Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli razem 20 lat, a gdy partner zmarł próbowała przejąć jego dom w Oświęcimiu. Ma wyrok

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
63-letnia Kazimiera W. została skazana, bo po śmierci partnera podrobiła jego testament i próbowała przejąć dom w Oświęcimiu o wartości 350 tys. zł, w którym mieszkali razem 20 lat. Kobieta dostała rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 2 tys zł grzywny. Ma też ponieść 1100 zł kosztów procesu i oddać 1400 zł prawnikowi oskarżyciela posiłkowego. Wyrok jest prawomocny.

FLESZ - Wybory prezydenckie, Brexit czy Euro - sprawdź, co nas czeka w 2020 roku!

Kazimiera W. była z Maciejem D. dwie dekady. Mężczyzna zmarł w maju 2018 r. i nie zostawił testamentu.
Tuż przed jego śmiercią kobieta dowiedziała się, że jej partner ma syna, z którym od lat nie utrzymuje kontaktów. Zawiadomiła Andrzeja D. o chorobie jego ojca i potem o jego śmierci. Gdy się spotkali chciała mu przekazać klucze do domu Macieja D., ale mężczyzna nie był psychicznie gotowy na przejęcie nieruchomości. Mężczyzna zgodził się, by Kazimiera W. jakiś czas dalej tam mieszkała.

Gdy na początku października Andrzej D. pojawił się, by wycenić dom ojca Kazimiera W. nie wpuściła go do środka. Dwa tygodnie później mężczyzna nabył notarialnie prawo do spadku. Na tej podstawie przepisał media na siebie.

W listopadzie ponownie spotkał się z Kazimierą W. w kawiarni na Rynku w Oświęcimiu i zażądał kluczy do domu, kobieta domagała się, by pokazał dokument świadczący o własności nieruchomości. Andrzej D. choć mógł to tego nie zrobił i dał kobiecie tydzień na wyprowadzkę. Terminu nie dotrzymała, więc pod jej nieobecność w grudniu 2018 r. wszedł do domu i zmienił zamki. Po chwili pojawiła się Kazimiera W. i widząc co się dzieje wezwała policję. Wtedy Andrzej D. pokazał dokument poświadczający, że to on dziedziczy nieruchomość. Funkcjonariusze poprosili kobietę, by opuściła budynek. Zabrała swoje rzeczy i m.in. katalogi narzędziowe, które zbierał Maciej D. Przeniosła się do znajomej Barbary W., ale nie mogła się pogodzić z utratą dachu nad głową.

Wtedy też podrobiła testament zmarłego i jego podpis. Dokument datowała na 10 lipca 2015 r. i wynikało z niego, że to ona dziedziczy cały majątek Macieja D., w tym dom warty 350 tys zł. Sfałszowane pismo włożyła do koperty i wsadziła do jednego z katalogów narzędziowych zabranych z domu. Zmarły trzymał w nich faktury i dokumenty. Podczas przeglądania katalogu testament ”znalazła” Barbara W. i wtedy Kazimiera W. w grudniu 2018 r. złożyła w oświęcimskim sądzie wniosek o otwarcie testamentu i uchylenia aktu dziedziczenia na rzecz Andrzeja D. Zainicjowała postępowanie, by wprowadzić w błąd sąd i by nabyć spadek po zmarłym.

Pełnomocnik Andrzeja D. zakwestionował dokument i zawiadomił o sprawie prokuraturę. Z kolei pełnomocnik Kazimiery W. złożył pismo, by sprawę spadku zawiesić do finału sprawy karnej i tak się stało w maju 2019 r.

Prokuratura powołała eksperta , który stwierdził, że testament jest sfałszowany i postawiono zarzuty Kazimierze W. Emerytka otrzymująca co miesiąc świadczenie 1380 zł nie przyznała się do winy, ale potwierdzała, że dom faktycznie jest warty 350 tys zł.

Sąd Okręgowy w Krakowie przyjął, że jest winna fałszerstwa dokumentu i próby oszustwa dotyczącego mienia znacznej wartości. Wymierzył jej karę roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 2 tys. zł grzywny, nakazał pokrycie części kosztów procesu i pełnomocnika Andrzeja D.

Sąsiadka Barbara W. zeznała na procesie, że Maciej D. nie mówił, że sporządził testament. Wspomniał za to raz, że dom zapisze siostrom serafitkom, bo Kazimiera nie chciała tej nieruchomości. Zdaniem sądu oskarżona faktycznie nie zaprzątała sobie głowy sprawą spadku, ale sytuacja się zmieniła, gdy okazało się, że jej partner ma syna, który dom będzie dziedziczył z mocy ustawy.

Zdaniem sądu skarżona najpierw akceptowała stan rzeczy, że nic nie dostanie ze spadku, bo Maciej D. przecież nie zostawił testamentu. Gdy ochłonęła zmieniła postawę i nie chciała wpuścić Andrzeja D. do środka budynku, bo zdała sobie sprawę, że już nie ma domu i gdzie się podziać. Dlatego podrobiła dokument i celowo dała go do katalogów narzędziowych, by mieć za świadka sąsiadkę, która uwiarygodni jej wersję o przypadkowym odkryciu dokumentu.

Oskarżona, zauważył sąd, jest niewiarygodna, gdy mówi, że praktycznie już się wyprowadziła z domu, bo było wręcz przeciwnie. Domagała się przecież od Andrzeja D., by okazał akt własności nieruchomości i nie wpuściła go do budynku.

W apelacji prokuratura chciała podania wyroku do publicznej wiadomości, ale Sąd Apelacyjny w Krakowie w grudniu ub.r. na to się nie zgodził. Zdecydował jedynie, że oskarżona ma informować co pół roku o przebiegu okresu próby. To orzeczenie jest prawomocne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Byli razem 20 lat, a gdy partner zmarł próbowała przejąć jego dom w Oświęcimiu. Ma wyrok - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski