Wielu małolatom płci męskiej oglądającym „Gwiezdne wojny” najbardziej zapadły w pamięć sceny, w których pan Jabba trzyma na uwięzi księżniczkę Leię, ubraną w strój, nie bójmy się tego słowa, sadomaso (ze wskazaniem na maso). Sceny budzące w nich nie do końca jeszcze uświadamiane sobie emocje…
Nic więc dziwnego, że śmierć kreującej Leię Carrie Fisher (doskonale zapamiętanej także z filmu „Blues Brothers”) wywołała wśród wielbicieli tej sagi poruszenie; zwłaszcza upowszechnione wtedy zdjęcia już bardzo dojrzałej, zmarłej w roku 2016 w wieku 60 lat aktorki, borykającej się przez lata z alkoholizmem i chorobą afektywną dwubiegunową. Z pewnością zainteresuje ich więc opublikowany właśnie pamiętnik Carrie Fisher, spisywany w trakcie kręcenia „Gwiezdnych wojen” i zdradzający wiele tajemnic zza kulisów tej superprodukcji.
Wspomnianych wielbicieli Lei, zazdroszczących jej ukochanemu Hanowi Solo (w tej roli wystąpił oczywiście Harrison Ford), muszę jednak ostrzec – lektura tej książki może być dla nich, nawet po latach, przeżyciem traumatycznym. Bo ów romans rozgrywał się także poza filmowym planem, a autorka jest szczera aż do bólu (oczywiście bólu swych wielbicieli). Oto zachęcający (zniechęcający?) do lektury fragmencik, acz wybrany spośród utrzymanych w stylu soft: „Choć powszechne określenie na dwoje ludzi spędzających razem czas brzmi: „chodzić z…”, to z Harrisonem wcale nie wychodziliśmy za często”.
Carrie Fisher „Pamiętnik księżniczki”, przekład Monika Skowron, Znak Horyzont 2017, 284 str.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?