Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cafeteria

Redakcja
Prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski ogłosił na łamach prasy centralnej mocarstwowe plany na najbliższy sezon. Przy okazji ujawnił, ile ITI straciło, inwestując w klub przy Łazienkowskiej przez dziewięć lat. Podkreślam - straciło, nie wydało.

KRZYSZTOF KAWA

Otóż chodzi o kwotę 250 milionów złotych. Przez ostatnie lata koncern traci co sezon 30 mln. Co ma w zamian? Dwa tytuły mistrza Polski, cztery Puchary Polski i 1/16 finału Ligi Europy. Naprawdę świetny interes! Na dodatek klub dorzucił się do stadionu, który należy do miasta, a teraz musi łożyć na jego utrzymanie po 10 mln zł rocznie. ITI sprzedało już portal Onet i Multikino, a teraz, choć ostatnio z uwagi na osiągane w lidze sukcesy głośno o tym nie mówi, chętnie pozbyłoby się też klubu. Ale nie może, bo nikt go nie chce.

Trudno się dziwić, bo kto weźmie sobie na głowę interes, do którego permanentnie trzeba dokładać bez jakichkolwiek widoków na zwrot inwestycji? Wejście do Ligi Mistrzów? Jednorazowe niczego nie zmieni, a zaistnienie w Champions League na dłużej (co nie znaczy, że na stałe) wymagałoby zwielokrotnienia dotychczasowego zaangażowania, a to per saldo znów by się nie opłacało. Nawet w raju są bowiem granice finansowego szczęścia.

Krótkoterminowi inwestorzy pokroju Drzymały, Wojciechowskiego czy Króla wiedzą najlepiej, że futbol to worek bez dna. Ci, którzy liczyli, że pociągną na kredytach, oddając pieniądze po szybkim lansie piłkarzy i ich sprzedaży, dziś z trudem liżą rany. Długoterminowi inwestorzy różnią się od nich tylko tym, że są znacznie bogatsi, więc straty i długi liczone w setkach milionów nie są w stanie zachwiać ich imperiami. Co nie znaczy, że im nie szkodzą.

Wiedzą o tym w ITI, wiedzą też w krakowsko-światowych koncernach: Comarchu i Tele-Fonice. Bogusław Cupiał od kilku lat rozgląda się po rynku, badając, czy jest ktoś, kto będzie godzien przejąć "Białą Gwiazdę". Zainteresowanie potencjalnych kontrahentów kończy się w momencie, gdy wyjdzie na jaw, o jakie kwoty się rozchodzi.

Chciałoby się wierzyć Franciszkowi Smudzie, który po powrocie do Wisły zapewnił, iż właściciel kablowego koncernu "nie odda klubu aż do śmierci". Na razie jednak ów klub z mozołem walczy o utrzymanie wizerunku wiarygodnego płatnika, na który ciężko pracował przez ostatnich piętnaście lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski