Były minister chce kary dla krakowskiej blogerki

Wczoraj w Sądzie Rejonowym w Krakowie odbyła się kolejna rozprawa wytoczona przez byłego ministra Skarbu Państwa, ale z powodu nieobecności polityka sąd nadal nie ogłosił wyroku.

- Klient nie stawił się z powodu urzędowych obowiązków związanych z likwidacją Ministerstwa Skarbu Państwa, któremu do niedawna szefował - mówił mecenas Piotr Kosiór, pełnomocnik Dawida Jackiewicza.

Z kolei 71-letnia blogerka kolejny raz złożyła swoje wyjaśnienia, tym razem odwołując się do pobicia Polaka w brytyjskim mieście Harlow. Jej zdaniem, ten incydent jest podobny do sprawy z udziałem byłego ministra. - Pobicie w Harlow politycy wprost nazywają zabójstwem, ale w przypadku sytuacji z Jackiewiczem nie używają już tego określenia - stwierdziła Renata Rudecka-Kalinowska.

Kilka lat temu krakowska blogerka opublikowała w internecie felieton, w którym opisała sprawę z 2006 roku, dotyczącą pobicia mężczyzny przez Dawida Jackiewicza. Zdaniem prokuratury, polityk działał w obronie własnej. Jackiewicz uderzył mężczyznę, który zaczepiał w autobusie jego syna. Po kilku dniach pobity zmarł w szpitalu. Sprawa została umorzona przez prokuraturę, a sąd podtrzymał tę decyzję.

Krakowska blogerka w swoim tekście zarzuciła prokuraturze zbyt wczesne umorzenie śledztwa, które według niej powinno zostać wznowione. Wtedy adwokaci Jackiewicza oskarżyli Rudecką-Kalinowską, że „wbrew ustaleniom organów obu instancji” wprost zarzuciła Dawidowi Jackiewiczowi „zabicie człowieka rzekomo w obronie koniecznej” i nazwała go „zabójcą”.

Po trzech latach procesu krakowski sąd uznał, że nie ma podstaw, by przyjąć, że autorka wpisów miała zamiar pomówienia Dawida Jackiewicza, jednak jego adwokaci złożyli apelację. Sąd odwoławczy uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.

Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 9 listopada.