W końcu nic wielkiego nie robi, on „tylko” ciągnie na dno Ukrainę, która od ugody perejasławskiej w 1654 roku należy do moskiewskiej strefy wpływów.
Czytaj także: "Rajd dragonów" dojechał do Rząski [ZDJĘCIA, WIDEO] >>
W całym tym podnieceniu wycieczką wojsk USA do Polski i krajów bałtyckich najbardziej martwi mnie nie tyle skromna reprezentacja naszych wybawców, co postawa nas, Polaków (a także naszych władz), którzy uważają, że ktoś za nas załatwi problem obronności Polski. Otóż nie załatwi.
Nie łudźmy się, według najwybitniejszych ekspertów nasze zdolności do stawiania oporu są dość żałosne. Możemy się skutecznie bronić co najwyżej kilka, góra kilkanaście dni. Czyli o wiele za krótko, by nasi sojusznicy zdołali się zmobilizować i wysłać pomoc. Dlatego jedyną metodą na zapewnienie bezpieczeństwa Polsce jest zaciśnięcie pasa i poświęcenie dodatkowych miliardów na zakupy nowoczesnej broni. Z silną armią będziemy atrakcyjniejszym sojusznikiem, a nasi wrogowie dwa razy się zastanowią, zanim postanowią ugrzęznąć w polskim kotle.
W czasach zaborów czy II wojny światowej byliśmy narodem bitnym, biegłym w używaniu broni, którą wielu z nas trzymało w piwnicy, ogródku, na strychu. Dziś nikły procent Polaków umie się obchodzić z karabinem, jeszcze mniejszy ma pojęcie o strategii walki. Dlatego nie ma innego wyjścia jak masowe szkolenia mężczyzn, ale na poważnie, a nie w niedorobionej formie, jaką dziś ochotnikom proponuje MON, który na dodatek chce, by do naszej obrony używać ochroniarzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?