Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cafeteria

Redakcja
Akurat wchodzi na ekrany film Marcina Koszałki poświęcony Euro 2012 "Będziesz legendą, człowieku". Film obnażający nasze piłkarstwo inaczej, niż ono samo obnaża się na boisku. Dobry moment, by - tuż przed kolejnym meczem o wszystko, tym razem z Ukrainą w eliminacjach mistrzostw świata 2014 - z dystansem wrócić do wydarzeń z czerwca ubiegłego roku.

Krzysztof Kawa

Gdyby Franciszek Smuda był lepszym trenerem, Koszałka pewnie nie nakręciłby dokumentu o Damienie Perquisie i Marcinie Wasilewskim, lecz o Arturze Borucu i Michale Żewłakowie. I można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że byłby to film nasycony jeszcze większą dozą ekspresji i ładunku emocjonalnego. Ale ważniejsze jest coś zupełnie innego, mianowicie aspekt sportowy decyzji selekcjonera. Gdyby bowiem Boruc i Żewłakow pozostali w kadrze na Euro, nie byłoby wypominania Kubie Błaszczykowskiemu biletów dla rodziny ani żenującej konferencji prasowej z udziałem trenera Smudy, na której w kółko powtarzał: "niczego bym nie zmienił". Byłoby za to wspominanie pasjonującego ćwierćfinałowego meczu z Niemcami lub Portugalią, co należało się nam, organizatorom tej wspaniałej imprezy, jak psu zupa. "Franz" wolał Wojtka Szczęsnego i Wasilewskiego, mimo że w najlepszym razie nadawali się na ławkę rezerwowych, co po- twierdził przebieg meczów z Grecją i Czechami. Obu zabrakło umiejętności, bramkarzowi Arsenalu też doświadczenia. Ich błędy okazały się brzemienne w skutki, ale odpowiedzialność za nie spada na Smudę, który w okresie selekcji lekką ręką odtrącił najlepszego polskiego bramkarza i jednego z najlepszych wówczas obrońców w Polsce.

Życie dopisuje dalszy ciąg do tej historii. Wasilewski i Szczęsny stracili miejsca w składach swych ligowych drużyn, ale Waldemar Fornalik przygotował się na taką ewentualność. Boruc znów jest bramkarzem numer 1 w kadrze i może nim pozostać przez dłuższy czas.

Znamienne są też dalsze losy byłego selekcjonera. Czy szanujący się trener jakiejkolwiek szanującej się reprezentacji podjąłby się w następnym wcieleniu pracy z drużyną broniącą się przed spadkiem z II ligi? Z pewnością nie. Smuda mógł zimą wrócić do Wisły Kraków, ale wolał rozmienianie się na drobne w II Bundeslidze. Jasne, ma święte prawo. Ciągle nie ochłonąwszy po szoku, jakim było dla niego Euro 2012, wziął pracę poniżej kompetencji. Choć z drugiej strony dzisiaj jest bliżej tego, czym powinien się zajmować, aniżeli wtedy gdy prowadził reprezentację Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski