Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłopaki nie płaczą

Redakcja
Sześciolatki zaintrygowane wyglądają z klasy, gdy za plecami nauczycielki pojawia się kilku żołnierzy w kamizelkach kuloodpornych. Niosą pudła z zeszytami i mnóstwem zabawek, które szybko znikają w dłoniach maluchów. Nawet, jeżeli od lalki czy łopatki chłopcy woleliby może samochód, na wszelki wypadek wyciągają ręce po kolejne prezenty. Na pewno się przydadzą - dla siostry czy brata.

Korespondencja "Dziennika Polskiego" z Diwaniji

Szkołę w irackiej As-Shamiji odnowiono dzięki Polakom. Prace nie są jeszcze zakończone, ale budynek i tak wyróżnia się wśród okolicznych lepianek i błota powyżej kostek. Stacjonującym w pobliskiej Diwaniji żołnierzom tysiąc chłopców zawdzięcza naukę w godziwych warunkach.

Zaraz po przyjeździe polskich hummerów pod szkołę wokół budynku aż roi się od okolicznych dzieci. Wiedzą, że i one dostaną jakiś drobny upominek. - Mister, cadeu! (po francusku prezent) - wołają do żołnierzy. Zabawka, zeszyt albo iracka czy polska flaga to wielka atrakcja w miejscu, gdzie brakuje wody, prądu czy choćby przyzwoitych butów. Maluchy przywykły już do widoku broni, hełmów i opancerzonych pojazdów w okolicy.
Chłopcy, którzy uczą się tu na dwie zmiany, wkrótce dostaną dodatkowe wyposażenie, bo polska Grupa Współpracy Cywilno-Wojskowej (CIMIC) podpisała właśnie z dyrektorem placówki i irackim wykonawcą robót kolejną umowę. Być może szkoła będzie miała nawet ogrzewanie, luksus niemal niespotykany w biedniejszej części Iraku, choć zimowe wieczory i poranki w tym kraju są bardzo chłodne.
Mimo starań żołnierzy nieco gorzej wypada wizyta w nieodległym, zaniedbanym przedszkolu, które także może liczyć na odnowienie za pieniądze koalicji stabilizacyjnej. Jedna z dziewczynek, wyraźnie przestraszona widokiem wojskowych w pełnym rynsztunku, zaczyna głośno płakać. Tuli się do wychowawczyni i nie daje się ukoić nawet za pomocą najładniejszego pluszaka. Po chwili łzy w oczach ma kolejne dziecko. Trudno udawać Świętego Mikołaja z bronią na ramieniu.
-Nie możemy zdjąć kamizelek ani zrezygnować znoszenia broni nawet w____takich miejscach - twierdzi ppłk Andrzej Kujawa, szef Grupy Współpracy Cywilno-Wojskowej. - _To zbyt niebezpieczne, wdodatku podrodze zDiwaniji możemy przecież wjechać najakiś ładunek wybuchowy. _Dlatego takiej eskapadzie z bazy Echo zawsze towarzyszy cały konwój, w którym jadą także iraccy żołnierze. Kiedy część grupy wchodzi do budynku przedszkola, ochrona cały czas pilnuje ich bezpieczeństwa na zewnątrz. Nie ma mowy o wyjściu z niego bez hełmu na głowie.
Choć to dzięki Grupie Współpracy Cywilno-Wojskowej wymierne korzyści z kolejnych realizowanych za kilka milionów dolarów projektów mają praktycznie wszyscy mieszkańcy prowinicji Al-Quadisija, nadzwyczajne środki bezpieczeństwa potwierdzają, iż o prawdziwym zaufaniu okolicznej ludności do żołnierzy koalicji i odwrotnie trudno wciąż mówić. Nawet, jeśli powstają kolejne punkty uzdatniania wody czy coraz więcej placówek edukacyjnych przypomina europejskie szkoły.
Ewa Łosińska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski