Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę pomóc Sandecji

Rozmawiał Daniel Weimer
Kamil Kurowski grał już w Kolejarzu, teraz przyszła pora na Sandecję
Kamil Kurowski grał już w Kolejarzu, teraz przyszła pora na Sandecję fot. Jerzy Cebula
Rozmowa z KAMILEM KUROWSKIM, testowanym przez sądecki klub piłkarzem Legii

– Powrócił Pan w rodzinne strony. Przyjemnie oddycha się górskim powietrzem?

– Pewnie, że przyjemnie. Wywodzę się z Podegrodzia, a w Warszawie wylądowałem w nawet dla mnie samego zaskakujących okolicznościach.

– Mianowicie?

– Występowałem w reprezentacji Małopolski juniorów młodszych, graliśmy spotkanie z ekipą z Lublina. Uwagę na mnie zwrócili przedstawiciele stołecznej Legii, złożyli stosowną propozycję, a ja skwapliwie z niej skorzystałem. Wcześniej zasięgnąłem jednak rady u taty oraz u mojego pierwszego trenera Marka Fiuta, który nauczył mnie kopania piłki.

– Po ukończeniu wieku juniora znalazł Pan miejsce w kadrze pierwszego seniorskiego zespołu Legii, ekstraklasa stanęła przed Pana otworem. Później jednak nagle się coś zacięło.

– Nie określiłbym tego w ten sposób. O miejscu w wyjściowym składzie mogłem tylko pomarzyć. Legia miała świetnych graczy, a ja byłem może utalentowany, ale bardzo młody.

– W ten sposób wylądował Pan na wypożyczeniu w Kolejarzu Stróże.

– I bardzo miło wspominam występy w tym klubie. Grałem po prostu dobrą piłkę.

– Później nastąpiły „gościnne” występy w Podbeskidziu Bielsko-Biała.

– Nie był to dla mnie najlepszy czas, chociaż trzykrotnie pojawiłem się na boiskach ekstraklasy.

– Co skłoniło Pana do przyjęcia oferty działaczy Sandecji?

– Wiadomo, w młodości sympatyzowałem z tym największym w regionie sądeckim klubem. Pamiętam, jak kibicowałem mu podczas przegranego 0:4 pucharowego meczu z Legią Warszawa. Teraz znowu znajdę się blisko Podegrodzia, rodziny. Kontraktu co prawda jeszcze nie podpisałem, bo wciąż poddawany jestem testom, ale mam nadzieję to wkrótce uczynić. Z Legii zostanę wypożyczony na rundę wiosenną.

– Jak odnalazł się Pan w nowym dla siebie środowisku?

– Z Sandecją trenuję od trzech dni, wziąłem z nią udział w halowym turnieju im. Włodzimierza Mazura w Sosnowcu (w stawce pięciu drużyn sądeczanie zajęli drugą lokatę, ulegając jedynie miejscowemu Zagłębiu – przyp. DW), a już czuję się jak u siebie w domu. Z kilkoma zawodnikami znam się z dawnych czasów. Mam na myśli Fabiana Fałowskiego, Kamila Słabego, Adriana Danka, a w Kolejarzu Stróże grałem z Dawidem Szufrynem i Tidiane Niane. Z pozostałymi piłkarzami też już jestem za pan brat.

– Na co stać Sandecję w rundzie wiosennej?

– Na pewno na wyższą lokatę niż obecnie zajmowana. Uczynię wszystko, by zdobyć sympatię sądeckiej publiczności, pomóc zespołowi. A co do moich prywatnych ambicji, to marzy mi się taka kariera jak Damiana Zbozienia. On także pochodzi z niewielkiej podsądeckiej miejscowości (z Łącka – przyp. DW), też z Sandecji trafił do Legii, a teraz występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej w Rosji. Chciałbym podążyć jego śladem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski