Cały ten zgiełk. Nie pozwólmy, by manipulowano naszymi emocjami. Felieton Liliany Sonik

Obie koncepcje są prawomocne; za każdą stoją istotne argumenty. Jednak poziom racjonalności tych stanowisk się zmienia, gdy zmieniają się warunki. W czasach rozbudowanej opieki socjalnej przydaje się korekta w postaci ściągnięcia cugli, natomiast kiedy ubóstwo blokuje ścieżki awansu i zmniejsza popyt wewnętrzny, polityka ‘opiekuńcza’ daje gospodarce silny impuls. Zwolenników żadnej z tych opcji nie można uznać za ludzi podłych.

Tymczasem takie właśnie kryterium moralne fruwa w polskim powietrzu odnosząc wielki sukces. Apogeum osiągnęło nadużywanie ocen moralnych w kwestii migrantów. Prof. M. Środa widzi w naszym stosunku do migrantów „mechanizmy holokaustu: bezduszność, obojętność, tępe posłuszeństwo.” A dalej pisze: „Jesteśmy bogatym państwem, dużym i w dodatku wyludnionym, mamy wszystkie środki by wspierać tych, którzy nie mają gdzie żyć.” Fatalnie się czuję czytając te zdania. Użyte porównania oburzają i są bardzo niemądre. Dobrze wiemy, że pechowcy sprowadzeni przez KGB Łukaszenki nie mają zamiaru osiąść w wyludnionych polskich wioskach. Co zresztą mieliby tam robić, jeśli z braku perspektyw uciekli stamtąd Polacy? Oni przebijają się przez lasy aby dostać się do Niemiec. Nie uważam żebym korygując brednie zasługiwała na potępienie i wypraszam sobie połajanki budowane na fantazmatach.

Inna pani oświadcza: „W sprawie uchodźców na granicy widzę lustrzaną sytuację z tym, jak Polacy zachowywali się w czasie wojny. Siedzimy i patrzymy na umierających ludzi, jakbyśmy nie wiedzieli, jak trzeba się zachować.” Ta kobieta, w poczuciu moralnej wyższości wie jak się zachować. A ja mam wątpliwości. Rozdarci są też mieszkańcy Europy Zachodniej od lat konfrontowani z problemem. Tu nie ma łatwych rozwiązań. Policzono wyczarterowane rejsy z Bliskiego Wschodu do Mińska i - jeśli proceder będzie trwał - zobaczymy na granicy nie tysiące, a dziesiątki tysięcy przybyszów. Część z dziećmi, bo ludzie przecież mają dzieci, które w dodatku traktowane są jako swego rodzaju polisa ubezpieczająca.

Niemcy doskonale wiedzą, że są krajem docelowym i zaczynają się tego obawiać. Zapewne dlatego Manfred Weber, szef EPP w Parlamencie Europejskim i głośny krytyk polskiego rządu nagle wspiera polski rząd i postuluje budowę zapory: "W wymierzonej w UE bezprecedensowej próbie destabilizacji reżim Łukaszenki stworzył gigantyczny system handlu ludźmi na północno-wschodniej granicy Wspólnoty. Pomoc, jaką kraje bałtyckie i Polska otrzymały od UE to zdecydowanie za mało. Przykład granicy grecko-tureckiej pokazuje, że budowa muru pozwoliła położyć kres szantażowi Ankary wobec UE.” A więc mur przestał być zbrodnią? Dla mnie od początku było jasne, że zapora zapobiegnie błądzeniu po bagnach i tym samym ocali więcej ludzi niż głośne akcje aktywistów.

Ale mam dla aktywistów szacunek. Łatwo siedząc w ciepłym fotelu pleść dyrdymały o podłości Polaków i obrzucać błotem Straż Graniczną ale wykroić z życia kilka tygodni znacznie trudniej. Gdy widzimy człowieka na granicy życia i śmierci, to po prostu pragniemy mu pomóc. Oni to robią! To nie jest rozwiązanie idealne. Żadne nie jest. Żądanie by służby graniczne wspierały migrantów a równocześnie skutecznie pilnowały "szczelności" granicy jest absurdem. Różne działania są komplementarne, nawet jeśli wyglądają na wykluczające się.