, że zostaję w Realu.
Kiedy podpisze Pan nową umowę z madryckim klubem?
- 10 lipca. Valdano mówił mi, że na razie mam wypoczywać, że nie ma sensu, żebym wcześniej jechał na jeden dzień do klubu tylko po to, by podpisać umowę.
Trzeci bramkarz Realu, jego wychowanek, 27-letni Hiszpan Jordi Codina przechodzi do Getafe, z którym ma podpisać trzyletni kontrakt.
- Jego pozostanie było uzależnione od tego, czy ja zostanę w klubie. Przed ostatnim meczem powiedziałem mu, że opuszczam Real. A on mówił mi, że spróbuje powalczyć o miano drugiego bramkarza.

Wszyscy byli " za"

Konsultował Pan z kimś - oprócz oczywiście rodziny i swojego menedżera Jana De Zeeuwa - decyzję o pozostaniu w Realu?
- Rozmawiałem o tym między innymi z bratem Dariuszem i przyjacielem Tomkiem Rząsą. Wszyscy skłaniali się ku temu, żebym podpisał nową umowę.
Kiedyś trudno byłoby sobie wyobrazić sytuację, w której polski piłkarz zastanawia się nad ofertą Realu...
- Jako mały chłopiec miałem ambicję gry w trzeciej lidze i bycia bramkarzem numer jeden w swoim klubie. Gdy to się spełniło, chciałem grać w ekstraklasie. Gdy i to osiągnąłem, zacząłem myślałem o grze w reprezentacji. O wojażach zagranicznych jednak nie myślałem. Nigdy nie marzyłem, żeby grać w Feyenoordzie, Liverpoolu czy Realu. Moja wyobraźnie tak daleko nie sięgała. Jak sobie teraz pomyślę, że zastanawiałem się nad propozycją Realu, to brzmi to śmiesznie.

Spotkania z Kaką

Spotykał się Pan z Kaką i Cristiano Ronaldo poza boiskiem?
- Znamy się głównie z boiska. Prywatnych kontaktów nie utrzymywaliśmy. Kakę dwukrotnie spotkałem w Monaco na galach, podczas których wyróżniano najlepszych piłkarzy. Ja byłem trzykrotnie nominowany wśród bramkarzy, ale za trzecim razem nie mogłem pojechać do Monaco.
13 czerwca grał Pan w golfa w podkrakowskich Paczółtowicach. Potem wstąpił Pan jeszcze na pole golfowe?
- Grałem dwa razy. We Wrocławiu zająłem pierwsze miejsce w swojej grupie handicapowej w Pucharze Mercedesa. Zagrałem też towarzysko w turnieju w Czechach tuż przy granicy z Polską, koło Chałupek. Tam jest bardzo ładne pole, które położone jest tylko 30 kilometrów od Rybnika. Byłem więc prawie u siebie.
Z kim teraz - po zmianach w Realu - Pan będzie grał w golfa?
- Do tej pory najczęściej grałem z Julio Baptistą i Gutim oraz przedstawicielami naszego sztabu medycznego. Julio Baptista odszedł do Romy. Mam nadzieję, że Guti zostanie w Realu. To jeden z jego wychowanków. Myślę, że także nasi lekarze i masażyści pozostaną w klubie. Sztab medyczny pracuje w Realu na wysokim poziomie już od wielu lat. Liczę jednak, że nie będziemy mieć wolnych poniedziałków na golfa. A mieliśmy je, kiedy Real odpadł z Ligi Mistrzów...
Ma Pan też inne hobby - zbieranie odznak sportowych i klubowych koszulek. Jak liczna jest Pana kolekcja?
- Kiedyś zgadałem się z Tomkiem Rząsą i okazało się, że mamy takie samo hobby. Ja początkowo zbierałem odznaki klubów, przeciwko którym grałem. Ale tych klubów było mało, a chciałem mieć taką kolekcję jak Tomek, więc zacząłem zbierać odznaki także innych klubów. Dziś mam ich około 500. Koszulek mam około 400. Kolekcja cały czas się powiększa.

Piotr organistą

Kibice doskonale wiedzą, że ma Pan brata Dariusza, który ostatnio zakończył piłkarską karierę. Mało kto jednak wie, że ma Pan też brata Piotra, który gra na... organach kościelnych.
- To prawda. Opatrzność obdarzyła nas talentami do gry. Z tym, że Piotr stanął w innej kolejce. Jest on bardzo utalentowany muzycznie. Jest uwielbiany w swoich parafiach, a gra w trzech niedaleko Rybnika, między innymi na pięknych, zabytkowych organach w kościele w Wilczy.
Pan też potrafi grać na jakimś instrumencie?
- Trochę na fortepianie. Ja gram na takim poziomie, jaki Piotr prezentuje w piłce nożnej, w którą grywa amatorsko.
Ma Pan syna i dwie córki. Rodzina się jeszcze powiększy?
- Syn urodził się w Holandii, a córki w Anglii. Teraz drugi chłopak mógłby się urodzić w Hiszpanii lub w Polsce. Wiele rodzin ma troje dzieci, ale mało czworo. Więc kto wie...
ROZMAWIAŁ: JERZY FILIPIUK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski