Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cały ten zgiełk. Słowo przed wyborami. Trzeba działać, bo utracimy nasze miasta. Staną się obce i nieprzyjazne

Liliana Sonik
Gdy nie nie ma turystów, życie na Starym Mieście zamiera, o czym mogliśmy się przekonać choćby w czasie pandemii
Gdy nie nie ma turystów, życie na Starym Mieście zamiera, o czym mogliśmy się przekonać choćby w czasie pandemii Sylwia Penc / Polskapresse
Podoba mi się porównanie miasta do struktury organicznej i niezwykle złożonej. Przeszłość i przyszłość, infrastruktura którą widać i której nie widać (jak sieć kanalizacji), mieszkańcy i odwiedzający, pracodawcy i pracownicy, szkoły i handel, zabytki i inwestycje, zieleń i kamienie, policjanci i złodzieje, komfort i udręka. Splot nieprzeliczonej liczby czynników tworzy miasto. Jak tym kosmosem zarządzać? Bo przecież zarządzać trzeba, żeby miejska dżungla nie stała się miejscem triumfu najbardziej bezwzględnych.

Każda miejscowość ma inne potrzeby i nad każdą wiszą inne zagrożenia. Odłóżmy na bok sprawy oczywiste. Np. drogi bez dziur, proste chodniki, sprawnie działające wodociągi, komunikację publiczną, usuwanie śmieci, szkoły i przedszkola itp., itd. Trzeba stałego wysiłku, żeby to funkcjonowało. Wszystko, co słabo jest nadzorowane, co nie jest nieustannie poprawiane, tworzy problemy. Życie jest dziś tak szybkie i wymagające, że chaos staje się dla mieszkańców czymś nie do zniesienia.

Ale poprawna infrastruktura to tylko podstawa, na której rozwijają się charakter i ambicje miejscowości. Zatem wszyscy musimy wiedzieć, w którą zmierzamy stronę. Bo możliwości jest mnóstwo, niektóre na kursie kolizyjnym, inne prowadzące w ślepą uliczkę, albo po prostu nierealne, fantasmagoryczne.

Niech się nad propozycjami głowią kandydaci do władz samorządu. Ja chcę zwrócić uwagę na problem, o którym mówię i piszę od lat. Dłużej już gadać nie można, tylko trzeba działać, bo nasze miasta utracimy. Po prostu je utracimy. Staną się obce i nieprzyjazne.

Chodzi o gentryfikację w szerokim znaczeniu słowa. Powiedzmy, że wskutek różnych czynników musisz się człowieku wyprowadzić z miejsca, w którym mieszkałeś od zawsze. Jeśli jesteś lokatorem, mogłeś dostać wypowiedzenie. Albo czynsz tak urósł, że cię nie stać. Albo dorosłe dzieci wyjechały i dom stał się za duży. Albo znalazłeś pracę w innej okolicy… A kiedy wracasz do siebie, nie poznajesz miejsca, gdzie żyłeś. Zniknęły znajome sklepy, domy przebudowano lub rozebrano. Żal tylko starych detali: drewnianych ganków, ozdobnych drzwi i bram, skrzynkowych okien z lufcikiem. Mówisz sobie trudno, świat musi się zmieniać.

Ale najgorsze jest co innego. Okazuje się, że prawie wszyscy starzy mieszkańcy się wynieśli. Uciekli przed drożyzną, hałasem i dyskomfortem. W miejsce mieszkańców są turyści w hostelach i kajutach pod krótki wynajem, oraz trochę arcybogatych snobów. Miejsce utraciło duszę. Wieje martwotą. Kolega z Karmelickiej mówi, że w kamienicy liczącej 2 tysiące metrów kwadratowych został sam. Nawet ksiądz po kolędzie nie zagląda, bo po naciśnięciu 12 guzików domofonu odchodzi zniechęcony. „Czasem chce mi się wyć!”- mówi znajomy.

To nie jest nostalgiczna opowieść, tylko twarda rzeczywistość. Gentryfikacja dotyka wielu dzielnic europejskich miast. Dawni mieszkańcy mogli różnić się majątkiem, wykształceniem i statusem lecz żyli razem, tworzyli wspólnotę. Gentryfikacja to niszczy. Turyści i nowi właściciele żyją nie zauważając się, nie wchodzą w relacje, nie współpracują; są anonimowymi atomami.

Także na wsiach nowi właściciele często odseparowują się murem dosłownym i symbolicznym od starych mieszkańców. Przeszkadzają im pszczoły, kościelne dzwony albo śpiew koguta. Z kolei starzy mieszkańcy nie wiedzą czego się po nowych sąsiadach spodziewać, więc wolą się nie bratać. Bywają często nieufni i zdystansowani.

Dlatego na Zachodzie miejscowości stają na głowie, żeby gentryfikacji uniknąć, a z nowych i dawnych mieszkańców stworzyć żywą wspólnotę życzliwości, współpracy i wzajemnej pomocy. To też jest zadanie samorządów, równie ważne jak infrastruktura.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski