Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chęcińska rezydencja królewskich małżonek

Redakcja
Najeżona wieżami sylweta chęcińskiego wzgórza traktowana jest jako symbol Świętokrzyskiego FOT. WALDEMAR BAŁDA
Najeżona wieżami sylweta chęcińskiego wzgórza traktowana jest jako symbol Świętokrzyskiego FOT. WALDEMAR BAŁDA
Ruiny zamku chęcińskiego wpisały się trwale do kanonu krajoznawczych cymeliów Polski, a najeżona wieżami sylweta górującego nad podkieleckim miasteczkiem wzgórza traktowana jest jak jeden z bardziej znanych symboli Świętokrzyskiego. Ale ta powszechna rozpoznawalność warowni nie powinna oznaczać, że należy ją pomijać.

Najeżona wieżami sylweta chęcińskiego wzgórza traktowana jest jako symbol Świętokrzyskiego FOT. WALDEMAR BAŁDA

Do Chęcin zawsze warto zajrzeć. Zgrabne, przytulne miasteczko z metryką municypalną wystawioną już w 1325 r., ma przeszłość tak bogatą, że aż dziw. Początkowo było własnością biskupa Jana Muskaty. Kiedy jednak ten krakowski purpurat - z Wrocławia wszelako rodem - mocno zaangażowany w politykę, zadarł z Władysławem Łokietkiem, stracił za karę tę posiadłość. Przeszła ona na rzecz monarchy - i taki status zachowała aż do końca istnienia niepodległej Rzeczypospolitej.

Być może dzięki temu Chęciny rozwijały się bujnie, mieszczanie raz po raz zyskiwali nowe przywileje, a w pobudowanym na wzniesieniu zamku bawili nieraz znamienici goście (niektórzy w niezbyt korzystnym charakterze - przyrodni brat Władysława Jagiełły np., kniaź Andrzej Garbaty, jako więzień stanu...). Osobliwością miasta było oparcie jego gospodarki na sukiennictwie i górnictwie: z bogatych złóż w okolicy wydobywano marmury, miedź, ołów i srebro.

Zyskowne biznesy bywały jednak też powodem strat. Chęciny padały ofiarą łupieżczych rokoszan Zebrzydowskiego, rajtarów szwedzkich i powsinogów siedmiogrodzkich, dowodzonych przez Jerzego II Rakoczego.

Schyłek rozpoczął się wraz z upadkiem Rzeczypospolitej, a dokonał się w okresie krótkiej podległości zaborcom austriackim. Zdegradowali oni Chęciny z rangi stolicy powiatu (którą przenieśli do Kielc) - i od tej pory o dorównaniu hegemonowi nawet marzyć nie warto.

Jak to w wielu podobnie doświadczonych miejscowościach bywa, o niegdysiejszych przewagach zaświadczają tylko zabytki. A tych w Chęcinach - istne zatrzęsienie. I sakralnych - z późnogotyckim kościołem św. Bartłomieja, przebudowanym nas- tępnie w duchu manieryzmu, z zespołem klasztornym franciszkanów, gotycko-renesansowym, w którym po kasacie zgromadzenia, zarządzonej przez władze rosyjskie, mieściło się więzienie, z barokowym kościołem i klasztorem kiedyś klarysek, dziś bernardynek, z kościołem szpitalnym Świętego Ducha, z późnorenesansową synagogą.

I świeckich - najpiękniejszym jest renesansowa kamienica zwana Niemczówką, mieszcząca Centrum Informacji Turystycznej i Historycznej Gminy Chęciny, a także XIX-wieczna mykwa, przede wszystkim zaś świetnie zachowany średniowieczny układ urbanistyczny, okraszony częściowo przekształconą przez lata zabudową, w niektórych przypadkach sięgającą korzeniami XVI stulecia.

Ale pamiątka z przeszłości najważniejsza i najdumniejsza - to królewski zamek.

Prawdopodobnie to od jego budowy datuje się historia całych Chęcin. Wznoszenie warowni rozpoczęto około 1272 r. - powstały wtedy dwie cylindryczne baszty, strzegące dostępu do dziedzińca i kaplicy, ponad którą mieścił się skarbiec. Skarbiec bezpieczny: podczas krzyżackiego zagrożenia w nim właśnie przechowywano zasoby archidiecezji gnieźnieńskiej.

Rozbudowa zamku - który zapisał się w dziejach jako punkt zborny wojsk, wystawionych w 1331 r. przez Małopolskę i Wielkopolskę na wojnę z krzyżakami (stoczyły one wygraną bitwę pod Płowcami) - dokonała się w pierwszej połowie XVI w. Powstał wtedy dolny dziedziniec wraz z trzecią basztą, wzniesioną na rzucie kwadratu.
Całość traktowana była jako rezydencja królewskich małżonek: w Chęcinach rezydowała Adelajda Czeska, pomieszkiwała Zofia Holszańska i Bona Sforza.

Nadanie mu takiego statusu nie przyniosło jednak żadnych korzyści - przekształcona po jakimś czasie w więzienie, niekonserwowana należycie budowla popadała w ruinę do tego stopnia szybko, iż już pod koniec stulecia znaczonego powiększeniem wymagała pilnych napraw. Że nie miał kto tego dokonać, a na dodatek trzy kolejne najazdy (zaciężnych Zebrzydowskiego, Szwedów i Siedmiogrodzian) każdorazowo kończyły się pożarami i zniszczeniami, od XVII w. Górę Zamkową (367 m n. p. m) wyróżniają ruiny. Swoją drogą, ogołacane też latami przez mieszkańców okolicy, pozyskujących z murów solidny budulec do własnych potrzeb.

Ale ruiny - nie byle jakie. Ruiny, będące pięknością z krajoznawczego kanonu.

WALDEMAR BAŁDA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski