Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Charytatywna Realpolitik

Paweł Stachnik
Kuchnia Rady Głównej Opiekuńczej w Pruszkowie dla uchodźców z Warszawy
Kuchnia Rady Głównej Opiekuńczej w Pruszkowie dla uchodźców z Warszawy Fot. archiwum rodzinne
21–22 lutego 1940. W Krakowie powstaje Rada Główna Opiekuńcza. Na jej czele staje hr. Adam Ronikier. Rada pomaga tysiącom potrzebujących Polaków.

Wybuch wojny, upadek państwa i okupacja Polski sprawiły, że setki tysięcy polskich obywateli znalazło się w niezwykle trudnej sytuacji ekonomicznej. Masy uciekinierów ze wschodu i zachodu, wysiedleni przez Niemców, rodziny poległych i przetrzymywanych w obozach jenieckich – wszyscy oni potrzebowali pomocy. Z tego właśnie powodu w środowiskach związanych jeszcze przed wojną z działalnością charytatywną narodził się pomysł stworzenia centralnej organizacji opiekuńczej.

Impulsem do tego był przyjazd do Generalnego Gubernatorstwa przedstawicieli USA, zainteresowanych udzielaniem pomocy polskiemu społeczeństwu. Nowa organizacja miała zająć się także dystrybucją nadchodzącej z Ameryki żywności, leków i ubrań.

Z drugiej strony powołaniem centralnej organizacji pomocowej zainteresowani byli również Niemcy, spodziewający się, że łatwiej będzie im kontrolować jedną instytucję niż dziesiątki mniejszych – także pod kątem ewentualnego wykorzystywania ich przez Polaków do działalności konspiracyjnej.

Osobą, która wzięła na siebie ciężar doprowadzenia do powstania takiej organizacji, był hrabia Adam Ronikier – działacz polityczny, w czasie I wojny światowej przedstawiciel Rady Regencyjnej w Berlinie i prezes ówczesnej Rady Głównej Opiekuńczej (1916-1918). Po całej serii spotkań konsultacyjnych z władzami niemieckimi, przygotowaniu kilkudziesięciu (konkretnie – 56) wersji statutu i pokonaniu rozmaitych trudności 21 i 22 lutego 1940 r. w Kra- kowie odbyło się posiedzenie, na którym powołano nową organizację. Przyjęła ona znaną z okresu I wojny nazwę – Rada Główna Opiekuńcza. Na jej czele stanął książę Janusz Radziwiłł, a jego zastępcą i faktycznym kierownikiem został Adam Ronikier. Członkami byli także: Maria Tarnowska z PCK, wskazany przez abp. Adama Sapiehę o. Romuald Moskała (organizator Sodalicji Mariańskich) i Henryk Kułakowski, były wiceminister aprowizacji.

Zgodnie z dawnymi tradycjami pracy społecznej od początku istnienia RGO silne wpływy w niej posiadały sfery arystokratyczne i ziemiańskie. Na wyraźne żądanie Niemców siedzibą Rady stał się Kraków. W tym celu wynajęto tam od hr. Pusłowskiego pałac przy ul. Potockiego 10 (dziś ul. Westerplatte, Instytut Muzykologii UJ). W proces powstawania RGO zaangażowany był także abp Sapieha, któremu Ronikier przedstawiał koncepcję organizacji, wyniki ustaleń z władzami okupacyjnymi oraz propozycje kandydatów do Rady. Hrabia nawiązał też kontakt z rządem RP we Francji, uzyskując aprobatę gen. Sikorskiego dla swoich poczynań i obietnicę pomocy finansowej ze strony rządu.

Po ukonstytuowaniu się Rada przystąpiła do tworzenia sieci placówek w Generalnym Gubernatorstwie. Powstały one w miastach, powiatach i gminach. „Na przestrzeni dwóch lat stworzono imponującą sieć placówek terenowych, niezbędnych do prowadzenia skutecznej samopomocy i pomocy społecznej. W 1942 r. istniało ich 1500” – pisał historyk Andrzej Chwalba. Z kolei badacz dziejów RGO Bogdan Kroll wyliczył, że łączna liczba członków i pracowników wszystkich szczebli RGO sięgała 10 tys. osób, a liczba społecznych współpracowników – kolejne tysiące.

Działalność Rady finansowana była z dotacji władz niemieckich (przyznawanych jednak nieregularnie), ze środków przekazanych przez społeczeństwo, a także – w mniejszym zakresie – ze środków wypracowanych przez Radę (np. z płatnych jadłodajni, loterii i imprez). Duże dotacje przekazywał także rząd polski w Londynie. Przekazane do GG dolary wywożono potajemnie na Śląsk, tam po korzystnym kursie wymieniano na marki, z powrotem przemycano do Guberni i tu wymieniano na złotówki. Jak podaje Bogdan Kroll, w trzech kolejnych latach operacyjnych od 1940 r. wydatki Rady wynosiły: ok. 17 mln zł, 61,5 mln zł i 94 mln zł. Daje to pojęcie o skali wzrostu potrzeb.

Prócz pieniędzy Rada otrzymywała wsparcie rzeczowe – żywność, ubrania i lekarstwa. Przekazywały je organizacje międzynarodowe. Najważniejszym źródłem finansowania działalności RGO była jednak ofiarność społeczna. Mimo trudności stawianych przez Niemców do Rady trafiały darowizny i przekazy. Na jej rzecz dobrowolnie opodatkowywali się robotnicy i urzędnicy, urządzano też kwesty (później zakazane przez władze). Niemcy nie zgodzili się natomiast na propozycję rodzin Sapiehów i Radziwiłłów udzielenia pożyczki hipotecznej dla RGO pod zastaw ich dóbr.

Pomagał też Kościół. W 1941 r. abp Adam Sapieha zarządził zbiórkę na RGO podczas mszy w każdą trzecią niedzielę miesiąca, a w 1942 r. wydał odezwę do wiernych, by wspomagali rodaków będących w potrzebie. Podobne działania podejmowali inni biskupi.

Skala potrzeb była jednak ogromna. W 1941 r. RGO szacowała, że pomocy potrzebuje około 2 mln osób, czyli 20 proc. całej polskiej populacji Generalnego Gubernatorstwa (społeczności żydowska i ukraińska miały swoje własne organizacje pomocowe). Pomocy udzielano uchodźcom, wysiedlonym przez Niemców, inwalidom wojennym, jeńcom zwolnionym z obozów, bezrobotnym, mało zarabiającym, rodzinom jeńców i więźniów, emerytom i rencistom. Od 1943 r. wspomagano uciekinierów z Wołynia i Galicji Wschodniej, a po upadku powstania warszawskiego – setkom tysięcy wysiedlonych mieszkańców stolicy. Rada prowadziła sierocińce, punkty pomocy medycznej, kuchnie dla ubogich, kursy zawodowe i warsztaty rzemieślnicze.

Pewne kontrowersje budziła bliska współpraca Rady z okupacyjnymi władzami. Delegatura Rządu na Kraj zarzucała kierownictwu Rady daleko idącą zależność od okupanta, a prezesowi Ronikierowi ambicje polityczne oraz szukanie możliwości porozumienia z Niemcami na bazie antykomunizmu. Bogdan Kroll pisał o prezesie RGO, że był „nie tylko działaczem społecznym w dziedzinie pracy charytatywnej, ale może nawet przede wszystkim politykiem, dążącym do zrealizowania swego programu”.

– Mam wrażenie, że Państwo Podziemne nie do końca chciało zrozumieć niuanse okupacyjnej sytuacji i trzymało się dychotomicznego widzenia świata. Tymczasem realia były takie, że w kontakty z okupantem musiano czasem wchodzić. Ja spoglądam na Ronikiera pozytywnie, biorąc pod uwagę wymiar czasu i miejsca – mówi prof. Jacek Chroba-czyński, historyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

Z drugiej strony Rada w osobach jej kierownictwa wielokrotnie zwracała się do niemieckich władz z apelami o zmniejszenie represji wobec Polaków, zwolnienie więźniów obozów koncentracyjnych i zmniejszenie wywózek na roboty przymusowe, wstawiała się też za aresztowanymi (np. krakowskimi profesorami) i eksterminowanymi Żydami. Interwencje wywoływały irytację, a potem gniew Niemców, czego Ronikier miał pełną świadomość. „Moja praca w każdym momencie mogła skończyć się aresztowaniem, a nawet śmiercią” – zapisał w swoich pamiętnikach. Z kolei przewodniczący Żydowskiej Samopomocy Społecznej Michał Weichert zanotował: „Ronikier wielokrotnie interweniuje u niemieckich władz w sprawach żydowskich, aż otrzymuje informację, by już tego więcej nie robił dla swojego własnego dobra”... W 1943 r. hrabia odmówił uczestniczenia w zorganizowanych przez gubernatora Franka dożynkach, co skończyło się jego aresztowaniem przez gestapo.

Swoją działalność RGO zakończyła na początku 1945 r. Zastąpił ją utworzony przez nowe władze Centralny Komitet Opieki Społecznej. Ronikier opuścił Polskę 18 stycznia 1945 r., tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Krakowa, zagrożony zapowiedzianymi mu przez komunistów aresztowaniem i karą śmierci. Zmarł na emigracji w USA. Jego prochy zostały sprowadzone do Polski i w 2009 r. pochowane w rodzinnym grobie na Powązkach.

– Postrzeganie Rady w okresie powojennym nie było dobre. Arystokraci, duchowni, kontakty z okupantem – to wszystko świadczyło przeciw niej. Rola RGO była niezmiernie pozytywna, a dobrym określeniem na jej okupacyjne działanie jest „Realpolitik”. Przestrzegam przed przykładaniem dzisiejszych miar do tamtych realiów. Młodzi historycy nie zawsze o tym pamiętają… – podkreśla prof. Chrobaczyński.

Adam Ronikier
„Pamiętniki 1939-1945”, red. i oprac. tekstu Maria Rydlowa, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski