Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Celebrycki świat wydaje mi się obcy i nieprawdziwy

Paweł Gzyl
Ania Szarmach wygląda uroczo, podobnie też śpiewa
Ania Szarmach wygląda uroczo, podobnie też śpiewa Fot. Paweł Grabowski
Muzyka. Piosenkarka Ania Szarmach opowiada nam o swej nowej płycie - „Shades of Love”.

- Działasz nieprzerwanie ponad dziesięć lat, ale gdyby nie Twój Facebook i strona internetowa, nie wiedzielibyśmy, co porabiasz. Dlaczego nie ma Cię w mediach?

- Może trzeba by zapytać te media? Może one nie są mną zainteresowane? Dziwi mnie to czasem - bo wystarczy, że wejdziesz na mój oficjalny kanał YouTube, a zobaczysz, że teledysk do mojej piosenki „Wybieram cię” obejrzało ponad dwa i pół miliona ludzi. A ten utwór w ogóle nie był grany w radiu, mimo, że mój wydawca rozesłał go do każdej stacji w Polsce. Świat pełen jest paradoksów. Jak widać to wszystko nie jest zależne do końca ode mnie, ani od też słuchaczy, bo oni dostają to, co szefowie rozgłośni zdecydują, że będzie na antenie. To mnie jednak nie zatrzymuje. Moim celem jest robienie muzyki i granie koncertów.

- Może media Cię omijają, dlatego, że nie uczestniczysz w celebryckim życiu naszego show-biznesu, którego rytm wyznacza obecność w telewizyjnych talent-shows i kobiecych magazynach?

- To świadomy wybór. Cele-brycki świat wydaje mi się obcy i nieprawdziwy. Nie czuję się tam najlepiej. Dlatego nie uczestniczę w tego rodzaju imprezach. Jeśli chodzi zaś o telewizję, to nie wydaje mi się, że gdybym pokazała się w jakimś programie, to przełożyłoby się to na emisję moich piosenek w radiu. Robię, ile mogę i wykorzystuję wszystkie opcje, które mam, aby pokazać swoją muzykę publicznie. Jeśli ludzie są tym zainteresowani, bardzo mnie to cieszy. Nie chcę jednak nikomu wciskać siebie na siłę niczym akwizytor. Dzięki temu wierzę, że ci, którzy kupują moje płyty i chodzą na moje koncerty, robią to z własnego wyboru, są mi wierni i zostaną ze mną na zawsze.

- Po wydaniu pierwszej płyty pojawiłaś się na festiwalach w Sopocie i Opolu, startowałaś też w preselekcjach do Eurowizji. Jak Ci się podobał polski show-biznes od tej mainstreamowej strony?

- Wówczas było to naturalne. Byłam tuż po debiucie, promowaliśmy piosenkę „Open Your Mind”, wszystko pasowało do siebie. Jeśli chodzi o Eurowizję - wiedziałam, że wystąpię z zespołem i zaśpiewam na żywo, więc nie miałam z tym problemu. W tej chwili cały ten konkurs jest zupełnie inny - i w takiej formule jak dziś zdecydowanie już mnie nie kręci. To nie moja bajka. Dlatego mnie tam już nie zobaczysz.

- Teraz bardziej interesuje Cię gospel.

- To świetna muzyka. Soul ma przecież swoje korzenie w songach śpiewanych przez Afroamerykanów. Te śpiewy mają magiczną moc. To pieśni pełne bólu, ale zawsze niosące nadzieję. Dlatego gospel ma w sobie tyle radości.

- Twoje premierowe piosenki są bardzo organiczne, łącząc zgrabnie jazz, soul i funk. Nie chciałaś pójść w stronę nowoczesnych brzmień, modnych dziś w kręgu popu?

- Przede wszystkim pragnęłam dużej zmiany w swojej muzyce. Chciałam nawet coś zepsuć, żeby osiągnąć nową jakość. Musiałam więc przewietrzyć głowę. Dlatego chociaż mam fenomenalny zespół, rozdzieliłam muzyków tak, aby każdy z nich odcisnął na tym, co grał swoje indywidualne piętno. Pieczę nad całością sprawowała kooperacja produ-cencka, składająca się ze mnie, Maćka „Envee” Golińskiego i Grzegorza „Jabca” Jabłońskiego, kierownika muzycznego mojego zespołu. Każdy z nas ma inne spojrzenie na muzykę, a ich połączenie dało nowy obraz. Dlatego myślę, że nowe piosenki kojarzą się z moimi wcześniejszymi dokonaniami, ale też stanowią nową jakość.

Rozmawiał Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski