Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Choć na co dzień gustuje w zieleninie, nie jest wcale łagodnym Misiem Yogi

tekst Grzegorz Tabasz
Pozornie niezgrabny na krótkim dystansie pobiegnie z prędkością 50 kilometrów na godzinę. I jak każdy dziki zwierz, jest nieprzewidywalny. Szczególnie teraz, gdy przebudzony z zimowej drzemki łazi po górach głodny i zły
Pozornie niezgrabny na krótkim dystansie pobiegnie z prędkością 50 kilometrów na godzinę. I jak każdy dziki zwierz, jest nieprzewidywalny. Szczególnie teraz, gdy przebudzony z zimowej drzemki łazi po górach głodny i zły Fot. 123rf
Dla nas, ludzi, tragedia. Dla niedźwiedzi standard. Zabijają młodszego z głodu lub dla uwolnienia samicy od wychowywania młodych

Cierpliwy, konsekwentny, pamiętliwy, pojętny, pewny siebie, łakomy i bardzo przywiązany do raz zdobytych dóbr. O kim mowa? Jeszcze niedawno na Podhalu mówili o nim ON. Wielki zwierz, którego lepiej nie wołać po imieniu. Nie daj Boże, przyjdzie. I będą kłopoty. On, czyli niedźwiedź brunatny. Choć, jeśli dokonać przeglądu barwy sierści, to trafiają się zwierzaki szare, prawie czarne i we wszystkich odcieniach brązu. Bez względu na barwę futra zawsze budził mistyczny lęk. W mitologii wszystkich ludów, które kiedykolwiek zetknęły się z niedźwiedziami, zajmował poczesne miejsce. I raczej nie chodzi tu o okazałe rozmiary. Tury czy żubry były większe. Rzecz w zdolności stawania i poruszania się na tylnych łapach, w czym zwierz przypominał człowieka. Stąd prosta droga do niedźwiedzich przydomków nadawanych władcom i licznych przysłów.

Potężne zamieszanie w sieci wywołał tatrzański miś, który chwilę temu pokazał się w okolicach Kasprowego Wierchu. Tudzież jego dorosły krewniak. Ten mniejszy, nazwany Kasprem, padł ofiarą większego, co dało początek zdumiewającym komentarzom. Zabójcę zwyzywano od kanibala i dzieciobójcy. Ba, rzucono podejrzenie, iż morderca miał paszport sąsiedniego państwa. Zaś pracowników parku narodowego, którzy przenieśli niedźwiadka w przyjazną, jak mniemali, dolinę, posądzono, delikatnie mówiąc, o brak kompetencji. Wszak mieli uratować, a wysłali wprost pod kły i pazury starego wygi. Dla nas tragedia, dla niedźwiedzi standard. Zabijają młodszego z głodu lub dla uwolnienia samicy od wychowywania młodych. Wtedy szybciej wchodzi w ruję. Czyli motyw o seksualnym podłożu. Lub zwyczajne pozbycie się konkurencji na własnym terenie. Co dziwniejsze, nikt nie wspomniał losu innego małego niedźwiadka, którego kilka lat temu turyści z zimną krwią zatłukli w jednej z tatrzańskich dolin. Tymczasem znalezienie w sieci przyczyn misiobójstwa zajmuje najwyżej kilka minut. Pod warunkiem, że do niedźwiedzia brunatnego nie będziemy przykładać kalki popularnych kreskówek i hollywoodzkich produkcji z kanałów familijnych.

Niedźwiedź w niczym nie przypomina pluszaka. Choć na co dzień gustuje w zieleninie, w ułamku sekundy potrafi się przeistoczyć w bezwzględnego drapieżcę. Szczególnie gdy potencjalna ofiara jest mniejsza lub słaba. Dorosły waży od 100 do 300 kilogramów. Zbrojny w solidne zęby i pazury. Pozornie niezgrabny, na krótkim dystansie pobiegnie z prędkością 50 kilometrów na godzinę. I jak każdy dziki zwierz, jest nieprzewidywalny. Szczególnie teraz, gdy łazi po górach głodny i zły. Na pierwszy ogień idzie padlina, którą wywęszy z trzech kilometrów. Gdy na halach pojawią się pierwsze zioła, zamieni się w jarosza. 15 kilogramów zieleniny na dobę. Latem zacznie zbiory owoców. Borówkę po borówce. Nie opuści ani jednej dojrzałej maliny. Pochyli się nad grzybem. Rozgrzebie mrowisko. Zakąsi żabą i wydłubanym spod kory owadem. Jesienią zajrzy do sadu, nie pogardzi plonami.

Jeszcze gorzej działają śmieci i resztki jedzenia. Przyprawione aromatami i wzmacniaczami smaku działają na niedźwiedzia ni-czym narkotyk. Słone okruchy chipsów. Chrupiące batoniki pełne mleka i prażonych orzeszków. Znakomity węch i smak stają się przekleństwem. Jeśli raz zakosztuje naszych przekąsek, będzie uparcie do nich wracał. Do koszy, śmietników, zaparkowanych samochodów. W Tatrzańskim Parku Narodowym nie uświadczy pojemników na śmieci. Nawet puste opakowania po chipsach czy innych przekąskach wabią misie. Śmietniki przy schroniskach nocą chronią specjalne ogrodzenia pod napięciem. Pod żadnym pozorem nie wolno próbować karmić spotkanego zwierzaka, bo później sam będzie szukał spotkania z turystami. Od żebractwa do napaści jeden krok, a próba zdobycia plecaka pełnego pachnącego jedzenia może skończyć się paskudnymi ranami. Gwoli prawdy, ostatnie udokumentowane przypadki niebezpiecznych ataków niedźwiedzi na ludzi miały miejsce przed II wojną światową. Teraz role się odwróciły i zwyczajna kanapka rzucona misiowi pod nogi może go zabić. Jeśli ktoś nie wierzy, to pozwolę sobie przypomnieć los niedźwiedzicy Magdy. Historia zaczęła się w 1987 roku, gdy przy schronisku w Roztoce pojawił się młody miś. Regularnie dokarmiany stał się lokalną atrakcją. Kto chciał, pstrykał śliczną fotkę z sympatycznym misiaczkiem w tle. Gdy wiosną wrócił z dwójką młodych, nazwano go Magdą. I wówczas zaczęły się kłopoty. Samica z parą młodych była głodna. Zamiast prowadzić żywot dzikiego zwierza, liczyła wyłącznie na tani wikt z ręki człowieka. Nienasycona trójka zaczęła pustoszyć śmietniki. Potem zaczęły się włamania do budynków i magazynów żywności. Pozbawiona lęku zaczęła zaglądać do pomieszczeń pełnych ludzi. Próby straszenia, a nawet strzały ostrzegawcze strażników granicznych nie robiły najmniejszego wrażenia. Regularne wizyty w kolejnych schroniskach po obydwu stronach granicy zaczynały być niebezpieczne. Tym bardziej że spragnieni mocnych wrażeń turyści skrycie karmili Magdę i prowokowali do szarżowania w obecności kamer i aparatów fotograficznych. W 1991 roku miarka się przebrała. Odłowiona Magda( już z trójką przychówku) trafiła do wrocławskiego ogrodu zoologicznego. Wyszkolona w pokonywaniu przeszkód z łatwością przełaziła przez teoretycznie niedostępne fosy i mury zoo. Po miesiącu padła z wyczerpania przy kolejnej próbie ucieczki. Potem mówiono, iż zabiła ją tęsknota za Tatrami. Dzień wcześniej zdechło jedno z jej młodych. Od tej pory żaden ogród zoologiczny nie zgodzi się na przyjęcie dzikich niedźwiedzi.

Historię dedykuję internautom, którzy bez cienia refleksji czy choćby próby prze-czytania notki w Wikipedii, podsuwali scenariusze ocalenia Kaspra. Misia nie można było przesiedlić w miejsce puste i bezpieczne. Puszczańskie niedźwiedzie potrzebują do życia rewiru liczącego kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych, przypadającego na jeden kudłaty łeb. W naszej części Tatr miejsca starczy na piętnaście sztuk. W całych Beskidach na dwadzieścia. W Bieszczadach około setki. Teoretycznie można by młode okazy przenieść na niziny, gdzie ostatnie sztuki wybito w XVII wieku. Choćby do Białowieży, gdzie tuż przed wybuchem wojny rozpoczęto dobrze zapowiadającą się próbę introdukcji gatunku. Okupacja wszystko zniszczyła. Proszę sobie wyobrazić sytuację, gdy niedźwiedź upoluje innego króla puszczy, żubra, a internetowe kamery podglądające życie w kniei pokażą sielski obrazek misia siedzącego przy żubrze…

Nie ma miejsca dla dzikich niedźwiedzi. Jedyną szansą ocalenia gatunku jest próba koegzystencji. Ludzie nie będą pod żadnym pozorem karmić zwierzaków. Tatrzański Park Narodowy od lat prowadzi unikatowy program badania niedźwiedzi żyjących na pograniczu gór i miasta. Telemetryczne obroże, nieustanne śledzenie zwierząt podchodzących do budynków i próby szybkiego reagowania na zagrożenie. Być może w koszmarnie za-tłoczonych przez turystów Tatrach uda się wypracować status quo wygodny dla ludzi i niedźwiedzi. Nauczymy się żyć razem i obok siebie?

Dobra rada dla ogrodników mieszkających blisko niedźwiedzich ostoi: czym prędzej zbierajcie plony, bo każde przejrzałe jabłuszko wiszące na gałęzi przyciąga misia niczym magnes. W Bieszczadach leśnicy sadzą stare odmiany jabłoni i innych drzew owocowych specjalnie dla tamtejszych niedźwiedzi. Przysmak, który odciągnie je jak najdalej od ludzkich osiedli

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski