MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chciał się sprawdzić

Redakcja
Po dwudziestu latach prowadzenia własnego zakładu mechaniki pojazdowej postanowił spróbować sił za granicą. - Chciałem się sprawdzić w innych warunkach - mówi Janusz Warzecha, który od trzech miesięcy pracuje w Norwegii.

Ma 45 lat. Pracował między innymi jako kierownik w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Opatkowicach koło Krakowa. Później nadzorował pracę mechaników w Spółdzielni Kółek Rolniczych w Proszowicach. W 1987 r. otworzył własny zakład mechaniki pojazdowej. Powodziło mu się nieźle, ale gdy nastał boom na wyjazdy zagraniczne, postanowił sprawdzić się w Europie. W gazecie znalazł ogłoszenie o możliwości wyjazdu do Norwegii. Wysłał swoje CV i został wstępnie zakwalifikowany. Następnym etapem był sześciotygodniowy kurs języka norweskiego w Szczecinie. - Gdy uczyłem się angielskiego, wydawał mi się trudny, ale w porównaniu z norweskim angielski to łatwizna - mówi.
Od lipca pracuje w Norwegii. Jest mechanikiem w serwisie Citroena w Oslo. Mieszka 70 km od stolicy Norwegii, wiec codziennie wstaje o piątej, żeby dojechać do pracy. Na szczęście wziął z Polski samochód. Pracuje 10 godzin dziennie, w tym ma 2 godziny nadliczbowe, o które sam poprosił.
- Przepisy są tu surowo przestrzegane. Gdy chciałem kiedyś dokończyć naprawę, a upłynął już czas pracy, niemal siłą zmuszono mnie do wyjścia - śmieje się pan Janusz. - Jeśli czegoś nie zrobię dzisiaj, dokończę jutro. W piątki wszyscy kończymy pracę o 15.00 i zaczyna się weekend. Niestety, mimo że jestem tu wyłącznie w celach zarobkowych, nie mogę dorobić w sobotę. Muszę odpoczywać.
Pracodawca zapewnia pracownikom drugie śniadanie. Janusz Warzecha chwali także warunki pracy. - Możemy zmieniać stroje robocze, kiedy tylko chcemy. Nie ma ograniczeń, że ubranie musi wystarczyć na tydzień. Jeśli jest brudne lub przepocone, to je wyrzucam i zakładam nowe.
Jest też zadowolony z zarobków. Jego żona również. - Mąż, razem z trzema innymi Polakami pracującymi w tej firmie, wynajmuje mieszkanie, które musi opłacić. Dodatkowo ma samochód, który trzeba utrzymać, no i jeszcze musi mu zostać na wyżywienie. Mimo to przysyła nam do Polski co miesiąc kwotę równą dwóm średnim krajowym - przyznaje żona Janusza Elżbieta, która pod koniec października leci na cztery dni do Norwegii.
Mechanik podpisał umowę z firmą pośredniczącą na pół roku. Ale już wie, że w Norwegii chciałby pracować nadal. Ma nadzieję, że po Nowym Roku zatrudni się bezpośrednio u swego obecnego pracodawcy, z którego jest bardzo zadowolony. Wierzy też, że wzrośnie jego pensja. - Od stycznia będzie jeszcze lepiej - mówi z nadzieją pan Janusz.
MONIKA MAKUSZEWSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski