Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała Huta ćwiczy w plenerze

(RFK)
Z siłowni na wolnym powietrzu korzystają osoby w różnym wieku
Z siłowni na wolnym powietrzu korzystają osoby w różnym wieku Joanna Urbaniec
Nowa Huta. Na początku niektórzy się z nich śmiali, a nawet trochę się ich obawiali. A jednak siłownie na wolnym powietrzu się w Nowej Hucie przyjęły.

Wędrując przez Hutę, zwłaszcza Plantami Bieńczyckimi, co krok natrafiamy na rozrzucone w plenerze siłownie. Steper, rowerek, ćwiczenia do rozciągania - urządzenia proste w obsłudze, intuicyjne. Ludzie się z nimi oswoili i korzystają. Emeryci i emerytki. Młodzież i dzieci. Mamy z dziećmi bawiącymi się w piaskownicy. Panie zmotywowane, żeby zrzucić zbędne kilogramy i ich partnerzy - zarówno ci bardziej wysportowani, jak i ci z kategorii „no jak już z tobą przyszedłem, to co tak będę stał, w końcu mam jeszcze większy brzuch niż ty”.

Na początku był dystans, a nawet obawy. - Pamiętam jak poszedłem przed rokiem z synkiem na smoczy skwer przy Nowohuckim Centrum Kultury i natrafiłem na ćwiczącego na placu zabaw typowego bywalca siłowni. Tu dzieciaki szaleją na zjeżdżalniach i huśtawkach, biegają, wspinają się, zjeżdżają i zeskakują, a pomiędzy nimi młody, napakowany, łysy mężczyzna podciąga się na drążku i ćwiczy na maszynach. Dziwnie to wyglądało i budziło niepokój. Zastanawiałem się, czy to naprawdę dobry pomysł? - opowiada Krzysztof, tata 7-letniego Karola.

Dziś nie ma już żadnych wątpliwości ani obaw. - Najfajniejsze jest to, że ćwiczą dzieci. Dla nich to przede wszystkim zabawa, okazja do powygłupiania się i pośmiania, ponaśladowania dorosłych. Równocześnie jednak nabierają zdrowych nawyków i przekonują się, że ćwiczenie może być fajne - dodaje Krzysztof.

Bywalców klasycznych siłowni na tych plenerowych raczej rzadko zdarza się spotkać. Najwyraźniej wolą pomieszczenia zamknięte, w których w spokoju i przed lustrem można pracować nad kolejnymi partiami mięśni.

A z siłowni na wolnym powietrzu korzystają inni. Każdy dostaje potrzebną mu dawkę ruchu, a wspólne ćwiczenia zbliżają. - W końcu z sąsiadką można poplotkować nie tylko na klatce w bloku ale i machając nogami obok niego, a z sąsiadem skomentować wyniki wczorajszych meczów na Euro nie tylko na ławeczce z piwkiem popijanym ukradkiem, ale i kręcąc nogami na rowerku stacjonarnym - podsumowuje pani Krystyna, ćwicząca na steperze w części Plant pomiędzy os. Jagiellońskim i Kazimierzowskim.

- Co mi się podoba w takich siłowniach? - zastanawia się studentka Ania, „jadąc” na rowerku na siłowni na os. Kalinowym. - To, że mogę wpaść poćwiczyć kiedy mam czas, i tyle, ile czasu mam. Jak mam chęć na 15 minut, to idę na 15 minut, a jak na godzinę, to ćwiczę godzinę. Ćwiczyć może tu każdy - i dzieci, i dorośli, i emeryci. No i na ogół takie siłownie są w miejscach, koło których codziennie się przechodzi.

- Idzie sobie człowiek na spacer, widzi że ćwiczą inni i myśli, że w sumie też by mógł pojeździć na rowerku przez kilka minut, tak dla rozruszania kości skoro to tak blisko. Na pewno prościej się zmobilizować do takiego wyjścia niż wyprawy do prawdziwej siłowni - dodaje Ania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski