– Powrócił Pan w rodzinne strony. Przyjemnie oddycha się górskim powietrzem?
– Pewnie, że przyjemnie. Wywodzę się z Podegrodzia, a w Warszawie wylądowałem w nawet dla mnie samego zaskakujących okolicznościach.
– Mianowicie?
– Występowałem w reprezentacji Małopolski juniorów młodszych, graliśmy spotkanie z ekipą z Lublina. Uwagę na mnie zwrócili przedstawiciele stołecznej Legii, złożyli stosowną propozycję, a ja skwapliwie z niej skorzystałem. Wcześniej zasięgnąłem jednak rady u taty oraz u mojego pierwszego trenera Marka Fiuta, który nauczył mnie kopania piłki.
– Po ukończeniu wieku juniora znalazł Pan miejsce w kadrze pierwszego seniorskiego zespołu Legii, ekstraklasa stanęła przed Pana otworem. Później jednak nagle się coś zacięło.
– Nie określiłbym tego w ten sposób. O miejscu w wyjściowym składzie mogłem tylko pomarzyć. Legia miała świetnych graczy, a ja byłem może utalentowany, ale bardzo młody.
– W ten sposób wylądował Pan na wypożyczeniu w Kolejarzu Stróże.
– I bardzo miło wspominam występy w tym klubie. Grałem po prostu dobrą piłkę.
– Później nastąpiły „gościnne” występy w Podbeskidziu Bielsko-Biała.
– Nie był to dla mnie najlepszy czas, chociaż trzykrotnie pojawiłem się na boiskach ekstraklasy.
– Co skłoniło Pana do przyjęcia oferty działaczy Sandecji?
– Wiadomo, w młodości sympatyzowałem z tym największym w regionie sądeckim klubem. Pamiętam, jak kibicowałem mu podczas przegranego 0:4 pucharowego meczu z Legią Warszawa. Teraz znowu znajdę się blisko Podegrodzia, rodziny. Kontraktu co prawda jeszcze nie podpisałem, bo wciąż poddawany jestem testom, ale mam nadzieję to wkrótce uczynić. Z Legii zostanę wypożyczony na rundę wiosenną.
– Jak odnalazł się Pan w nowym dla siebie środowisku?
– Z Sandecją trenuję od trzech dni, wziąłem z nią udział w halowym turnieju im. Włodzimierza Mazura w Sosnowcu (w stawce pięciu drużyn sądeczanie zajęli drugą lokatę, ulegając jedynie miejscowemu Zagłębiu – przyp. DW), a już czuję się jak u siebie w domu. Z kilkoma zawodnikami znam się z dawnych czasów. Mam na myśli Fabiana Fałowskiego, Kamila Słabego, Adriana Danka, a w Kolejarzu Stróże grałem z Dawidem Szufrynem i Tidiane Niane. Z pozostałymi piłkarzami też już jestem za pan brat.
– Na co stać Sandecję w rundzie wiosennej?
– Na pewno na wyższą lokatę niż obecnie zajmowana. Uczynię wszystko, by zdobyć sympatię sądeckiej publiczności, pomóc zespołowi. A co do moich prywatnych ambicji, to marzy mi się taka kariera jak Damiana Zbozienia. On także pochodzi z niewielkiej podsądeckiej miejscowości (z Łącka – przyp. DW), też z Sandecji trafił do Legii, a teraz występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej w Rosji. Chciałbym podążyć jego śladem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?