Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciałam uchwycić moment, który może się nie powtórzyć

Redakcja
Gaba Kulka lubi Kraków - tutaj nagrała swoją najnowszą płytę FOT. TOMASZ DUBIEL
Gaba Kulka lubi Kraków - tutaj nagrała swoją najnowszą płytę FOT. TOMASZ DUBIEL
MUZYKA. GABA KULKA jest jedną z najciekawszych polskich wokalistek młodego pokolenia. Niedawno wystąpiła w Krakowie u boku Amandy Palmer i wydała swój nowy album - "Wersje". Z artystką rozmawiał Paweł Gzyl.

Gaba Kulka lubi Kraków - tutaj nagrała swoją najnowszą płytę FOT. TOMASZ DUBIEL

- Nie sposób nie zacząć tej rozmowy od Twojego występu tydzień temu z Amandą Palmer w krakowskim klubie Studio. Jak go wspominasz?

- Obłęd! Dzień wcześniej podobnie było w Warszawie. Rozpoczęciu trasy zawsze towarzyszy ogromna euforia, a zakończeniu - depresyjny zjazd. Tym razem wszystko zostało skondensowane do dwóch dni. Dlatego ledwo to przeżyłam.

- Jak doszło do tych wspólnych występów?

- Kilka lat temu, kiedy Amanda była we Wrocławiu z koncertem i potem w Warszawie ze swoim mężem Neilem Gaimanem w ramach promocji jego książki, nie udało mi się z nią spotkać. Ale mój menedżer wsunął jej do kieszeni moją płytę. Amanda jej posłuchała, album bardzo jej się spodobał i wspomniała o tym na Twitterze. Ustaliłyśmy, że jeśli kiedyś zjawi się w tych stronach, to ja będę otwierać jej występy. Pierwszy raz doszło do tego podczas koncertu Amandy w Pradze. A teraz - w Warszawie i w Krakowie.

- Czy to Ty wpadłaś na pomysł, żebyście wspólnie wykonały "Ona tańczy dla mnie" Weekendu?

- Może to grozi załamaniem mojej kariery muzycznej, ale biorę całkowitą odpowiedzialność na siebie. Amanda prosiła, abym przygotowała utwór, który ma niewiele słów, jest bardzo prosty, skoczny i wszyscy go znają. Zaproponowałam więc kilka piosenek ludowych, coś ze starszych rzeczy, ale właśnie to nagranie okazało się najbardziej ekstremalne i spotkało się z totalnym entuzjazmem Amandy. W ten sposób uniknęłyśmy dużo gorszego wyboru - bo ona proponowała piosenkę "Ja jestem gumiś". Kiedy ją usłyszałam, powiedziałam tylko: "Nie róbmy tego, bardzo cię proszę".

- Podczas występów z Amandą promowałaś swój nowy album - "Wersje". Przynosi on nowe wykonania Twoich piosenek z poprzednich płyt. Skąd pomysł na takie wydawnictwo?

- Z chęci zatrzymania w czasie tego, czego dorobiliśmy się z moim obecnym zespołem. Pod koniec zeszłego roku stwierdziliśmy, że skoro gramy wszystkie te utwory zupełnie inaczej, warto by było to utrwalić. Chciałam uchwycić moment, w którym tak dobrze nam się razem je wykonuje, bo wiedziałam, że może on się już nie powtórzyć. Zarezerwowaliśmy więc na koncerty i próby dwa dni w studio Radia Kraków. Początkowo nie myślałam, że te piosenki ukażą się na płycie. Po prostu chciałam je mieć w archiwum. Okazało się jednak, że materiał ma fajny charakter i brzmi super jako całość. Od razu po występach mieliśmy rzadkie wrażenie, że zrobiliśmy wszystko, aby koncerty wyszły jak najlepiej. Kiedy zaczęłam więc miksować te nagrania z Marcinem Borsem, wiedziałam już, że będzie z tego płyta.

- Na podwójnym albumie znalazło się osiemnaście utworów. Według jakiego klucza dokonałaś wyboru?

- Skupiliśmy się nanumerach, które najbardziej się zmieniły wstosunku dooryginałów, dzięki obecnemu składowi zespołu. To choćby "Challanger" czy "Sexy Doll" Republiki. Wybór coverów był zresztą częścią tego procesu, bo wybraliśmy te, które razem graliśmy przyróżnych okazjach. Sięgnęliśmy też poutwory zcałkowicie samodzielnie nagranej przeze mnie płyty "Out". To było takie pozostawienie znaku potym, czego wspólnie dokonaliśmy wostatnich latach.
- Ważnym członkiem zespołu jest obecnie Wacław Zimpel. Czy dzięki niemu Twoja muzyka zwróciła się ostatnio w stronę jazzu?

- Ale zmiany to nie tylko zasługa Waca. Kiedy on donas dołączył, poparu latach różnych zmian wskładzie mojej grupy, mimochodem cały towarzyszący mi zespół skompletował się wformie istniejącej już wcześniej formacji The Light - zRobertem Raszem iWojtkiem Traczykiem. The Light zajmował się głównie muzyką improwizowaną, daleką odtego, co robimy razem. Ale oni znają się odlat, przyjaźnią się igrają razem, dobrze się więc im ze sobą "gada" nascenie - adzięki temu mnie znimi.

- No właśnie, słuchających nowych interpretacji, mam wrażenie, że w ostatnich latach nabrałaś zaskakującej swobody w tej materii.

- Jeśli to tak rzeczywiście brzmi, mogę ci tylko podziękować. Bo przecież o to chodzi, żeby nie martwić się o podstawy, tylko móc sobie poszaleć na scenie. Na pewno wpływa na to doświadczenie w muzykowaniu, ale też wiele wnoszą ludzie, którzy mi towarzyszą. Wzajemne zaufanie staje się trampoliną, umożliwiającą skok na głęboką wodę.

- Młodzi ludzie słuchają dzisiaj pojedynczych piosenek na iPodach, a Ty wydajesz podwójny album. Czy to nie anachronizm?

- Nie wydaje mi się. Wręcz przeciwnie. Dzięki temu, że na iPoda można załadować sobie, ile utworów się chce, nie trzeba się już teraz ograniczać formatem płyty winylowej czy kompaktowej. Ale lubię płyty zwięzłe i skoncentrowane; mamy jeszcze wbite w głowę, że materiał muzyczny powinien trwać jakieś 45 minut. Tymczasem młodzi ludzie nie podchodzą do tego w ten sposób. Długość "Wersji" jest dla mnie ewenementem - po prostu żal mi było wyrzucić coś z tej rejestracji. Co więcej - w wydaniu cyfrowym są jeszcze cztery remiksy i jedno demo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski