Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chillwave

Redakcja
Washed Out – Fot. archiwum prywatne
Washed Out – Fot. archiwum prywatne
W historii muzyki popularnej najczęściej bywało tak, że nowe gatunki rodziły się w konkretnym miejscu geograficznym. Psychodelia – w San Francisco, garage rock – w Detroit, punk – w Nowym Jorku, grunge – w Seattle. W ostatnich miesiącach sytuacja zmieniła się drastycznie. A przyczynił się do tego rozwój technologii cyfrowych. Efektem tego jest pierwszy nowy styl wylansowany przez Internet – chillwave.

Washed Out – Fot. archiwum prywatne

Nowe gatunki muzyczne

Właściwie odpowiedzialny za jego narodziny jest jeden człowiek – bloger ukrywający się pod pseudonimem Hipster Runoff. Dokładnie 27 lipca 2009 roku użył on w jednym ze swoich tekstów terminu „chillwave” na określenie twórczości dwóch młodych amerykańskich zespołów – Washed Out i Neon Indian. Wydarzenie to spowodowało lawinę podobnych w tonie wypowiedzi na innych blogach muzycznych – ich twórcy zaczęli wyszukiwać zbliżonych do siebie wykonawców, co sprawiło, że w ciągu kilku tygodni stworzono całą listę projektów z różnych stron Ameryki, które zostały zaszeregowane (często bez własnej wiedzy) do nurtu chillwave.

Jakie wspólne cechy posiadały owe zespoły? Już sama nazwa gatunku wskazuje na dwie najważniejsze – ich muzyka musiała być lekka, relaksacyjna, mocno elektroniczna (chill), a zarazem powinna nawiązywać w brzmieniu i wykorzystywanym instrumentarium do nowej fali z lat 80., w tym głównie synth-popu (wave).

Doskonałym przykładem chillwave były wymienione w blogu Hipstera Runoffa projekty – Washed Out i Neon Indian. Pod pierwszym z pseudonimów ukrywał się Ernest Green ze stanu Georgia. Dwie wydane przezeń EP-ki – „Life Of Leasure” i „High Times” – właściwie zdefiniowały chillwave. Trafiły nań proste i melodyjne piosenki nagrane w domowej sypialni przy pomocy najprostszych środków i instrumentów. Tworzyły one oniryczny klimat sennego rozmarzenia, ale nadawały się jednocześnie do zmysłowego tańca. Sporo było w nich celowych zapożyczeń z muzyki lat 80. Najbardziej jaskrawym przykładem tego było nagranie „Olivia”, które zawierało syntezatorowy motyw żywcem wyjęty z przeboju „Big In Japan” duetu Alphaville. Za projektem Neon Indian ukrywał się z kolei Alan Palomo z Teksasu. Debiutancki album jego zespołu - „Psychic Chasms” - został okrzyknięty rewelacją minionego roku przez wpływowy serwis dedykowany muzyce alternatywnej – Pitchfork. Piosenki z krążka, posklejane z marnej jakości empetrójkowych sampli, brzmiały dziwacznie - jakby były odtwarzane z popsutej taśmy magnetofonowej, stwarzającej efekt falującego dźwięku. Ale tak miało być – była to bowiem muzyka przeznaczona nie do odsłuchiwania z płyty kompaktowej (chociaż na takowej się ukazała), ale z komputerowego playera, obcinającego wysokie i niskie tony.

Ta nadmierna kompresja dźwięku, dająca efekt sztucznego, wręcz plastikowego brzmienia (takiego, jak z kaset wydawanych w latach 80.), stała się szybko znakiem rozpoznawczym chillwave. W podobnej manierze utrzymany były utwory projektu Toro Y Moi, prowadzonego przez czarnoskórego Chazwicka Bundicka z Południowej Karoliny. Jego album „Causers Of This” z początku tego roku został przyjęty z wielkim entuzjazmem przez krytykę. Wszędzie chwalono pomysłowość artysty, który stosując techniki z awangardowego hip-hopu, typowe dla produkcji Flying Lotusa czy J Dilli, zrealizował ekscentryczne, popowe piosenki, mieniące się wielobarwnymi samplami wpisanymi w „kołyszącą się” elektronikę.
Korzeni chillwave można doszukiwać się w wielu wcześniejszych odsłonach pop-kultury: romantycznym synth-popie, jazgotliwym shoegazie, kojącym ambiencie, piosenkowej psychodelii. Jako „ojców chrzestnych” gatunku przywołuje się takie nazwiska i nazwy, jak Brian Eno, Ariel Pink, Animal Collective, My Bloody Valentine czy The Human League.

Sporo chillwave łączy również z omawianym już wcześniej hypnagogic popem. Różnice leżą jednak bardziej w ideologii niż w muzyce. O ile hypnagogic pop wychodzi od filozoficznych i psychologicznych koncepcji, tak chillwave jest wolną od wszelkiej ideologii zabawą z muzyką. Co więcej - poprzez swe odwołania do podświadomości, hypnagogic pop sięga często do mrocznych i hałaśliwych brzmień – a takich w chillwave nie ma.

Paweł Gzyl

Posłuchaj chillwave:

www.myspace.com/thebabeinthewoods

www.myspace.com/neonindian

www.myspace.com/toroymoi

www.myspace.com/nitejewel

www.myspace.com/memorytapes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski