Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były ambasador Jan Piekło: To, co dzieje się na Ukrainie, może się niedługo stać zapłonem nowego konfliktu na skalę światową

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Jan Piekło
Jan Piekło Anna Kaczmarz
- Niestety, do złudzenia przypomina to scenariusz dotyczący Polski z 1939 roku - podsumowuje napaść Rosji na Ukrainę Jan Piekło, były ambasador Polski na Ukrainie.

FLESZ - Rosja bombarduje ukraińskie miasta. Coraz więcej ofiar

od 16 lat

Wiele osób mówi dzisiaj, już po ataku Rosji na Ukrainę, że spodziewało się wojny niekonwencjonalnej, cyberataków, ewentualnie starć wojsk, ale nie ostrzału domów i zabijania cywili. Pan również?

- Ja przed atakiem czytałem w prasie zachodniej interesujące artykuły na temat tego, czego się dowiedzieli amerykańscy i brytyjscy pracownicy wywiadu. To były kontrolowane przecieki, pewnie specjalnie wysłane do mediów, żeby próbować powstrzymać Putina. Z tych informacji wynikało dość oczywiście, że Putin zamierza dokonać brutalnego i militarnego ataku, pełnoskalowego, na całą Ukrainę. I że to się zacznie od wschodu, od dwóch samozwańczych republik, jak również ataki możliwe są od południa, czyli od strony Krymu i Mariupola, oraz gdzieś od strony Białorusi. Rzeczywiście dokładnie tak się stało, ten scenariusz został zrealizowany, tyle tylko, że Amerykanie podawali datę 16 lutego, a okazało się, że to stało się kilka dni później, 24 lutego. Te podane do wiadomości publicznej informacje były oparte o wywiad, o nasłuch rozmów, komunikacji w kręgu oficerów rosyjskich dowodzących całą akcją otaczania Ukrainy, więc nie powinniśmy byli ich zlekceważyć. A zostały trochę zlekceważone przez świat, szczególnie przez Unię Europejską. W Niemczech, we Francji pojawiały się ciągle głosy, że z Putinem trzeba rozmawiać. Putin nie chciał rozmawiać, zrobił to, co zamierzał zrobić.

Ale też zwyczajnie po ludzku nie mieści się w głowie, że po takich doświadczeniach, jakie Europa ma w historii, znowu wracamy do tego rodzaju wojny.

- No niestety, do złudzenia przypomina to scenariusz dotyczący Polski z 1939 roku, kiedy mimo podpisanych umów sojuszniczych z Francją i z Anglią stała się obiektem barbarzyńskich ataków, w tym również lotniczych na cywilów we wrześniu ‘39, a potem ze strony sowieckiej, co zakończyło się egzekucją polskich oficerów w Katyniu. Teraz - co ujawniły już źródła wywiadowcze i podała prasa anglojęzyczna - również Rosjanie przygotowali listę ludzi, których chcą uwięzić i których najprawdopodobniej chcą zlikwidować, ponieważ przeszkadzaliby w ich planach politycznych. Więc obecnie jest identyczny scenariusz jak wtedy - tylko wówczas był przygotowywany przez NKWD, KGB, a teraz przez FSB, która jest następczynią tego aparatu opresji. To rzeczywiście jest przerażające, że pewna lekcja z II wojny światowej nie została ciągle jeszcze zrozumiana i nie zostały z niej wyciągnięte wnioski. Najbardziej zadziwiające jest to, że Niemcy, które były napastnikiem, teraz właściwie spełniały rolę takiego państwa UE, które cały czas próbowało utrzymać dialog z Putinem i ośmielało go w jego działaniach do tego stopnia, że Putin zdecydował się na agresję na Ukrainę.

Czy pana zdaniem obecnie realizowany scenariusz przewiduje także marsz na Polskę? Pokąd sięgają rosyjskie apetyty?

- Trzeba sobie szczerze i uczciwie powiedzieć, że zamysłem Putina nie jest tylko Ukraina. Ona jest ważną częścią tego planu, ale tak naprawdę w tej chwili trwa testowanie całej wschodniej flanki NATO przez Putina. I to dotyczy przede wszystkim krajów bałtyckich, które są najbardziej narażone, bo są mniejsze, ale oczywiście także Polski czy Rumunii.

Czy spodziewa się pan, że lada moment zrobi się u nas tak gorąco, że również my w Polsce będziemy musieli decydować, czy chwytamy za broń lub uciekamy gdzieś dalej na zachód?

- My jesteśmy objęci gwarancjami 5. artykułu Traktatu Północnoatlantyckiego i NATO ma obowiązek nas w takiej sytuacji bronić. Słyszeliśmy zapewnienia Stoltenberga i Bidena, że nie ma takiej możliwości, by doszło do kroków agresywnych w stosunku do członków NATO, ponieważ wtedy nastąpi zdecydowana odpowiedź. I może rzeczywiście takich kroków nie będzie, ale Rosja na pewno będzie próbować czegoś, co nie jest bezpośrednim atakiem militarnym, tylko działań hybrydowych, takich jakich próbuje użyć w stosunku do Zachodu, bo przecież tam są cyberataki na całą infrastrukturę cybernetyczną w Stanach Zjednoczonych, w Europie. Należy wierzyć, że NATO będzie reagowało stanowczo i możemy się czuć w miarę bezpieczni, choć w tej chwili jest wiele powodów do niepokoju o bezpieczeństwo europejskiego kontynentu, ponieważ to, co dzieje się w tej chwili na Ukrainie może się niedługo stać zapłonem nowego konfliktu na skalę światową, czyli - brutalnie mówiąc - III wojny światowej.

Czy przybycie uchodźców do Polski - w tym tu do nas, do Małopolski – spowoduje, że nasze miasta staną się celem dla najeźdźcy?

- Prawdopodobnie Putin liczy na to, że bombardując miasta ukraińskie - Kijów, Charków, Lwów - uda się zalać Polskę potokiem uchodźców i Polska przestanie być krajem stabilnym. Że będzie można u nas operować dywersantami umieszczonymi już w Polsce przy okazji przepływu uciekinierów i organizować różne prowokacje, które spowodują, że będzie można oskarżyć Polskę jako członka NATO o próbę ataku na rosyjskie wojska, które np. znajdą się na Ukrainie niedaleko naszej granicy. A wtedy mamy początek konfliktu o skali zupełnie innej niż obecnie.

Polska powinna się teraz wykazać ostrożnością przy przyjmowaniu wojennych uchodźców?

- Nasze służby powinny się tym odpowiednio zająć. Natomiast uchodźców z Ukrainy musimy i mamy obowiązek przyjmować, z otwartymi rękami. To są nasi sąsiedzi, nasi bracia. Oczywiście będą tutaj próby stworzenia niesnasek, nieporozumień między Polakami a Ukraińcami, z wykorzystaniem również kwestii historycznych - należy być tego świadomym i unikać takich sytuacji, bo one będą służyć interesom rosyjskim.

W Polsce, w tym w Małopolsce jest bardzo wielu Ukraińców. Z pierwszą falą uchodźców prawdopodobnie będzie tak, że spora część z nich zatrzyma się u swoich rodzin, które tu są. Widzę, że tu głównie przyjeżdżają starsi ludzie, matki z małymi dziećmi, kobiety w ciąży – chodzi po prostu o to, żeby te osoby były bezpieczne. A mężczyźni w wieku poborowym, w wieku zdaje się do 40 lat, mają zostać na Ukrainie po to, żeby bronić kraju. Nawet jest taki przepis, zgodnie z którym ukraińska straż graniczna nie wypuszcza z kraju mężczyzn w tym wieku, a tylko starsze osoby, kobiety i dzieci.

Czego najbardziej teraz potrzeba Ukraińcom? Jak najlepiej można im pomóc?

- Osobom na Ukrainie potrzebna jest nowoczesna broń. Broń, która by pozwoliła im skutecznie bronić się przed agresją. Natomiast matkom, dzieciom, osobom przybywającym do nas potrzebna jest opieka, w tym również opieka psychologiczna, ponieważ część z tych osób jest już po ciężkiej traumie, dzieciaki są przerażone. Powinna istnieć też jakaś długofalowa koncepcja. Jeśli uchodźcy już tu do nas dotarli, a dalsze wypadki będą przebiegały w sposób niepomyślny dla Ukrainy i świata, należałoby pomóc znaleźć im zatrudnienie, dzieci wysłać tutaj do szkoły, zorganizować nauczanie - stworzyć im po prostu warunki do życia, jeżeli okaże się, że Polska może zostać przez jakiś czas ich drugą ojczyzną.

Jak pan myśli: jaki to będzie czas?

- Trudno powiedzieć. To zależy od tego, jak stanowczy będzie Zachód w stosunku do Władimira Putina i od społeczeństwa rosyjskiego, które najwyraźniej ma już trochę dość wojen Putina i chcieliby żyć normalnie. Więc jest szansa, że to się może szybko skończyć - ale też jest możliwość, że to się może przerodzić w jeszcze większy konflikt i wtedy my możemy znaleźć się w podobnej sytuacji jak dzisiaj Ukraińcy.

Rozmawiała Małgorzata Mrowiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Były ambasador Jan Piekło: To, co dzieje się na Ukrainie, może się niedługo stać zapłonem nowego konfliktu na skalę światową - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski