MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chcą zmazać plamę

Przemysław Mirek
Przemysław Mirek
84 minuta, rzut karny. Piotr Stawarczyk nie wykorzystał go, bramkarz Warty obronił strzał
84 minuta, rzut karny. Piotr Stawarczyk nie wykorzystał go, bramkarz Warty obronił strzał Fot. Andrzej Banaś
II liga piłkarska. Puszcza Niepołomice po raz pierwszy w tym roku przegrała na własnym stadionie (z Wartą Poznań 1:2) i ostudziła nieco myśli kibiców o pierwszej lidze

Awans nadal jest on blisko, jednak piłkarze muszą zagrać lepiej niż w środę przeciwko Warcie Poznań.

Gdyby zespół z Niepołomic od początku meczu prezentował się tak, jak w drugiej połowie, zwycięstwo byłoby na wyciągnięcie ręki. To jednak Warta lepiej realizowała przedmeczowe założenia. Do tego doszły dwie, zbyt łatwo wpuszczone bramki i „Żubry” musiały odrabiać stratę. - Warta ustawiła się do gry typowym kontratakiem. Chociaż to my mieliśmy więcej z gry, to nadzialiśmy się na kontry. Goście wykorzystali to bezbłędnie, bo mieli dwie sytuacje i obie wykorzystali - mówi pomocnik Puszczy Maciej Domański.

Wtóruje mu Marcin Orłowski. - Źle zagraliśmy to spotkanie, szkoda bo to trochę „frajerska” porażka. Straciliśmy dwie głupie bramki i z tego powodu możemy być na siebie źli - komentuje napastnik, któremu na osłodę meczu pozostała bramka zdobyta w 71 minucie.

Bo rzeczywiście, po zmianie stron „Żubry” znacząco poprawiły swoją grę. Zaczęły częściej dochodzić do sytuacji podbramkowych, jednak tam, raz za razem dobrze zachowywał się bramkarz Warty Tomasz Laskowski. Golkiper w drugiej połowie obronił m.in. rzut karny wykonywany przez Piotra Stawarczyka. - Bramkarze są od tego, żeby bronić. To raczej nasza indolencja strzelecka nie pozwoliła wygrać meczu. Szkoda kilku naprawdę dobrych sytuacji, bo w pierwszej połowie można było „napocząć” rywali, natomiast w drugiej bramka rywali była już „jak zaczarowana”. Nad naszym rzutem karnym nie można się rozwodzić, gdybanie teraz nic nie da - komentuje Orłowski.

Stawarczyk z Wartą pomylił się pierwszy raz w sezonie. Wcześniej pewnie wykorzystał pięć „jedenastek”. - Piotrek wielokrotnie pokazywał, że potrafi wykonywać rzuty karne. Dał nam dużo punktów i na pewno jeszcze kilka nam ich zapewni. Nie ma co się załamywać, nic nie jest jeszcze stracone. Mamy trzy punkty przewagi nad Rado-miakiem, znamy swoją wartość i musimy ją udowodnić w kolejnych spotkaniach - twierdzi kapitan zespołu Marcel Kotwica.

Teraz przed Puszczą starcie z GKS-em Bełchatów, który w środę przegrał z Radomia-kiem aż 1:5. Zadanie podopiecznych trenera Tomasza Tułacza będzie tym trudniejsze, że kilku zawodników (m.in. Longinus Uwakwe i Bartosz Żurek) otrzymało żółte kartki eliminujące ich z kolejnego spotkania. Dodatkowo, najprawdopodobniej z powodu kontuzji do końca sezonu nie będzie mógł zagrać obrońca Michał Czarny. Kotwica myśli jednak, że uda się te braki załatać i cieszy się, że kolejne spotkanie jest tak szybko. - Mecz jest już za trzy dni i już nie mogę się doczekać, żeby zmazać plamę po tej przegranej i z powrotem wskoczyć na właściwy tor - mówi pomocnik „Żubrów”. - Piłka czasami jest brutalna, a my musimy poczekać z naszym świętowaniem. Zostały do postawienia dwa ważne kroki, ale wierzę, że uda się osiągnąć to, co sobie założyliśmy.

WIDEO: Siatkarskie Euro 2017 w Polsce. Biało-czerwoni zagrają w Gdańsku i Krakowie

Autor: Agencja Informacyjna Polska Press

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski