Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę szybko wyjść z dołka

Rozmawiał Bartosz Karcz
Łukasz Burliga wierzy, że w piątkowym meczu ze Śląskiem Wisła zagra lepiej niż wiosną z tą drużyną
Łukasz Burliga wierzy, że w piątkowym meczu ze Śląskiem Wisła zagra lepiej niż wiosną z tą drużyną Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. – Nie jestem zadowolony. Powinienem po prostu grać lepiej i tyle – mówi piłkarz Wisły Kraków ŁUKASZ BURLIGA

– Analizował Pan sytuację, po której sędzia podyktował rzut karny dla Pogoni w waszym niedawnym meczu w Szczecinie?

– Oglądałem tę sytuację. Zresztą już wtedy w Szczecinie, na boisku nie wierzyłem, że może zostać podyktowany rzut karny. Nawet się nie kłóciłem z sędzią, bo bardziej byłem zdziwiony, że wskazał na jedenasty metr. To rywal pierwszy trącił moją nogę, a w efekcie ja trafiłem w jego. W stacji Canal Plus, gdzie omawiane są kontrowersje, pan Sławek Stempniewski dobrze przeanalizował całą sytuację. Cóż więcej można dodać?

– Karny karnym, ale chyba coś sobie do zarzucenia Pan jednak za tę sytuację ma?

– Mam. Analizowaliśmy tę sytuację z trenerem. Wniosek jest taki, że mogłem szybciej wystartować do piłki i po prostu ją wybić poza boisko. W momencie zagrania popatrzyłem jednak na Ryśka Guzmicsa. Wydawało mi się, że to on ruszy do piłki. Problem w tym, że on pomyślał, że ja to zrobię. Ten moment zawahania był kluczowy w całej sytuacji. Straciłem krok czy dwa przewagi nad Miłoszem Przybeckim. Wiadomo, że on jest szybszym zawodnikiem ode mnie i później doszło do starcia, które sędzia ocenił jako rzut karny.

– Jest Pan zadowolony ze swojej gry w ostatnich meczach?

– Nie jestem.

– To wynika z tego, że gra Pan na lewej obronie, a nie na prawej?

– Problem polega na tym, że przez większość meczu gram nawet solidnie, ale przychodzą takie momenty, jak ten w Szczecinie, gdzie zabraknie trochę koncentracji, piłkarskiego szczęścia i rodzą się kłopoty. Oczywiście na lewej obronie gra mi się trudniej niż na prawej, ale nie ma co na to zwalać winy. Powinienem po prostu grać lepiej i tyle. Nie wygląda to tak, jakbym chciał. Jeszcze w poprzednim sezonie, nawet grając na lewej obronie, były bramki i asysty. Teraz mi tego brakuje.

– Sam Pan sobie zawiesił wysoko poprzeczkę dobrymi występami w poprzednim sezonie.

– Coś w tym jest. Każdy oczekuje ode mnie fajerwerków, bo ostatnie dwa sezony rzeczywiście były w moim wykonaniu bardzo dobre. Teraz forma nie jest najwyższa. Zdaję sobie sprawę, że nie da się cały czas grać na najwyższym poziomie, że czasami piłkarz trafia w dołek. Staram się jednak robić wszystko, co w mojej mocy, żeby jak najszybciej z niego wyjść. Może nie pomaga mi gra na tej lewej obronie, ale skarżyć się nie mam zamiaru. Taka jest potrzeba i muszę robić swoje.

– Różnice w występach na prawej i lewej flance są aż tak duże?

– Spore. Gdy np. włączam się do akcji ofensywnych, to często podświadomie ściąga mnie do środka, żeby przełożyć piłkę na prawą nogę. A gdy już nawet dośrodkowuję z lewej, to na pewno nie ma takiej precyzji tych podań, jak przy drugiej nodze. W obronie też to wygląda trochę inaczej. Np. wślizgi robi się na drugą stronę. Podstawowa różnica jest jednak taka, że na prawej stronie większość rzeczy wykonuję automatycznie, bo grałem przecież na tej pozycji lata. A na lewej flance potrzebuję jeszcze trochę ogrania, żeby też tak to funkcjonowało.

– Jeśli chodzi o wyniki drużyny, też pewnie czuje Pan niedosyt. Jest dużo remisów i znów często prowadzicie, by w końcówce tracić bramki i punkty. Zna Pan odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje?

– To jest złożona sprawa. Nie ma prostej odpowiedzi. W tym sezonie często zaczynamy dobrze mecze, strzelamy bramki, prowadzimy. A później w nasze szeregi wkrada się jakiś dziwny stres, nie potrafimy grać spokojnie. Może też błędem jest to, że zamiast grać swoje, atakować, szukać kolejnych goli, podświadomie cofamy się, dajemy rozwinąć skrzydła rywalom. Trzeba pracować nad większą regularnością gry w jednym meczu.

Może też, gdy prowadzimy 1:0, za bardzo myślimy o tym, żeby wreszcie utrzymać wynik, żeby wreszcie wygrać. Zdajemy sobie sprawę, że wszyscy już z nas się śmieją z powodu tych remisów. A jak człowiek chce coś zrobić za wszelką cenę, to czasami się spina i pojawiają się błędy. Trzeba chyba bardziej skoncentrować się po prostu na swojej grze, na pokazaniu atutów. Trzeba też zacząć grać skuteczniej, bo np. w meczach z Lechią i Pogonią mieliśmy swoje sytuacje na podwyższenie wyniku. Nie zrobiliśmy tego, a później zemściło się to pod naszą bramką.

– Teraz przed wami mecz ze Śląskiem Wrocław. To drużyna, z którą ostatnio nie grało się wam łatwo.

– Trudny przeciwnik. Pamiętam ten mecz z nimi z wiosny, który przegraliśmy u siebie 0:1. Nie wyglądało to wtedy dobrze. Myślę jednak, że teraz gramy lepiej w piłkę. Jeśli zagramy na swoim poziomie, a koncentracja będzie do samego końca, to myślę, że stać nas na to, żeby Śląsk spokojnie pokonać.

– Uzbierał Pan już trzy żółte kartki. Jest gdzieś w głowie myśl, że kolejna wyeliminuje Pana z następnego spotkania?

– Już przed meczem w Szczecinie o tym myślałem, choć na boisku człowiek o takich sprawach zapomina. Jeśli będzie taka sytuacja, że przeciwnik będzie mógł zdobyć bramkę, a ja będę musiał przerwać akcję faulem, to nie będę kalkulował. A jeśli chodzi o te trzy kartki, to przy moim stylu gry to akurat normalne. Wiadomo, były mecze z Cracovią, Lechem i Legią, a w takich meczach zazwyczaj łapię kartki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski