Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cena rejestracji podzieliła „Solidarność”

Cecylia Kuta
Rejestrację przysłoniły obrady okrągłego stołu
Rejestrację przysłoniły obrady okrągłego stołu Fot. Archiwum
17 kwietnia 1989 * Sąd Wojewódzki w Warszawie ponownie rejestruje NSZZ „Solidarność” jako związek ogólnopolski * Trzy dni później do oficjalnego życia wraca NSZZ „S” rolników indywidualnych

Był to efekt kontraktu dokonanego przy okrągłym stole. Te dwa ważne wydarzenia są dziś nieco zapomniane. Zostały przysłonione przez okrągły stół i wybory czerwcowe. A przecież to właśnie postulat przywrócenia legalnej działalności „Solidarności”, a nie zgoda komunistów na częściowo wolne wybory, był najważniejszą sprawą, którą omawiano w trakcie przygotowań i podczas obrad przy okrągłym stole.

„Odnowa Solidarności oznacza nasz koniec”
Rozmowy na temat ponownej legalizacji „Solidarności” toczyły się od jesieni 1988 r. Poprzedziły je wiosenne i letnie fale strajków, których uczestnicy, obok żądań płacowych, domagali się zalegalizowania związku. Fatalna sytuacja ekonomiczna pod koniec lat osiemdziesiątych i rosnące niezadowolenie społeczne zmusiły komunistów do podjęcia rozmów z umiarkowanym skrzydłem opozycji. Nie oznaczało to, że zamierzają dopuścić do ponownej rejestracji „Solidarności”.

Na początku września 1988 r., kilka dni po pierwszym spotkaniu Lecha Wałęsy i oddelegowanego do rozmów z nim szefa MSW Czesława Kiszczaka, które odbyło się 31 sierpnia, Wydział Polityczno-Organizacyjny Komitetu Centralnego PZPR uspokajał komitety wojewódzkie: „Podkreślamy, że nie formułowano w rozmowie z L. Wałęsą żadnych gwarancji rejestracji »Solidarności«”.

Stwierdzano, że „rozmowy mogą przyspieszyć procesy różnicowania się wewnętrznej opozycji, samookreślenia się jej, ukształtowania się jej konstruktywnej części gotowej do dialogu z władzą i wspólnego ponoszenia odpowiedzialności”. Wyrażano przekonanie, że „reaktywowanie »Solidarności« nie jest słuszne zarówno z przyczyn o charakterze systemowym, jak i ze względu na historyczną krótkowzroczność polityczną i programową takiej koncepcji ruchu zawodowego”.

Z kolei Kiszczak przekonywał, że kierownictwo PZPR „nie ma zbytnich złudzeń co do ewentualnych dużych korzyści z tych rozmów”. Jednocześnie zaznaczał, że potencjalny kompromis z umiarkowaną częścią opozycji ma swoją granicę. „Taką granicą jest reaktywowanie »Solidarności«, do czego nie możemy dopuścić” – podkreślał. Pogląd ten podzielał premier Mieczysław Rakowski, który w rozmowie z przywódcą ZSRR Michaiłem Gorbaczowem stwierdzał, że „odnowienie »Solidarności« oznaczałoby nasz koniec”.

Mimo to, zarówno w KC PZPR, jak i MSW rozpatrywano skutki ewentualnej legalizacji związku. W przygotowanym na początku września 1988 r. przez Grupę Operacyjno-Sztabową w Sekretariacie Szefa SB dokumencie wśród zagrożeń związanych z ponowną rejestracją „Solidarności” wymieniano: odtworzenie centralnego ośrodka „skupiającego wszelkie destrukcyjne wobec socjalizmu siły polityczne”, negatywny wpływ na „sytuację i pozycję Polski w sojuszu państw socjalistycznych”, możliwość „rozbicia jedności partii”, a także wzrost aktywności Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego, które „będą dążyć do zagwarantowania sobie jeszcze większego wpływu na władzę”.

Oczekiwania strony opozycyjnej mijały się więc z oczekiwaniami strony rządowej. Kompromis próbowano wypracować podczas negocjacji toczących się od jesieni 1988 r. w ośrodku MSW w podwarszawskiej Magdalence.

Wściekłość Wojciecha Jaruzelskiego
Zagorzałym przeciwnikiem ponownej legalizacji „Solidarności” był w tym czasie przewodniczący prorządowych związków zawodowych zrzeszonych w Ogólnopolskim Porozumieniu Związków Zawodowych (OPZZ) Alfred Miodowicz, który prawdopodobnie obawiał się, że porozumienie PZPR i opozycji naruszy pozycję kierowanej przez niego organizacji związkowej. Dążąc do umocnienia swojej pozycji i skompromitowania Wałęsy, zaproponował mu odbycie debaty telewizyjnej. Jednak wbrew oczekiwaniom Miodowicza, jej skutek był odwrotny. Debata, do której doszło 30 listopada 1988 r., transmitowana na żywo w pierwszym programie TVP, zakończyła się zwycięstwem Wałęsy. Konsekwencją tego był wzrost społecznego poparcia dla legalizacji „Solidarności”.

Mieczysław Rakowski notował w swoim dzienniku: „Nie ulega wątpliwości, że po tej debacie pozycja Wałęsy w Polsce bardzo się umocni. Właściwie trudno będzie przekonać kogokolwiek, dlaczego nie godzimy się na uznanie »S[olidarności]«. […] Po audycji zadzwoniłem do W[ojciecha] J[aruzelskiego]. Był wściekły. […] W istocie rzeczy, Mio-dowicz stworzył nową sytuację polityczną w kraju”.
Jaruzelski, oceniając przebieg debaty Wałęsa – Miodowicz stwierdzał: „jeśli już mówimy o tej rozmowie nieszczęsnej, to ona jednak wyrządziła pod tym względem wielkie szkody. Gwałtownie nastąpił przyrost tych, którzy uważają, że »Solidarność« trzeba zalegalizować. [...] Zmienił się wizerunek Wałęsy i zmieniło się podejście do »Solidarności«”.

Historyk Antoni Dudek uważa, że „dla zaangażowanych w rozmowy z opozycją ludzi z najbliższego otoczenia Jaruzelskiego stało się jasne, że dalszy opór w sprawie legalizacji »Solidarności« nie ma sensu i trzeba go poświęcić na ołtarzu utrzymania przez PZPR kontroli nad rozwojem sytuacji”. Decyzja zapadła właściwie już pod koniec 1988 r. Kierownictwu partyjnemu pozostało jedynie przekonać do niej wszystkich członków aparatu władzy i opracować własny scenariusz zgody na legalizację „Solidarności”.

Gdy obradujące w połowie stycznia 1989 r. X Plenum KC PZPR pozytywnie ustosunkowało się do decyzji kierownictwa i została ona zaakceptowana przez władze sowieckie, sprawa wydawała się przesądzona. Wstępny warunek, od którego strona solidarnościowa uzależniała przystąpienie do rozmów przy okrągłym stole został spełniony.

Radość Aleksandra Kwaśniewskiego
Komuniści dążyli do tego, by legalizacja „Solidarności” odbyła się na ich zasadach. Stanisław Ciosek, członek Biura Politycznego i sekretarz KC PZPR, uczestniczący w rozmowach w Magdalence, mówił: „chcemy rozpocząć proces legalizacji, ale musi to być tak jak kontrolowany wybuch jądrowy”. Plan ten się powiódł.

Przedstawiciele opozycji zasiadający przy okrągłym stole, wbrew stanowisku utworzonej w kwietniu 1987 r. m.in. przez: Andrzeja Gwiazdę, Seweryna Jaworskiego, Mariana Jurczyka, Jerzego Kropiwnickiego, Jana Rulewskiego, Andrzeja Słowika Grupy Roboczej Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, zgodzili się na legalizację związku na podstawie ustawy z 1982 r. Komuniści potraktowali to jako rezygnację z relegalizacji „Solidarności”.

Satysfakcji nie krył Aleksander Kwaśniewski, który na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZRR w lutym 1989 r. mówił: „Udało nam się uzyskać bardzo ważne i z politycznego punktu widzenia ogromnie doniosłe oświadczenie, iż to o co »Solidarność« zabiega jest legalizacją, a nie relegalizacją [...]. Skutki relegalizacji oznaczałyby jakby podważenie decyzji podejmowanych zarówno 13 grudnia 1981 r., jak i w październiku 1982 r., kiedy wchodziła nowa ustawa delegalizująca”. Według Kwaśniewskiego takie rozwiązanie utrwalało podział w „Solidarności” między umiarkowaną, skłonną do kompromisów, grupą Wałęsy i jego oponentami.

Kiedy 17 kwietnia 1989 r. sąd ogłaszał decyzję w sprawie legalizacji „Solidarności”, panowała radość. Nie wszyscy zdawali sobie sprawę z ceny, jaką trzeba za to zapłacić. W mniejszość byli ci, którzy wówczas zwracali uwagę na to, że dodany do statutu „Solidarności” aneks zwieszał artykuły sprzeczne z ustawą o związkach zawodowych z 1982 r., w tym m.in. prawo do strajku i za reprezentację związku uznawał Krajową Komisję Wykonawczą (do nowego krajowego zjazdu delegatów), a nie wybraną w 1981 r. Komisję Krajową. Przewidywania Kwaśniewskiego sprawdziły się. Rozłam w „Solidarności” pogłębił się. Ci, którzy nie zgadzali się z przyjętymi rozwiązaniami pozostali poza „nowym” związkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski