Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chce zmienić obraz straży

Katarzyna Ponikowska
Marek Lasek z Olkusza przez 34 lata był wojskowym. Zakończył służbę w stopniu podpułkownika i odszedł na emeryturę.
Marek Lasek z Olkusza przez 34 lata był wojskowym. Zakończył służbę w stopniu podpułkownika i odszedł na emeryturę. Fot. Archiwum
Olkusz. Nowy komendant Straży Miejskiej w Olkuszu to zawodowy żołnierz z 34-letnim stażem w armii. Marek Lasek postawił sobie za cel, by zmienić postrzeganie strażników. - Są potrzebni! - uważa. Może dzięki niemu umilkną głosy za likwidacją tej formacji?

Straż Miejska w Olkuszu ma nowego komendanta. Został nim były wojskowy - Marek Lasek. Jego zadaniem jest zmienić postrzeganie strażników przez mieszkańców. Jeśli mu się to nie uda, może wrócić temat likwidacji olkuskiej straży.

Problem z naborem
Dobrych kilka miesięcy trwało, nim udało się wybrać odpowiedniego szefa dla olkuskiej straży. W pierwszym naborze ogłoszonym przez magistrat nie zdołano wyłonić kandydata. Żaden nie spełniał wymagań.

Drugi nabór ruszył w wakacje. Zgłosiło się dziewięć osób. Kandydat, który wypadł najlepiej, z powodów osobistych zrezygnował jednak ze stanowiska. Na drugim miejscu był właśnie Marek Lasek. Komisja uznała, że ma przygotowanie i kwalifikacje, by wyprowadzić straż miejską na prostą.

Wcześniej przez kilka miesięcy formacja nie miała komendanta w ogóle. Jego obowiązki pełnił Jacek Węgrzyn, po tym jak w maju 2015 r. poprzedni komendant Waldemar Choczaj, za porozumieniem stron, został przeniesiony na stanowisko głównego specjalisty do wydziału zarządzania kryzysowego.

Michał Latos z olkuskiego urzędu wyjaśniał wtedy, że zmiany kadrowe to sposób, by usprawnić pracę strażników i odbudować wizerunek formacji wśród olkuszan.

Dosłużył się podpułkownika
Takiego zadania podjął się Marek Lasek.
- Kiedy był pierwszy nabór, nie byłem do końca przekonany, czy warto się w to angażować. Mimo że sporo osób mówiło mi, żebym spróbował - wyjaśnia nowy komendant. Przy drugim naborze zdecydował się jednak podjąć wyzwanie.

- Opracowałem plan działania i wierzę, że osiągnę postawiony sobie cel - mówi zdecydowanie.
Marek Lasek ma 55 lat. Przez 34 lata był zawodowym żołnierzem.

- Od małego marzyłem, żeby być pilotem - wyznaje. Już w liceum ukończył kurs spadochronowy i szybowcowy. Jest absolwentem Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie ze specjalnością nawigator. Awansując na kolejne stopnie oficerskie objął funkcję szefa Grupy Kierowania Lotnictwem. Dowodził zespołem 30 oficerów. Następnie przez cztery lata był starszym dyżurnym operacyjnym w Warszawie. W 2013 r. zakończył służbę w stopniu podpułkownika.

- Wreszcie miałem czas na rozwijanie swoich zainteresowań. Numizmatyka, modelarstwo i fotografia, którą zawsze chciałem się zająć, ale ciągle nie było czasu - wylicza.

Czemu zdecydował się znów pracować? - Mam podejście do ludzi, wiem, jak na nich wpływać. Czemu nie przełożyć tego na straż miejską - wyjaśnia Marek Lasek.

Likwidować czy nie?
Nowy komendant zdaje sobie sprawę, że w czasie, kiedy w wielu miastach mówi się o likwidacji straży, która ma fatalną opinię, będzie to niewdzięczne zadanie.

- Ludzie niestety widzą tę gorszą część pracy strażników, nie widząc lepszej - uważa. Jego zdaniem, istnienie straży jest uzasadnione, bo wykonuje inną pracę niż policja.

- Policja zajmuje się bezpieczeństwem, a straż porządkiem - podkreśla. Są to m.in. interwencje związane ze źle zaparkowanymi autami czy nieodśnieżonymi chodnikami, ochrona porządku podczas imprez publicznych czy interwencje dotyczące bezpańskich zwierząt. - To może praca mniej wdzięczna, mało widoczna, ale potrzebna - uważa Lasek. Przypomnijmy, że w 2013 r. rozgorzała w Olkuszu dyskusja, czy straż miejską zlikwidować. Z taką inicjatywą wyszło Stowarzyszenie Cel, które uznało, że formacja jest niepotrzebna, bo tym samym może się zająć policja. Prezes stowarzyszenia Dariusz Tomsia nadal jest takiego zdania.

- To marnotrawstwo pieniędzy podatników - mówi. Radni i burmistrz uznali jednak inaczej. - Moim celem jest teraz to, aby strażnicy zmienili podejście do swoich obowiązków. Aby egzekwowali prawo w sposób stanowczy, ale kulturalny. A mieszkańcy powinni dostrzec, że strażnicy są potrzebni miastu - podkreśla Lasek.

Straż miejska to 10 osób. - Jeśli nie uda mi się zmienić postrzegania strażników, temat likwidacji straży miejskiej znów może wrócić - podkreśla nowy komendant.

Straż w Małopolsce
Straż miejska funkcjonuje obecnie w pięciu miastach Małopolski zachodniej. Strażnicy są w Oświęcimiu, Kętach, Andrychowie, Olkuszu i do końca roku w Brzeszczach. Dochody to głównie pieniądze z mandatów. W kosztach utrzymania zamykają się m.in. wynagrodzenia, paliwo, utrzymanie aut czy szkolenia.

Kilka dni temu ostatecznie zlikwidowano straż miejską w Brzeszczach. 12 radnych było za likwidacją, 8 przeciw. Radni uznali, że gminy nie stać na utrzymanie straży. Dzięki podjętej decyzji gmina będzie mogła zaoszczędzić rocznie ponad 800 tys zł.
O likwidacji straży w Brzeszczach mówiło się od 2013 r. Już w ubiegłym roku radni i urzędnicy przymierzali się do likwidacji formacji. Mieszkańcy zebrali jednak podpisy, dzięki którym udało się ją utrzymać.

Zdaniem fachowców strażników jest za mało. Według opracowań robionych na potrzeby straży, na 1000 do 2000 mieszkańców powinien przypadać jeden strażnik. Jest to jednak tylko robocze wyliczenie, żadne przepisy o tym nie mówią. Tymczasem np. w gminie Olkusz na 50 tys. mieszkańców jest tylko 10 strażników. Czasem na zmianie są tylko dwie osoby. Jeśli pojadą na interwencję poza miasto, w centrum nie zostaje nikt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski