Od dekad wygrywa swą skutecznością przemysłowa produkcja rolna. Małe rodzinne gospodarstwa rolne nie są wstanie produkować równie tanio, co ogromne holdingi używające setek ton nawozów, herbicydów i pestycydów. Metody eksploatacji przemysłowej wprowadzano, kiedy jeszcze słabo był znany wpływ nadmiaru chemii na nasze zdrowie. A teraz, gdy szkodliwość wielu chemicznych środków ochrony roślin jest znana, właścicielom gigantycznych ferm trudno się przekwalifikować. Bo to drogo kosztuje, a lata rabunkowej eksploatacji wyjałowiły do szczętu glebę i zmieniły jej strukturę. W zasadzie powinno się takie tereny przez wiele lat ugorować, co nie wchodzi w grę z przyczyn ekonomicznych. Trzeba zatem wpuszczać w nią coraz więcej stymulantów. Chodzi już tylko o to, żeby stosować najbezpieczniejsze w ilości uznanej za dopuszczalną.
Pod naciskiem społeczników i organizacji konsumenckich Unia Europejska wprowadziła restrykcje i zalecenia. Ambitne „zielone plany” pozostają jednak w sporej części na papierze. Np. analizy czereśni prowadzone w 2011 i w 2019 roku wykazały wzrost zanieczyszczenia pestycydami o 152 proc.. Najgorsze wyniki miały czereśnie hiszpańskie i greckie. Nie znam danych z Polski, bo trudno do nich dotrzeć, ale nic nie wskazuje by „made in Poland” jakimś cudownym sposobem gwarantowało nam rewelacyjną ekologicznie jakość owoców. Zresztą nawet mniejsze gospodarstwa też sięgają po pestycydy, ponieważ pojawiły się nieznane wcześniej szkodniki i choroby roślin. Jednym słowem, jeśli ma być tanio i poza naturalnym sezonem, to tylko z chemią.
A co z produktami z Ukrainy? Są o wiele tańsze z kilku powodów. Na ukraińskich czarnoziemach można byłoby produkować żywność bez nawozów, ekologicznie, bo legendarnie żyzne gleby plonują rewelacyjnie. Tak jednak się nie dzieje. Rolników indywidualnych zabił wywołany przez Stalina Wielki Głód, a dobiły sowieckie kołchozy. Po odzyskaniu niepodległości część ziemi rozdano byłym pracownikom kołchozów lecz ci, nie posiadając ani umiejętności, ani kapitału, szybko odsprzedawali grunty. Od 1991 roku prawo regulujące obrót ziemi zmieniało się. Teoretycznie właścicielami gruntów nie mogą być cudzoziemcy, co miało chronić ukraińskie tereny rolne przed przejęciem przez międzynarodowe holdingi i spółki. Ale ziemię można wydzierżawić na 49 lat, albo stosować masę rozmaitych kruczków. W każdym razie wśród inwestorów z zagranicy bezpośrednio angażujących się w rolnictwo Ukrainy królują: Cypr (38 proc.) Wielka Brytania (17 proc.) i Niemcy (8 proc.). A rządy Ukrainy ochoczo dotowały agroholdingi, bo do nich trafiło przed 2021 rokiem 85 proc. całego budżetu przeznaczonego na rolnictwo. Ich właściciele mają ogromną siłę przebicia. Jakimś sposobem udało się przekonać Putina, by zrezygnował z pełnej blokady ukraińskiej pszenicy, która miała wywołać głód w Afryce i wywindować ceny pszenicy (w tym rosyjskiej).
Zboże, rzepak, kukurydza, truskawki i inne produkty będące teraz kością niezgody, nie urosły w ukraińskich gospodarstwach chłopskich, tylko w przemysłowych fermach. Położone poza Unią, nie muszą się przejmować europejskimi ograniczeniami. Rolnikom polskim, węgierskim, słowackim, czy bułgarskim trudno więc z nimi konkurować. Podobnie jak rolnikom francuskim czy hiszpańskim trudno było konkurować z polskimi, więc blokowali ujednolicenie stawek dopłat.
- Wędkarstwo to nie hobby, to styl życia! Oto memy o wędkarzach
- Zrujnowany Kazimierz, szare Stare Miasto. Pamiętacie jeszcze taki Kraków?
- Góralskie królestwo Marty i Dawida Kubackich. W Szaflarach zbudowali piękny dom
- Te ZNAKI ZODIAKU będą obrzydliwie BOGATE
- Jakie linie tramwajowe planowane są w Krakowie w najbliższych latach? LISTA
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?