MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cenne rękopisy znalezione po pradziadku

Ewa Tyrpa
Rozszyfrowanie rękopisów było nie lada wyzwaniem
Rozszyfrowanie rękopisów było nie lada wyzwaniem Ewa Tyrpa
Skawina. Henryk Różycki, znany z wydanej w 1911 r. powieści "Umarła Babka w Skawinie", zostawił rękopisy jeszcze dziewięciu książek.

Jego córka Janina Kaczmarczyk strzegła ich jak oka w głowie. Gdy zmarła, dzieła te przejął jej brat Andrzej, a dziś pielęgnuje je jego wnuk Krzysztof Jastrzębski.

Dwa utwory nie zostały dokończone "Baster" i "Rok 1863 w Skawinie". - Ciocia Janina tłumaczyła to chorobą pradziadka - mówi prawnuk Henryka Różyckiego.

Jego twórczość zafascynowała Stanisława Grodeckiego, prezesa Towarzystwa Skawiny oraz dr. Marcina Kanię z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Zaraził ich nią Krzysztof Jastrzębski.

Postanowili pomóc w wydaniu obu tytułów. Dr Kania opracował naukowo i zredagował te opowiadania, choć nie było to łatwe. - To nie były ich ostateczne wersje, ale brudnopisy pełne skreśleń, momentami trudne do rozszyfrowania, zwłaszcza w "Basterze" - mówi Marcin Kania, ale zaznacza też, że możliwość uporania się z językiem autora sprawiało mu wielką radość, tym bardziej, że Henryk Różycki był człowiekiem o dużej świadomości autorskiej i redaktorskiej, chociaż był literatem-amatorem.

- O jego pracowitości świadczy wiele skreśleń i doklejanych stron, co uwidoczniło się głównie w "Roku 1863 w Skawinie" wydanym z okazji 150. rocznicy tego zrywu niepodległościowego. Rozszyfrowując teksty, wiele się sam dowiedziałem, np. że komornik to ubogi mieszkający u kogoś kątem. Słowo wywodzi się od komórki - wyjaśnia Marcin Kania. Krzysztof Jastrzębski dodaje, że bohater "Bastera" to postać prawdziwa - taki Janosik, który w 1885 roku zbiegł z więzienia, ukrył się w chacie w Balicach i zginął w strzelaninie.

Potomek autora i prezes Grodecki zaznaczają, że Marcin Kania wykonał ogromną pracę. - Zacząłem czytać "Rok…", ale już po trzech pierwszych stronach miałem wiele wątpliwości, czy dobrze zrozumiałem tekst. Marcin zrobił to perfekcyjnie - mówi prawnuk Henryka Różyckiego, niezwykle aktywnego człowieka.

Był stolarzem, pracował na kolei, zajmował się działalnością społeczną. To on był założycielem i pierwszym komendantem milicji w Skawinie, utworzonej po zakończeniu I wojny światowej. W Suchej współzakładał patriotyczne towarzystwo "Sokół". Wielki wpływ na jego przygodę z literaturą miał pobyt w tym mieście u brata. Gdy ten ostatni chodził do pracy, Henryk, bardzo lubiący od dzieciństwa czytać, spędzał sporo czasu w bibliotece w zamku w Suchej.

Tam zaczął pisać "Umarła Babka w Skawinie". Skończył ją w 1909 r. w Wielkich Drogach, gdzie został przeniesiony do pracy na kolei. To licząca 141 stron powieść historyczna na bazie legendy o romansie założyciela Skawiny - króla Kazimierza Wielkiego z piękną Włoszką Babettą, nazywaną zdrobnieniem "Babka". Za intrygi na dworze króla została zesłana do Skawiny, gdzie zamieszkała w zamku (na części jego ruin stoi dziś Pałacyk "Sokół").

W Skawinie też nie była lubiana, unikano z nią kontaktów i długo jej nie chowano, gdyż nie wiedziano o jej śmierci. Zachowały się słowa piosenki śpiewanej wtedy przez lud: "Umarła Babka w Skawinie, a któż jej główkę owinie, szkoda by było niebogi, gdyby nie ludzki gniew srogi".

Inny przekaz podaje, że dla Babetki oraz drugiej swojej faworytki Estery, monarcha wybudował zamek, by móc w nim spotykać się ze swoimi miłośnicami, jak nazwał je Różycki w swojej powieści.

W 1911 r. wydała ją drukarnia "Prawda" w Krakowie, a sprzedawana była w księgarni Gustawa Gebethnera. Wydane niedawno "Baster" i "Rok 1863 w Skawinie" nie znajdują się w sprzedaży. Mają nakład 300 i 200 egzemplarzy. Na tyle mogli sobie pozwolić sponsorzy: Krzysztof Jastrzębski oraz TPS. Są pamiątką wręczaną na różnych spotkaniach. Trafią też do bibliotek oraz szkół. - Będziemy szukać sponsorów, bo to dziedzictwo Skawiny i warto wydać inne manuskrypty - mówi prezes Grodecki.

- Są pisane ciekawym i indywidualnym stylem. Bardzo interesujący jest w nich język narracji i sposób opisywania krajobrazu, a także refleksje nad społeczeństwem - mówi Marcin Kania.

Henryk Różycki od dzieciństwa uwielbiał czytać. W rodzinie przekazywana jest opowieść, jak pojechał do Krakowa po kafle do budowy pieca w swoim domu, wrócił furmanką załadowaną książkami.

Nasi rozmówcy mają w planie wydanie wszystkich, zachowanych utworów Henryka Różyckiego w kolejności ich powstawania i wznowienie "Umarła Babka w Skawinie". Będą to m.in. "Konfederaci Barscy w Skawinie", trzy książki oparte na wawelskich legendach: "Krak", "Smok", "Wanda".

- Smok to nie ziejący ogniem potwór, ale człowiek z krwi i kości, przywódca wikingów, którzy kilkanaście wieków temu najechali na Polskę, m.in. rejon Tyńca - wyjaśnia Krzysztof Jastrzębski. Jego pradziadek napisał też "Małą monografię Skawiny", która była pomocna w wydaniu "Monografii Skawiny", powstałej w ubiegłym roku z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Skawiny na 650-lecie miasta.

Nie wiadomo, czy Henryk Różycki napisał jeszcze inne utwory. Jeśli tak, to mogły zaginąć w czasie II wojny światowej lub utknąć u kogoś, komu Janina Kaczmarczyk dała do przepisania rękopisy na maszynie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski