Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli włodarze Bochni chcą walczyć w sądzie

Redakcja
BOCHNIA. Bogdan Kosturkiewicz nazwał Wojciecha Cholewę oszustem i kłamcą. Cholewa nie zamierza zostawić sprawy. Będzie dochodził swoich praw przed sądem.

Znów iskrzy na linii Bogdan Kosturkiewicz - Wojciech Cholewa. Byli burmistrzowie Bochni pokłócili się na ostatnim posiedzeniu komisji rewizyjnej.

Poszło o zerwaną ugodę dotyczącą kamienicy przy placu św. Kingi 1 w Bochni. Ostra wymiana zdań zakończyła się groźbą procesu sądowego. Kosturkiewicz nazwał bowiem Cholewę "bezczelnym kłamcą i oszustem".

Decyzja o tym, czy Cholewa wystąpi na drogę sądową, ma zapaść w tym tygodniu.

- Jestem jeszcze na etapie zbierania materiału dowodowego. Dopiero po skompletowaniu wszystkich "asów" i rozmowie z prawnikiem podejmę ostateczną decyzję - mówi były burmistrz. - Jest to jednak bardzo prawdopodobne - dodaje.

- Co roku, przed świętami Bożego Narodzenia Pan Burmistrz Kolawiński lub Pan Radny Cholewa straszą mnie sądami lub stawiają absurdalnie brzmiące zarzuty. Byłbym mocno zaskoczony, gdyby tym razem odeszli od tej świeckiej tradycji. Ja, jak co roku, składam Im oraz ich Rodzinom serdeczne życzenia. I tym razem postąpię tak samo - komentuje Bogdan Kosturkiewicz.

Przypomnijmy pokrótce przebieg sprawy. W 2007 roku, kiedy burmistrzem Bochni był Bogdan Kosturkiewicz, przed sądem w Myślenicach toczyła się sprawa o zasiedzenie kamienicy przy pl. św. Kingi 1 w Bochni. Podczas rozprawy Stanisława Dziadoszczyk, radczyni bocheńskiego UM, nie podtrzymała stanowiska poprzedniego burmistrza (czyli Wojciecha Cholewy), że miasto zrzeka się praw do tej nieruchmości. Był to warunek ugody z prywatnym inwestorem. W zamian za to przedsiębiorca zobowiązał się wykonać m.in. remont poddasza muzeum.

Radczyni, ku zaskoczeniu inwestora, zaczęła dowodzić, że miasto ma prawa do kamienicy. Przedsiębiorca potraktował to jako złamanie wcześniejszej ugody. Proces o zasiedzenie Bochnia przegrała - tracąc i kamienicę, i profity z ugody. Od tego czasu Kosturkiewicz wielokrotnie tłumaczył, że radczyni działała nie mając jego pełnomocnictwa, a tylko to, podpisane przez poprzednika.

Na ostatniej komisji rewizyjnej Cholewa zarzucił Kosturkiewiczowi, że to on złamał ugodę. Dowodził, że radczyni miała podpisaną przez urzędującego burmistrza delegację na wyjazd do Myślenic. Kosturkiewicz twierdzi jednak, że nie wiedział, po co tam jedzie i nie uzgadniał z nią stanowiska.

Paulina Korbut

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski