Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą wytańczyć wózek

Katarzyna Hołuj
Filip z mamą.
Filip z mamą. fot. archiwum prywatne
Wydarzenie. Co najmniej 115 osób weźmie udział w charytatywnym maratonie zumby w hali sportowej Regionalnego Centrum Oświatowo-Sportowego w Dobczycach.

Filip Piąstka ma 12 lat. Nie potrafi samodzielnie siedzieć ani chodzić, nie mówi. Ma za to kochających go rodziców i osoby, którym nie jest obojętny. Jedną z nich jest Barbara Gacek. Choć nie znała wcześniej Filipa, postanowiła zorganizować dla niego imprezę charytatywną. Maraton zumba&dance odbędzie się dziś, w hali sportowej (dlatego od uczestników wymaga się zabrania ze sobą obuwia zamiennego) o godz. 16.

- Zawsze miałam ciche marzenie o tym, żeby zorganizować charytatywny maraton zumby, ale nie znałam nikogo kto by potrzebował takiej pomocy - mówi Basia, 27-letnia instruktorka zumby. - Ciocia Filipa, która jest jedną z moich kursantek, przyniosła kiedyś na zajęcia zdjęcia z urodzin Filipa.

Wtedy zaświtała jej myśl, którą pod koniec kwietnia zaczęła przekuwać w czyny. - Jestem bardzo zaskoczona i to pozytywnie, tym jak wiele osób okazało się chętnych do pomocy - mówi. Znalazła sponsora, dzięki któremu każdy z uczestników maratonu otrzyma butelkę wody mineralnej. Na jej apel odpowiedziały także lokalne firmy przekazując np. vouchery na różne usługi, które zostaną rozlosowane w przerwie maratonu. Los z numerkiem będzie mógł otrzymać każdy, kto za 25 złotych wykupi bilet na maraton.

Spośród sześciorga instruktorów, którzy oprócz niej poprowadzą maraton, znała pięcioro. Jedna z dziewczyn zgłosiła się sama. Żaden, jak podkreśla Basia, nie otrzymuje wynagrodzenia. Jak zapowiadają, maraton oznacza "trzy godziny tańca, zabawy, uśmiechu, mnóstwa endorfin, a także spalonych kalorii". Efektem zabawy, oprócz hormonów szczęścia i lepszej sylwetki, będzie pomoc dla Filipa, a konkretnie w zakupie wózka, którym będzie mógł wyruszać na przykład na spacery. Ten, który ma jest już mocno wysłużony i przydałby się nowy.

Mimo swojej niepełnosprawności chłopiec uczestniczy w życiu miasta. Kiedy tata pracuje, mama zabiera go na imprezy kulturalne, na spacery, do kościoła. Filip mówi do niej swoim "językiem", a kiedy czegoś chce, kieruje na to wzrok. Chłopiec uczęszcza też do szkoły, czyli Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Myślenicach.

Dziecięce porażenie mózgowe (czterokończynowe) u Filipa zdiagnozowano, kiedy miał sześć miesięcy i choć powinien, nie zaczynał siadać. Dużo wcześniej, bo w drugiej dobie życia, zaobserwowano u niego wzmożone napięcie mięśniowe. Później do tego doszła jeszcze jedna diagnoza: niepełnosprawność intelektualna.

- Patrząc na Filipa, jak zresztą na wszystkie niepełnosprawne dzieci, z zewnątrz można pomyśleć: "bardzo nieszczęśliwe dziecko". Nam zdrowym, zdarza się tak myśleć. Tymczasem Filip jest wspaniałym dzieckiem - mówi Teresa Chłosta, dyrektor OREW, do którego Filip uczęszcza od 3 roku życia. - Pamiętam, jak od samego początku walczył o to, aby móc utrzymać głowę w pionie, bo "leciała" w dół. Reakcja nastąpiła po spotkaniu na dogoterapii z psem Agawą. Wcześniejsza walka trwała dwa lata, a tu wystarczyły dwa spotkania Filipa z tym psiakiem. Widząc go, potrafił dźwignąć głowę w górę.

Zwraca uwagę na to, że przypadku dzieci takich jak Filip, osiągnięcie czegoś, co nam wydaje się błahostkę np. wyprostowanie ręki czy dłoni, jest okupione miesiącami ćwiczeń. Niekiedy też bólem. - Ćwiczenia niejednokrotnie sprawiają ból, a dzieci nie są nam w stanie o tym powiedzieć, i tylko obserwując ich źrenice to zauważymy - mówi dyrektor OREW.

Na buzi Filipa na szczęście najczęściej maluje się uśmiech. To, że potrafi się śmiać, okazywać radość i często to robi, jest jedną z jego charakterystycznych cech. - Chyba ma to po mamie, która też jest bardzo otwartą i kontaktową osobą - mówi dyrektor Chłosta. - Filip lubi towarzystwo i cieszy się kiedy w jego otoczeniu są inne dzieci. Bardzo lubi przyrodę i znakomicie ją wyczuwa. Nie zapomnę wycieczki do ZOO, w czasie której z zapartych tchem obserwował wydry w wodzie.

Stanisława Piąstka, mama Filipa przyznaje, że był okres, kiedy szukając pomocy dla Filipa sięgali po różne metody, włącznie z medycyną niekonwencjonalną. Dziś mówi, że nie ma "parcia", aby uzdrowić go na siłę. - Rokowania są jakie są. Lekarze mówią, że cudów nie ma, a my i tak go kochamy - mówi. - Jego stan nie poprawia się, ale też nie pogarsza. Najważniejsze jest, aby nie cierpiał, a więc na przykład, aby nie miał przykurczów.

Systematyczną rehabilitację Filip ma zapewnioną w OREW, a dodatkowo co jakiś czas mama zawozi go na serię takich zabiegów w Dobczycach. Ale wciąż potrzebuje nowego wózka...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski