Podwyżka ceł na tekstylia uderzy też w polskich producentów
Walka Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych o chińskie tekstylia przyniosła pierwsze efekty. Chińczycy podniosą cła na eksportowaną odzież. Uderzy to jednak w polskie firmy, które przeniosły produkcję do Chin.
Nowe taryfy celne mają obowiązywać od czerwca. Obejmą 74 rodzaje tekstyliów. Jak podał chiński resort finansów, cła eksportowe w przypadku niektórych artykułów wzrosną z 0,2 juana do 1 juana, a nawet do 4 juanów od jednej sztuki danego produktu. Na liście towarów, które będą podlegać nowym, wyższym cłom eksportowym, znajdą się m.in. spodnie, T-shirty i bielizna. Nowe cło w wysokości 3 juanów od kilograma nałożone zostało na przędzę lnianą chińskiej produkcji.
Decyzja Chin o podniesieniu cła stanowi odpowiedź na naciski innych państw, w tym USA i Unii Europejskiej, zaniepokojonych gwałtownym wzrostem chińskiego eksportu od początku 2005 r., kiedy zniesiono kwoty importowe na chińskie tekstylia i ubrania. Nieformalne dochodzenie rozpoczęte 29 kwietnia przez UE dowiodło, że od początku 2005 r., kiedy zniesiono kwoty importowe na chińskie tekstylia i ubrania, import chińskich koszulek do krajów UE wzrósł o 187 proc., a przędzy lnianej o 56 proc. Podobnie dynamiczny wzrost importu chińskich tekstyliów odnotowano w USA. Tymczasem próg alarmowy, sygnalizujący, że eksport danej kategorii produktów może stanowić zagrożenie dla unijnych producentów wyrobów tekstylnych, miał sięgać - w zależności od produktu i wielkości jego dotychczasowego wwozu do UE - od 10 do 100 proc. wzrostu importu w stosunku do 2004 r.
Import do Polski niektórych kategorii chińskich tekstyliów i odzieży wzrósł w I kwartale 2005 r. o 300-400 proc. W przypadku tkanin lnianych przekroczył "próg alarmowy" o ponad 415 proc. Próg dotyczący podkoszulków został przekroczony o 157 proc., pulowerów o 202 proc., a spodni męskich o 270 proc.
Gdyby Chiny nie przedstawiły własnych środków ograniczenia importu, kraje członkowskie mogłyby sięgnąć po własne. Wystarczyłoby wykazać, że firmy krajowe ponoszą z tytułu importu tekstyliów z Chin dotkliwe straty.
Chińskie restrykcje nie pozostaną jednak bez wpływu na ceny oferowane przez polskie firmy odzieżowe, które sporą część produkcji ulokowały właśnie w tym kraju.
- Dopiero wtedy, gdy dotrą do nas towary obłożone konkretnymi cłami, będziemy wiedzieć, o ile wzrośnie ich cena dla końcowych odbiorców - _mówi Dariusz Pachla, wiceprezes zarządu firmy LPP. - _Na razie z szacunkowych wyliczeń opartych o średnie wartości wynika, że będzie to ok. 2 proc. Negatywny efekt wprowadzenia nowych taryf celnych można więc określić jako znikomy. Niejednokrotnie cena ulegała większym wahaniom w wyniku zmiany kursu dolara.
Chińczycy szyją ok. 65 proc. sprzedawanych przez LPP ubrań - także flagowe marki Reserved i Cropp. Tekstylia z Chin sprowadzają także inni polscy producenci, m.in. Redan (marki Top Secret i Troll) czy Artman (marka House).
- Restrykcje nie zmieniają warunków dla poszczególnych graczy, lecz wpływają na cały rynek. W dłuższej perspektywie nie powinny być odczuwalne dla takich firm jak Redan. W krótszym czasie można liczyć się z niewielkim wzrostem cen na odzież produkowaną w Chinach - _mówi prezes zarządu Redanu Piotr Kulawiński. - Stale dywersyfikujemy produkcję. Obecnie poza Chinami produkujemy odzież w: Turcji, Indiach, Bangladeszu, Pakistanie i Polsce. Gdyby warunki importu z Chin radykalnie się pogorszyły, będziemy z powodzeniem produkować w innych krajach._
(B.CH.)
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?