FLESZ - Najwięksi truciciele w UE. Jest Polska
Takich dzieci - i rodziców - są dziesiątki tysięcy? Nikt nie zna skali zjawiska, bo nikt nie pyta. Nikt nie mówi o tym efekcie ubocznym zamknięcia szkół. Nikt też nie uruchomił porad specjalistów, którzy mogliby wesprzeć rodziców. Oni nie mają czasu przedzierać się przez internet, gdzie widnieją setki sprzecznych komunikatów wszelkiej maści hochsztaplerów psychologii, a nawet fachowców opłacanych przez biznes.
W książce „Uzależnienia 2.0. Dlaczego tak trudno się oprzeć nowym technologiom” Adam Alter z Stern School of Business Uniwersytetu Nowojorskiego pisze, że ludzie, którzy tworzą i doskonalą gry i platformy interaktywne, są znakomitymi profesjonalistami. Robią tysiące testów z milionami użytkowników, z różnymi kolorami tła, czcionkami, dźwiękami. Celem jest maksymalne zaangażowanie klienta. W efekcie ich oferta staje się czymś, od czego nie można się powstrzymać i przed czym nie sposób uciec. W 2004 roku Facebook był fajny; dziś jest jak narkotyk. Niektórzy nazywają to wszystko „elektroniczną kokainą”.
A Karolina Lewestam w napisanym jeszcze przed pandemią tekście mówi o „zombifikacji dzieci”. Co mogą pozostawieni samym sobie rodzice wobec tak potężnej machiny przemysłu „zombifikacji”? Są bezradni. Specjalistka od bezpieczeństwa w sieci Jesse Weinberger radzi by sprawdzać telefon (komputer) co najmniej raz w tygodniu, aby dostrzec ewentualny problem na czas. Trzeba przełamać dwa schematy myślowe. Pierwszy, który każe nam traktować smartfona, jak dawniej traktowano listy, czyli jako sferę prywatnej tajemnicy. Tymczasem tak nie jest. Drugim schematem jest wdrukowane w nasze głowy przekonanie, że postęp jest zawsze dobry i korzystny. Tak też nie jest. Nie ma obowiązku wielbienia nowych technologii, przeciwnie: trzeba reagować na płynące z nich zagrożenia zanim będzie za późno. Jeśli nie chcemy by depresja trawiła następne pokolenia, a małolaty oglądały przemoc i porno, uprawiały sexting, prześladowały nielubiane koleżanki, ani żeby wyrosły na ludzi nie odnajdujących się w relacjach społecznych, to zapomnijmy o „prywatności” nastolatka w sieci i zabobonie, który każe nam traktować nowe technologie, jak Pana Boga.
Nie jest tajemnicą, że potentaci z Doliny Krzemowej - producenci tych uzależniających gadżetów - swoim dzieciom nie pozwalają tykać tabletu, a dostęp do smartfona ograniczają. Oddają dzieci do szkół, gdzie uczą przy tablicy z kredą, a nie z pomocą sieci. Oni najlepiej wiedzą, jak destrukcyjne może być przywiązanie do sieci. Nie dajmy się nabrać na rzekomą prywatność smartfonu dziecka, bo sieć nikomu nie gwarantuje prywatności, ani teraz, ani w przyszłości. Jest przezroczysta i „wieczna” - potrafi skompromitować użytkownika nawet za 10, czy 15 lat.
- Atlas grzybów trujących i jadalnych. Kluczowe różnice na przykładowych zdjęciach
- Demoniczne nazwy wsi w Małopolsce i ich "boskie" przeciwieństwa
- Oni nie skończyli studiów, a mają miliony. Jak to możliwe?!
- Tak wygląda budowana zakopianka [NOWE ZDJĘCIA]
- Zmiany w sklepach. Nowy obowiązek przy sprzedaży mięsa
- Te dzikie zwierzęta żyją w Krakowie [ZDJĘCIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?