Patrzę na ich czarne sylwetki z żółto pomarańczowymi dziobami. Obserwuję jak wiernie odtwarzają rytuały wypracowane przez tysiąclecia. My też mamy swoje rytuały, obrzędy i zwyczaje. A teraz chętnie je porzucamy. Wydają się niepraktyczne, kłopotliwe, bądź pozbawione sensu. Albo po prostu ktoś je uznał za wstydliwie anachroniczne. Antropolodzy i teoretycy kultury pisali o rytuałach, lecz najciekawsze jest to, czego doświadczamy chciałoby się powiedzieć - namacalnie.
Chociażby wiosenne porządki. Jeszcze 10 lat temu pucowanie domu przed Świętami było czymś powszechnym i oczywistym. To, że zbiegało się to z czasem przedświątecznym mógł - choć nie musiał - mieć znaczenie, jako świadectwo swego rodzaju oczyszczenia. Tak czy owak, była w tym mniej lub bardziej odległą konotacja religijna, a przynajmniej laicko „kosmiczna”.
Mieliśmy do czynienia z zachowaniem powtarzalnym, bo corocznym, i wspólnotowym. Myło się okna, prasowało obrusy, pastowało podłogi. Wiosenne porządki dotyczyły w zasadzie każdego. Wiadomo było także, że „wspólnota porządków” przecinała czas: powtarzano gesty praktykowane od pokoleń. Teraz coraz mniej osób poddaje się „dyktatowi” wiosennych porządków. Ich wybór, ich sprawa, oczywiście. Czy jednak czegoś nie tracą? I nie chodzi mi wcale o zapach pasty do podłogi...
Rezygnacja z rytuałów, nawet tych nie najważniejszych, jest decyzją o ustawieniu się „obok”. I takie wybory podejmowane są coraz częściej. Widoczne to jest również w odniesieniu do rytuałów stricte religijnych. W dodatku linia podziału wcale nie jest tożsama z żarliwą wiarą lub jej brakiem. Bo tu mniej chodzi o wiarę, a bardziej o religię w tym sensie, na jaki wskazuje łaciński źródłosłów. Religare - to tyle co łączyć, nawiązywać więź. Nie sądzę, by ludzi wcale lub słabo wierzących, którzy niosą pokarmy do święcenia motywowała chęć pokazania się z koszykiem pełnym kiełbas. Gestem tym, świadomie lub podświadomie, wyrażają przynależność do wspólnoty obyczaju.
Kiedy stare rytuały zanikają pojawiają się nowe. Kłopot w tym, że te nowe praktykowane są indywidualnie, nawet jeśli przyjmuje je wielu. Każdego ranka miliony ludzi zaczynają dzień sprawdzając Facebooka. Czy to wystarczy, by stworzyć żywą wspólnotę? Jeśli tak miałoby to wyglądać, to ja już wolę posłuchać śpiewu kosów.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?