MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Byłem trochę zły, ale nie na Justynę

Redakcja
Aleksander Wierietielny FOT. MICHAŁ KLAG
Aleksander Wierietielny FOT. MICHAŁ KLAG
Rozmowa z ALEKSANDREM WIERIETIELNYM, trenerem zwyciężczyni Tour de Ski

Aleksander Wierietielny FOT. MICHAŁ KLAG

Gratulacje, Panie trenerze, było wspaniale!

 - Dziękuję, ale ta impreza to prawdziwa mordęga! Już sobie nawet powiedzieliśmy, że jeżeli Justyna wygra, to w następnym roku tu nie przyjeżdżamy (śmiech). Ale to tylko takie żarty.

Justyna na mecie była ledwo żywa. Czy to obciążenie nie jest zbyt wielkie?

- Zgadza się. Ani nam trenerom, ani też zawodnikom ten podbieg się nie podoba. Może dla widzów to jest ciekawe, ale to nie biegi narciarskie, tylko czołganie się pod górę. Nie jesteśmy zwolennikami tego podbiegu.

Niepowodzenie z soboty już jest zapomniane, prawda?

- Tak, zresztą, gdyby Justysia straciła 10 albo 15 sekund, to by nam było bardzo na rękę, gdyż ona wcale nie chciała wyruszyć na trasę jako pierwsza. Bagaż 30 sekund był już spory, ale z drugiej strony wiedziałem, że pod górę jest mocna - i jeżeli zdrowie dopisze wszystko będzie w porządku. Bieg sobotni też dlatego był trudny, że pogoda się zmieniała. Nasze narty były przygotowane "pod" opady i na pierwszych dwóch rundach świetnie pracowały, ale na ostatniej już nie. Ci, którzy wygrali, mieli inaczej spreparowany sprzęt. Dla nas natomiast były to trzecie zawody ze startu wspólnego i po raz trzeci nie wszystko poszło tak jak trzeba, dlatego byłem trochę zły, ale nie na Justynę. Ona jest silna i mimo tego nieudanego biegu udało jej się wygrać cały Tour.

Wróćmy do niedzielnego biegu. Jak Pan go przeżywał?

- Stałem jakieś 400 metrów od mety. Cały czas otrzymywałem informacje przez krótkofalówkę o tym, gdzie się Justysia znajduje i jak się czuje. Ważne było to, że narty bardzo dobrze pracowały. Do stromego podbiegu Justyna już odrobiła parę sekund, a na płaskim terenie Majdić jest przecież bardzo mocna. Kiedy to zobaczyłem, wiedziałem, że narty bardzo dobrze jadą.

Jak wyglądała taktyka na ten arcytrudny bieg?

- Justyna miała zacząć spokojnie i nie rzucać się na ten podbieg. Spokojnie miała dojść do Petry. Kiedy dogoniła Majdić została trochę "na jej plecach", żeby odpocząć, o ile oczywiście można tu mówić o odpoczynku. W końcówce nastąpił mocny atak - i udało się.

Jakie teraz plany? Wystartujecie w następnych zawodach? Wiele zawodniczek już ogłosiło, że potrzebują odpoczynku. Arianna Follis, która przecież zajęła trzecie miejsce, nie pojedzie ani do Otepaeae, ani do Rybińska.

- Obecnie w Estonii są straszne mrozy. Jeżeli taki stan się utrzyma, to odpoczniemy. Ale start byłby lepszy.

Jak Justyna czuje się po tych zawodach?

- Nie tylko ten ostatni bieg, ale całe zawody, wszystkie osiem startów, były bardzo wyczerpujące. Na pewno jest zmęczona, bardzo zmęczona. Trzeba teraz zrobić wszystko, żeby ją nie "rozłożyło". Rano już narzekała, że gardło ją drapie i że źle jej się spało. Musimy zadbać o jej zdrowie.

Jaką wartość ma dla Pana zwycięstwo w Tour de ski?

- Nie wiem, nie potrafię tego ocenić. Była to dziesięciodniowa ciężka praca zakończona sukcesem. Wiem natomiast, że był to jeden z najlepszych treningów przed igrzyskami olimpijskimi w Vancouver.

Rozmawiał ADAM SOSNOWSKI, Val di Fiemme

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski