Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chleb powszedni

Redakcja
NaŚwięto Chleba zaprosił mnie pan Andrzej Madej, oznajmiając mi telefonicznie, że jestem matką chrzestną przedsięwzięcia. Idea propagowania dobrego chleba jest mi bliska, więc obiecałam obecność, a powód zaproszenia uznałam za czystą kurtuazję; o szczegóły nie pytałam. Ku mojemu zdziwieniu przyszło mi z rąk redaktora Czumy odebrać stosowny dyplom. A także wyjaśnienia.

Liliana Sonik: Z EUROPEJSKIEGO NOTESU

Okazało się, że kilka lat temu w pociągu z Warszawy rozmawiałam o smaku polskiego chleba zagrożonego ofensywą produkcji przemysłowej, konserwantami i polepszaczami. Opowiadałam o renesansie chleba nad Sekwaną, akcjach społecznych i wysiłkach piekarzy, konkursach i festiwalach smaku. Nie miałam pojęcia, że moim rozmówcą był Kazimierz Czekaj, który pomysł "kupił" i zrealizował z innymi zapaleńcami. Co roku Święto Chleba staje się okazalsze - już kilkadziesiąt tysięcy osób przyszło na plac Wolnica.
Opisuję tę historię bo płynie z niej morał, pociecha, lekcja, idea i protest.
Morał jest taki, że trzeba uważać, co się mówi w pociągu. W tym przypadku mówiłam do rzeczy i trafiłam na rozmówcę do rzeczy, ale nie daj Bóg na odwrót.
Pociechą jest fakt, iż są w Krakowie ludzie - piekarze i zwykli zjadacze chleba - którym nie jest obojętne, co jedzą. Uradowało mnie też, że pamiętano o źródle inspiracji. I nie chodzi o moją osobę, lecz o wyłom w dość powszechnie wyznawanej zasadzie: bierz i nigdy nie kwituj.
Lekcja jest taka, że mamy z pieczywem kłopot: nazw i odmian setki, a niełatwo o dobry produkt, jak choćby chleb prądnicki, który przypomina mi chleb u dziadków, pieczony w wielkim piecu chlebowym. To był chleb na zakwasie, nie wysychał, miał twardą skórkę, a cieniutkie kromki, gdy się je smarowało masłem, wcale się nie rozpadały. Dziś wściekle kaloryczne płatki śniadaniowe wypierają chleb nie tylko dlatego, że są szeroko reklamowane.
Idea, którą dzieliliśmy się z Robertem Makłowiczem, to nadanie Świętu Chleba jeszcze większej rangi. Bo warto promować, co dobre.
A protest kieruję do odnośnych władz na wypadek, gdyby zamierzały zabudować plac Wolnica. Dzięki stowarzyszeniu Przyjazny Kazimierz i Dawidowi Hajokowi wydaje się, że absurdalne pomysły wzięły w łeb: nie ma na nie zgody mieszkańców. Lepiej jednak sytuację monitorować. Bo rządzących Krakowem opanowała mania tworzenia połączona z manią niszczenia. Niszczy się, co wartościowe - jak choćby stare bruki - aby wcisnąć gdzie się da pseudostarą galanterię małej architektury: ławeczki, budki, nawierzchnie z importowanego kamienia. To niemądre i w złym guście pomysły. Nie po to przez wieki tworzono place, by je teraz upstrzyć bez sensu. Jak już każde miejsce placowe nafaszerujemy pseudostarzyzną, gdzie zrobimy Święto Chleba?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski