– Muzyka grającego na skrzypcach kojarzymy przeważnie z muzyką klasyczną. Pan natomiast uprawia różne, czasem bardzo odległe od siebie gatunki muzyczne.
– Muzykę klasyczną uprawiam zgodnie z wykształceniem zdobytym na krakowskiej Akademii Muzycznej, występując w Myślenickiej Orkiestrze Kameralnej i Kwartecie Myślenickiego Towarzystwa Kultury. Poza tym gram w dwóch kapelach: Zespołu Pieśni i Tańca „Ziemia Myślenicka” oraz „Nowa Huta”, a ostatnio – w formacji występującej pod nazwą „Legend of Kazimierz”, preferującą muzykę klezmerską i w „Kapeli Hanki Wójciak”, gdziem gramy muzykę bałkańską.
– Czy ta wszechstronność podyktowana jest Pańskimi zainteresowaniami muzycznymi, czy może zmusza Pana do tego sytuacja ekonomiczna?
– Myślę, że najpierw to pierwsze, a potem drugie.
– Gdzie można Pana słuchać i oglądać najczęściej?
– Na krakowskim Kazimierzu, gdzie wraz z „Legend of Kazimierz” prawie codziennie gramy koncerty.
– Czy grając częściej muzykę „lżejszą” od klasycznej nie traci Pan kontaktu z muzycznymi korzeniami, z tym, czego nauczono Pana na akademii?
– Staram się codziennie ćwiczyć po dwie godziny. Muzyka klasyczna jest bowiem bazą do wszystkich innych gatunków. Muzyk nie może o niej zapominać. Nie są to może tak intensywne ćwiczenia, jak na Akademii, ale nie ich zaniedbuję.
– Obecnie jest Pan zafascynowany muzyką klezmerską.
– Przekonałem się, że folk jest tym rodzajem muzyki, która najbardziej odpowiada mojemu muzycznemu temperamentowi. W „Legend of Kazimierz” czuję się klezmerem. Uwielbiam rytmy bałkańskie i żydowskie, a takie właśnie mogę grać będąc członkiem tej formacji. Bardzo lubię także muzykowanie z „Kapelą Hanki Wójciak”. Ostatnio wspólnie koncertowaliśmy podczas międzynarodowego festiwalu folklorystycznego w Myślenicach.
– A gdyby dzisiaj ktoś poprosił Pana o zagranie koncertu Vivaldiego?
– Uczyniłbym to z dużą przyjemnością. Myślę, że przez codzienne treningi jestem w stanie bez większych problemów zagrać taki koncert.
– Czy bardziej opłaca się grać klasykę czy rytmy bałkańskie?
– Z ekonomicznego punktu widzenia – raczej te drugie.
– Podczas koncertów kapeli „Ziemi Myślenickiej” i „Legend of Kazimierz” nie tylko brawurowo gra Pan na skrzypcach, ale także śpiewał.
– To nie nowość. Podśpiewuję od czasów, w których pisałem pierwsze aranżacje dla „Ziemi Myślenickiej”. Ale wiem, że nie mam dobrego głosu, nie szkolę go i nie pracuję nad nim. Wolę grać, niż śpiewać.
– Czy najbliższe Pana plany są związane z „Legend of Kazimierz”?
– Tak. Niedawno nagraliśmy naszą debiutancka płytę, w planach mamy wkrótce nagranie kolejnej. Poza tym koncert planuje także Myślenicka Orkiestra Kameralna.
– Kto finansuje płyty nagrywane przez „Legend of Kazimierz”?
– Sami muzycy. Nagrywamy je także dzięki swojemu sprzętowi. Nie korzystamy z profesjonalnych studiów nagraniowych.
– Niedawno „Legend of Kazimierz” zaprezentował się podczas koncertu na plantach mieszkańcom Myślenic.
– Myśleliśmy, że z powodu padającego deszczu niewiele osób przyjdzie nas posłuchać , tymczasem zebrała się całkiem pokaźna liczba słuchaczy. To był bardzo miły koncert, zwłaszcza dla mnie, bo zagrany przed moją własną publicznością.
– Czego można Panu życzyć?
– Chciałbym wraz z kolegami z „Legend of Kazimierz” zaistnieć na muzycznej mapie kraju, dorównać popularności Goranowi Bregoviciowi. Ciężko pracujemy nad tym, aby osiągnąć ten cel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?