Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były premier Izraela Ariel Szaron zmarł po ośmiu latach w śpiączce

REMIGIUSZ PÓŁTORAK
Od stycznia 2006 - gdy "Arik" doznał bardzo poważnego udaru mózgu, już drugiego w krótkim czasie - Izraelczycy i Palestyńczycy mieli dużo czasu, by powoli wymazywać go z pamięci. Ale to tylko pozory.

Ariel Szaron zawsze budził skrajne emocje. Nie inaczej jest po śmierci wielkiego żołnierza i polityka FOT. AP PHOTO/SEBASTIAN SCHEINER

BLISKI WSCHÓD. Jedni mówili o nim - bohater. Inni przez długie lata uznawali za przyczynę wszelkiego zła w konflikcie z Palestyńczykami. On sam nazywał siebie "wojownikiem". W najnowszej historii Izraela nikt nie wzbudzał tyle sprzecznych emocji co Ariel Szaron.

Dzisiaj po raz kolejny widać, jak wielkie kontrowersje wzbudzał były premier - zarówno wtedy, gdy jako żołnierz na czele jednostki specjalnej bez pardonu rozprawiał się z przeciwnikami, jak i później, w polityce - kiedy nie bał się podejmować zaskakujących decyzji, prowokować, zmieniać barw politycznych i pokazywać, że potrafi być nieobliczalny.

A przy tym bezwzględny. Dlatego nawet najwięksi wrogowie, wyzywając go od "morderców" i "kryminalistów", niejednokrotnie przyznawali, że pierwszym motywem jego działania było dobro kraju - Izraela. Mimo że często rozumiał je na swój sposób, a jeszcze częściej chodził swoimi ścieżkami.

Urodził się na terytorium palestyńskim, w 1928 r. Jego rodzina przyjechała tam z Brześcia Litewskiego. Szybko zaczął wykazywać zdolności wojskowe i przywódcze. Mając zaledwie 14 lat, zapisał się do podziemnej organizacji Hagana, a w czasie izraelskiej wojny o niepodległość, jako 20-latek, stał już na czele kompanii piechoty w jednej z brygad. Miał na tyle rozwinięty zmysł taktyczny, że dowódcy powierzyli mu w 1953 r. słynną "Jednostkę 101", specjalny oddział komandosów, który prowadził akcje odwetowe wśród ludności arabskiej. Także w państwach sąsiadujących z Izraelem. Efekt to m.in. śmierć kilkudziesięciu cywilów w jordańskiej wiosce Kibija.

Nie mając jeszcze czterdziestki, na rok przed wybuchem wojny sześciodniowej w 1967, został generałem. Udział w kolejnych wojnach to był zresztą jego żywioł. Najczęściej stał na pierwszej linii ognia we wszystkich potyczkach, które naznaczyły najnowszą historię państwa żydowskiego. Najwięcej kontrowersji wzbudziła batalia Jom Kippur w październiku 1973 r., gdy wojska dowodzone przez Szarona przypuściły atak, wbrew zaleceniom dowódców, na oddziały egipskie i zatrzymały ich natarcie. Wprawdzie niesubordynacja wobec przełożonych zaprowadziła go przed sąd, ale został uniewinniony, bowiem uznano, że podejmował właściwe decyzje.

Wtedy też narodził się inny Ariel Szaron - polityk. Z dużym bagażem doświadczeń, ale co jeszcze ważniejsze - z całkiem pokaźnym kredytem zaufania wśród społeczeństwa. Dusza bezwzględnego dowódcy wojskowego dawała jednak o sobie znać. W roku 1982 jako minister obrony używał wszelkich argumentów, by przekonywać premiera Menachema Begina do ataku na pogrążony w konflikcie Liban. Chodziło o to, by uderzyć w struktury Organizacji Wyzwolenia Palestyny dowodzonej m.in. z Bejrutu przez Jasera Arafata.

Szaron nigdy nie czekał, aż ktoś wykona pierwszy ruch. To on kreował wydarzenia. Na początku ub. dekady, gdy nowe pokolenie w partii Likud zepchnęło go na drugi plan, poczuł szansę, która mogła go doprowadzić do najwyższej władzy w kraju. We wrześniu 2000 r. pojawił się w towarzystwie setek ochroniarzy na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie, trzecim świętym miejscu dla muzułmanów. Nawet jeśli odbyło się to za zgodą Arafata, trudno było przypuszczać, że nie wywoła ostrych reakcji.
Prowokacja lidera ówczesnej opozycji spowodowała wybuch drugiej intifady, palestyńskiego powstania. Czy to była tylko rozmyślnie przygotowana iskra zapalna, czy Palestyńczycy znaleźli dobry pretekst do rozpoczęcia przygotowywanej wcześniej wojny? Do dzisiaj nie wiadomo. Zamieszki pochłonęły wiele ofiar, ale faktem jest, że największym zwycięzcą okazał się Szaron. W kolejnych wyborach na premiera uzyskał 62 proc. głosów. Jak nikt inny przed nim ani po nim.

Wszystko to nie szło to w parze ze szczęściem rodzinnym. Zmarła jego druga żona; młodsza siostra pierwszej, która zginęła w wypadku drogowym (tragicznie zmarł też syn z pierwszego małżeństwa, postrzelony przypadkowo przez przyrodniego brata).

Już jako szef rządu, w 2004 roku, Szaron podjął najbardziej zaskakującą decyzję - wycofał wojska z okupowanej Strefy Gazy i zburzył ponad 20 osiedli żydowskich, które tam powstały. I to po tym, jak zdecydował wcześniej o budowie muru oddzielającego Izraelczyków od Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu Jordanu.

Skrajna prawica nigdy mu tego nie wybaczyła, uznając za zdrajcę, choć większość społeczeństwa poparła opuszczenie Strefy Gazy. Gdy wydawało się, że nic nie zatrzyma jego marszu po kolejną kadencję na fotelu premiera - już w nowej partii Kadima - pokonała go choroba. Na osiem długich lat zapadł w śpiączkę, a podtrzymywanie go przy życiu kosztowało rocznie prawie 300 tys. euro. Początkowo płacone przez państwo, potem - decyzją Knesetu - w połowie przez rodzinę.

Mimo braku nowych informacji o stanie zdrowia nazwisko Szaron nie zniknęło z gazet. A to za sprawą dwóch synów "Arika", oskarżonych o przyjęcie 4,5 mln dolarów łapówki od austriackiego biznesmena, który chciał wybudować kasyno w Izraelu.

[email protected]

SPOCZNIE KOŁO ŻONY

TRUMNA Z CIAŁEM SZARONA została wczoraj wystawiona w Jerozolimie. Dzisiaj były premier Izraela zostanie pochowany w swoich rodzinnych stronach, na południu kraju, niedaleko granicy ze Strefą Gazy. Chciał tam spocząć, obok swojej drugiej żony Lily.

POZOSTANĄ KONTROWERSJE

Barack Obama, Angela Merkel i David Cameron uznali Szarona za jednego z najbardziej znaczących polityków w historii Izraela. Palestyńczycy z Hamasu i Fatahu żałują, że nie stanął przed trybunałem w Hadze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski