Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były prezes Budostalu 5 straci kaucję, jeśli wczorajszy wyrok uprawomocni się

strz
PRAWO. Krakowski sąd orzekł przepadek 100 tys. zł poręczenia majątkowego, które wpłacił były prezes Budostalu 5, podejrzany m.in. o korumpowanie Jana T., byłego dyrektora Zarządu Dróg i Komunikacji.

W marcu ubiegłego roku - tuż po zatrzymaniu prezesa Ryszarda P. - krakowska prokuratura złożyła wniosek o jego aresztowanie. Sąd uznał jednak, że właściwy tok śledztwa zabezpieczy poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł. Po 10 miesiącach prowadzenia śledztwa prokuratura złożyła wniosek o przepadek tej kwoty, twierdząc, że były prezes Budostalu 5 utrudniał postępowanie. Chodziło o preparowanie dokumentów oraz nakłanianie świadków do fałszywych zeznań. Mecenas Wojciech Sobczak, obrońca Ryszarda P. w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" twierdził, że wniosek prokuratora jest przedwczesny.
- Czynności matacze, które miały go uzasadniać, są także przedmiotem zarzutów postawionych mojemu klientowi. Zatem sąd, rozpoznając ten wniosek, już teraz przesądziłby o winie, zanim zacznie się proces w tej sprawie - twierdził Wojciech Sobczak.
Z aktu oskarżenia wynika, że Budostal 5 pod kierownictwem Ryszarda P. miał wynająć dwie firmy, które wyremontowały dom Jana T. W ten sposób - według prokuratury - przedsiębiorstwo odwdzięczyło się za zlecanie robót drogowych przez krakowski ZDiK. Ryszard P. twierdził, że za ten remont T. sam zapłacił. Początkowo P. zarzucono korupcję oraz prowadzenie prac bez zezwolenia przy budowie estakady nad rondem Polsadu. Wraz z rozwojem śledztwa doszedł nowy zarzut: nakłaniania świadków do fałszywych zeznań.
Okazało się bowiem, że pracownicy Budostalu 5: Urszula K., Ewa W. i Mirosław B. na zlecenie prezesa, już po wszczęciu śledztwa, mieli poświadczać nieprawdę w dokumentach na rzecz Jana T. i kierownictwa Budostalu 5. Podejrzani usiłowali ukryć fakt, że przedsiębiorstwo remontowało nieodpłatnie dom Janowi T. Przygotowywali dokumenty świadczące, iż roboty odbywały się odpłatnie i na zlecenie jego córki.
Urszula K. - według prokuratury - przekazała córce Jana T. 46 tys. zł po to, by mogła zapłacić przedsiębiorstwu za wykonane roboty w domu ojca. Te zdarzenia miały skłonić śledczych do skierowania wniosku o przepadek kaucji.
Na razie krakowski sąd wydał postanowienie na korzyść prokuratury. Nie jest ono jednak prawomocne.
(strz)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski