Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cały ten zgiełk. Zmęczona Europa nie chce dzieci

Liliana Sonik
Nikt nie wie, co robić, żeby w Europie rodziło się więcej dzieci. Powstają plany i projekty, wydłużane są urlopy macierzyńskie (ojcowskie), rosną dodatki i ulgi podatkowe, powstają żłobki i przedszkola, zachęty do ojców, by zajmowali się dziećmi są całkiem skuteczne. I… nic. Jeśli następuje poprawa, to nieznaczna i na krótko. Jakby słowa Franciszka z Parlamentu Europejskiego o bezpłodnej, zmęczonej babci Europie realizowały się na naszych oczach. A przecież 6 lat temu jeszcze nie było tak źle.

Ludzie żyją tutaj dłużej niż na innych kontynentach, lecz rodzi się najmniej dzieci. Od przyszłego roku liczba Europejczyków będzie spadać. Za 15 lat co czwarty Europejczyk będzie miał ponad 65 lat. Wskaźnik dzietności (statystyczna ilość dzieci na jedną kobietę) ustabilizował się na poziomie 1,6. W Polsce w 2017 roku wyniósł jeszcze mniej bo 1,5 a był to rok rekordowych narodzin. Tymczasem, żeby zapewnić prostą zastępowalność pokoleń, potrzeba minimum 2,1.

Można powiedzieć, że nic w tym złego, bo populacja światowa stale rośnie, a 8 miliardów ludzkich istnień to naprawdę sporo. Problem w tym, że starzenie się Europy niesie przykre konsekwencje dla wszystkich. Alarmują już nie demografowie, nostalgicy i duchowni, ale ekonomiści. Philipp Engler z MFW wylicza, że PKB Europy spadnie a wzrost gospodarczy znacznie spowolni. I znów można powiedzieć, że bożek ekonomicznego wzrostu zepchnął naszą cywilizację w ślepy zaułek kompulsywnej konsumpcji. W zasadzie się z tym zgadzam, ale zobaczmy, co starzenie się oznacza w praktyce. Będzie coraz mniej ludzi w wieku produkcyjnym, a starsi - choćby pracowali do 70 roku życia - są mniej kreatywni. Kto będzie płacił składki, aby było z czego wypłacać emerytury? Kto utrzyma coraz skuteczniejszą, lecz coraz kosztowniejszą służbę zdrowia, na barki której spadnie opieka nad rzeszą chorujących seniorów? Skąd wziąć setki tysięcy pielęgniarek i opiekunów zajmujących się sędziwymi ludźmi w ich domach? I kto będzie za to płacił?

Już teraz Komisja Europejska twierdzi, że koszt utrzymania seniorów pochłania 25 proc. całego dochodu Unii. Emerytury, zasiłki, opieka zdrowotna, sanatoryjna, farmaceutyczna i socjalna nad seniorami kosztuje fortunę. A co będzie za 20 lat, gdy procent ludzi starych znacznie wzrośnie? Nikt nie udźwignie podobnego ciężaru. Stąd pomysły rozwinięcia polityki imigracyjnej, czyli masowego sprowadzania imigrantów. Tylko czy aby to na pewno zadziała? Bo można wątpić, że za liche pieniądze młodzi ludzie z Afryki i Azji będą ograniczać swe ambicje do wymiany pampersów europejskim staruszkom.

Gdy mowa o imigracji trudno przemilczeć emigrację. Od roku 2004 z Polski wyjechało 2,5 milionów młodych i niewielu z nich powróci. Ale Polska wcale nie jest w najgorszej sytuacji. Rumunia jeszcze w roku 2002 liczyła 21 milionów mieszkańców; dziś jest to 19 milionów: wyjechało 3,5 miliona. Emigracja młodych jest koszmarem Estonii, Łotwy, Chorwacji, Serbii i Bułgarii. Na 7 milionów obywateli Bułgarii ponad 2 miliony żyje za granicą. Emigracja i nikły przyrost naturalny sprawiają, że za 30 lat Bułgarów będzie mniej o 30 proc. Taki rozwój sytuacji i lęk z tym związany może wywołać niebezpieczne polityczne zjawiska, a nawet sojusze groźne dla Europy.

Więc co? Czy nestorów czeka upadlająca nędza? Jakiś polityk zaproponuje szerokie zastosowanie strzykawki eutanatycznej? A może trzeba po prostu poczekać na następne pokolenie, które uzbrojone w doświadczenie poprzednich, dostrzeże że dzieci są szansą, szczęściem i przyszłością?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski