Świat, do którego przywykliśmy zwija się i składa, jak domek z kart. Film jest raczej thrillerem psychologicznym, niż kinem akcji; ambicją reżysera Sama Esmaila jest diagnoza zagrożeń i naszych lęków. Cywilizacyjny kolaps nawiązuje do medycznego znaczenia słowa: „nagła, poważna niewydolność krążenia, spowodowana spadkiem objętości serca lub zmniejszeniem objętości krwi…”
Co byśmy zrobili w takiej sytuacji? Jak się zachowali? Komu zaufamy? Bo wojna z Ukrainą pokazała, że buńczuczne nadzieje na wieczny pokój i wieczny rozwój może być ułudą. W filmie brak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie skąd przyszła katastrofa. Hakerzy? Terroryści? Koreańczycy? Dżihad? Rosja? A może wszyscy razem? Ostatecznie, jak mówi grająca jedną z głównych ról Julia Roberts, Ameryka ma wielu wrogów, więc mogli się sprzysiąc. Czy jednak naprawdę chodzi (tylko) o Amerykę?
Myślę o filmie robiąc porządki przed remontem. Nie jakieś tam omiecenie z kurzu, tylko dokładny przegląd zawartości pokoju połączony z selekcją wszystkiego, zwłaszcza papierów i książek. Jest ich za dużo. Sporo pójdzie na makulaturę, jak ponad 30 grubych i cieńszych opracowań dotyczących gazu łupkowego – z czasów gdy w Parlamencie Europejskim toczył się bój z projektem całkowitego zakazu takiej eksploatacji. Po latach okazało się, że niewidzialnym aktorem budującym histeryczny lęk przed gazem z łupków były służby Putina. Dziś wiemy, że gaz by się przydał lecz opasłe analizy pójdą do kosza. Podobny los spotka wiele książek o ekologii. Problem oczywiście nie zniknął, ale stan wiedzy, a co za tym idzie też opinie, szybko ewoluują.
Trudniej zdecydować o przyszłości książek o sztuce. Jakość fotografii w spłowiałych albumach kompletnie nie pasuje do dzisiejszych oczekiwań. A rewelacyjnie szczegółowe francuskojęzyczne opracowania z czasów gdy pracowałam nad „Wielkimi malarzami” leżą bezwładnie na półkach. Do monografii też sięgam rzadko. Jest przecież tyle informacji w internecie… Tylko co to za informacje? Za teksty wartościowe coraz częściej trzeba płacić, a te darmowe lepiej weryfikować, bo internetowa wiedza miesza się z plotką i bzdurą. Po zastanowieniu zostawiam większość tytułów.
Przed najtrudniejszymi wyborami stawiają człowieka wszelkiej maści mapy i słowniki. Ogromny, wielotomowy Słownik Języka Polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego trąci myszką, a zajmuje całą półkę. Grube są też słowniki językowe, na czele z łacińskim. Słowniki symboli i roślin, słowniki wyrazów bliskoznacznych i pojęć ekonomicznych, słowniki literatury… Zostawić, czy się pozbyć? Antykwariusze będą nimi słabo zainteresowani, bo zabierają mnóstwo miejsca, a rozwój sztucznej inteligencji obiecuje ukończenie Wieży Babel i powrót do świata sprzed pomieszania języków. Wierzyć jej, czy nie wierzyć? Najrozsądniej obdarzyć AI tzw. „ograniczonym zaufaniem”. Termin ten doskonale znają kierowcy: ufamy, że inni użytkownicy ruchu drogowego poruszają się racjonalnie i zgodnie z przepisami, ale musimy pamiętać, że tak nie dzieje się zawsze i trzeba mieć oczy dookoła głowy. A zakurzone tomiszcza Słonika Doroszewskiego (i innych pracowitych autorów wieku minionego) będą odporne na wszelkie ekscesy AI, i jej cenzorskie zapędy.
- Gdzie są najdroższe, a gdzie najtańsze mieszkania w Krakowie? Ranking dzielnic 2024
- Najpiękniejsze pary z krakowskich studniówek! To one przyciągały wzrok
- Pistacjowe croissanty robią furorę w internecie! Gdzie można je zjeść w Krakowie?
- Zimowe wycieczki w Tatry z dziećmi. Zobaczcie łatwe i przyjemne szlaki w górach
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?