W sprawie wysokości płacy minimalnej w 2016 r. jest galimatias i to kilkustopniowy. Do zamieszania przyczyniła się Ewa Kopacz, która zapowiedziała dodatek do pensji minimalnej.
WIDEO: Rząd dopłaci do najniższej pensji? Joanna Mucha: To trochę nadinterpretacja
Źródło: TVN24/x-news
Warto więc kilka rzeczy wyjaśnić. Po pierwsze, trwają prace w ramach Komisji Trójstronnej w sprawie ustalenia wysokości najniższej pensji na przyszły rok. Ale nic nie zapowiada, że w tej sprawie dojdzie do zgody w ramach komisji, która tylko z nazwy jest trójstronna. Nie uczestniczą w niej bowiem związkowcy, choć propozycje zgłaszają. Każdy obstaje przy swoim.
PRZECZYTAJ NASZ KOMENTARZ: Lepiej niech już nikt nie udaje Greka
Po drugie, rząd chce, by w 2016 r. minimum wynosiło 1850 zł brutto, czyli było o 100 zł wyższe niż obecnie. Prawo mówi, że jeśli Komisja Trójstronna nie dojdzie do zgody, to od nowego roku obowiązuje płaca minimalna w wersji przyjętej przez gabinet.
Po trzecie, Ewa Kopacz zapowiada, że PO zamierza od 2016 r. podnieść o 100 zł dopłatę do najniższej pensji, czyli wynosiłaby ona 1950 zł. Na jakich zasadach miałoby to nastąpić, tego szefowa rządu i Platformy nie mówi. Konkretne propozycje mamy poznać we wrześniu w czasie konwencji wyborczo-programowej PO.
– Przedwczoraj w czasie obrad Komisji Trójstronnej długo dyskutowaliśmy na temat wysokości płacy minimalnej w 2016 r. – mówi Dominika Staniewicz, ekspert ds. rynku pracy Business Centre Club. – Przedstawiciele rządu ani słowem nie wspomnieli o dopłacie.
To samo mówi nam Jeremi Mordasewicz, przedstawiciel Konfederacji Lewiatan w komisji trójstronnej. O dopłatach do pensji minimalnej nie wiedzą także nic przedstawiciele „Solidarności” i OPZZ.
– Nie mogę ocenić pomysłu zgłoszonego przez panią premier, bo nic konkretnego o niej nie wiem. Pytałem innych pracodawców, lecz ich wiedza jest również zerowa – twierdzi Mordasewicz.
Narzeka przy tym: – Szef rządu nie powinien zgłaszać propozycji, jeśli jest ona na poziomie ogólników, raczkujących założeń i z nikim nie była konsultowana.
Na razie Ewa Kopacz enigmatycznie zapowiedziała, że chodzi o dopłaty dla pracowników zatrudnionych na umowę o pracę na najniższych stawkach. – Rolą państwa jest, by temu, kto mało zarabia, dopłacić tyle, by mógł godnie żyć – mówiła. Przekonywała, że jej celem nie jest pomaganie przedsiębiorcom, ale pracownikom.
– Instytucja pensji minimalnej sama w sobie nie jest zła. Dopłaty do niej z definicji są natomiast pomysłem kulawym. To mnożenie zbędnych bytów – ocenia Dominika Staniewicz. Podkreśla, że pensje, w tym płacę najniższą, można podnieść w zupełnie inny sposób. – Należy obniżyć podatki, koszty stałe, uprościć system podatkowy.
Nie dziwi, że Jeremi Mordasewicz ma podobne zdanie jak ekspertka BCC, lecz pomysł dopłat krytykują też związkowcy. – Przecież my chcemy zwiększenia płacy minimalnej w 2016 r. o 130 zł w porównaniu do 2015 r., czyli o 30 zł brutto więcej niż rząd – mówi Marek Lewandowski, rzecznik „Solidarności”.
– Nie ma sensu bawić się w jakieś dopłaty. Lepiej przystać na ofertę związkowców.
Z kolei Piotr Szumlewicz z OPZZ tak kwituje calą sprawę: – Niech rząd podniesie płacę minimalną do 1950 zł dla wszystkich, co przyjmiemy z zadowoleniem.
W ocenie znawców marketingu politycznego pomysł na dopłaty do pensji minimalnej ma cel wyłącznie wyborczy, czyli uzyskanie głosów dla PO.
– Rzecz w tym, że osoby najsłabiej zarabiające słabo chodzą do wyborów. To nie jest elektorat PO – przypomina Paweł Grzelak z PAN. Zwraca uwagę, że PiS może przed wyborami wysoko przebić ofertę PO w sprawie wysokości najniższej pensji. Na razie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak na temat pomysłu szefowej rządu mówi głosem... racjonalnego ekonomisty: – Pani Kopacz chce doprowadzić Polskę do stanu Grecji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?